piątek, 6 grudnia 2013

Caput X

Zuza przedłużała ten moment tak bardzo, jak tylko mogła. Wiedziała, że to bezcelowe, ale cóż… Naiwność to jej drugie imię. Wyszła do szkoły na ostatnią chwilę, łudząc się, że nie natknie się na Oliwiera. Oczywiście po tym, jak potraktowała go zaledwie godzinę temu, było to niemożliwe. Dlatego też nie zdziwił jej widok chłopaka czekającego na nią pod bramą. Wciąż jednak choćby chwilowe spoglądanie na niego sprawiało jej wręcz fizyczny ból. Był przemoczony, a jego ubranie nieco przybłocone. Teraz naprawdę wyglądał jak menel. Dziewczyna znów poczuła wyrzuty sumienia. Szybko jednak zdusiła je w sobie – przecież nie zmuszała go do tego wszystkiego. Sam tego chciał.
– Poczekaj, musimy porozmawiać. Wszystko Ci wyjaśnię… – zaczął, gdy tylko ich spojrzenia się spotkały.
– Przykro mi, nie mogę teraz. Spóźnię się do szkoły – powiedziała, odwracając wzrok i przyspieszając kroku.
– W takim razie Cię odprowadzę! – odparł z uśmiechem Oliwier. Dziewczyna zignorowała go, więc – bez chwili zawahania – ruszył za nią. Był zdeterminowany. Pragnął z nią porozmawiać. I z całą pewnością nie zamierzał dać za wygraną. W końcu był sportowcem – gdyby tak łatwo się poddawał, do niczego by nie doszedł. Dlatego też oczywiście nie zniechęcił go fakt, że Zuza udawała, iż go nie zauważa. Orłowska z każdą chwilą szła coraz szybciej, czym wielce irytowała chłopaka. Ten jednak wciąż się nie poddawał – nie po to spędził noc na niewygodnej ziemi zamiast we własnym łóżku, by teraz pozwolić jej uciec.
Blondynka spostrzegła swój autobus odjeżdżający z przystanku. W ten sposób straciła szansę ucieczki – gdyby dotarła na przystanek na czas – prawdopodobieństwo, że chłopak wszedłby za nią do pojazdu było stosunkowo niewielkie. Tak w każdym razie myślała. Teraz natomiast miała do wyboru albo poczekać na przystanku kilkanaście minut na kolejny – gdzie ignorowanie żużlowca byłoby wręcz niemożliwe – albo iść na piechotę. Zdecydowała się na drugą opcję.
Dziewczyna uniosła wzrok w stronę nieba. Chmury wyglądały tak, jakby lada moment miało lunąć. Przypomniało jej to dzisiejszą noc. Lejkowicz był brudny i z całą pewnością zmęczony. Chcąc, nie chcąc – musiała przyznać, że jego nieustępliwość i determinacja były godne podziwu. Ona już dawno by się poddała. Każdy już dawno by się poddał.
Myśl ta przywołała w umyśle Zuzki wspomnienie okoliczności jej pierwszego spotkania z Oliwierem. Wtedy również chłopak uparcie chciał z nią porozmawiać i – tak ja teraz – usiłował wskórać to poprzez niezwykle irytujące podążanie za nią. Tamtego dnia osiągnął swój cel…  Tym razem jednak to niemożliwe. Mógł sobie uparcie iść za nią, jednak ona bezwzględnie i konsekwentnie kierowała się do szkoły. Nawet jeżeli nie zrezygnuje w czasie drogi do niej, to z całą pewnością  zrobi to pod budynkiem. Nie skompromitowałby jej. Aż tak zdesperowany nie był… Prawda?
Pod wpływem tych rozważań, blondynka odrobinę się rozluźniła. W dalszym ciągu jednak czuła się skrępowana i zaniepokojona, gdyż bez przerwy wyczuwała za sobą obecność chłopaka oraz ogromny ciężar jego spojrzenia.
Po chwili natomiast żużlowiec zrównał się z nią. Mimo wszystko wolał się jednak nie odzywać. Miał nadzieję, że Zuza nie zniesie dłużej tej ciszy i przerwie ją pierwsza. Wierzył, że dziewczyna w końcu przestanie traktować go jak powietrze. Mimo wielkiego uporu, nawet ona nie dałaby rady. Gdyby jednak jego nadzieje okazały się płonne – miał w zanadrzu pewien plan.
Dlatego też niczym się nie przejmując, szedł dalej, przyglądając się otoczeniu. Ludzie na ulicy bez przerwy spoglądali na nich z zaciekawieniem. Sportowiec w duchu cieszył się, że nikt go nie rozpoznał. Gdyby natknął się na jakiegoś fana, który uparcie błagałby o autograf, Orłowska na pewno wykorzystałaby sytuację i czym prędzej oddaliła. Gdyby straciłby ją z oczu, nie udałoby mu się zrealizować planu sprowokowania jej do rozmowy. Lepszej okazji mogłoby nie być…
Gdy  w końcu dotarli pod szkołę, Zuza uczuła nutkę triumfu. Sądziła, że wygrała z Oliwierem ich mały pojedynek na siłę uporu. Spojrzała na niego z zadowoleniem. Szybko jednak ustąpiło ono miejsca lekkiemu niepokojowi, gdy zobaczyła, iż jego twarz wyraża podobne emocje. Skonfundowana odwróciła się od niego i – niemal biegnąc – skierowała się do drzwi wejściowych. Chciała w końcu uwolnić się od jego niepożądanej obecności, która ciążyła jej niczym wielki głaz. Jej niepokój przerodził się w panikę, gdy uśmiechnięty żużlowiec spokojnie, z rękami w kieszeniach, wszedł za nią do środka budynku. Dziewczyna zrozumiała bowiem, że pomyliła się – chłopak jednak był w stanie skompromitować ją przed całą klasą. Dobrze, że  nigdy nie przejmowała się niczyją opinią. Zatrzymała się pod salą, w której przed kilkoma minutami zaczęła się jej pierwsza lekcja.
– Nie odpuścisz, dopóki z Tobą nie porozmawiam, prawda? I nie zawahasz się w tym celu wleźć za mną do środka? – spytała zimnym tonem – pomimo, iż znała odpowiedź na oba pytania – i skrzyżowała ręce na piersiach.
– Prawda – odparł Oliwier z szerokim, nonszalanckim uśmiechem.
– Wiesz, że już teraz jestem spóźniona na lekcję? – spytała przyglądając się swoim paznokciom, by chłopak nie mógł wyczytać z jej twarzy jakichkolwiek emocji.
– Tak, wiem. Wiem również, że tak samo jak ja, masz to głęboko… gdzieś. Przecież nie znosisz szkoły – powiedział z nutką triumfu w głosie i oparł się o drzwi, zagradzając jej drogę własnym ciałem.
– Nawet jeśli, nie zmienia to faktu, że rozmowa akurat teraz, na korytarzu, nie jest dobrym pomysłem – odparła cicho, nie podnosząc wzroku. Gdyby ktoś przyglądał się ich rozmowie z boku, na pewno miałby problem ze zdławieniem śmiechu. Perfidny arogant i dziewczyna, która nie śmie spojrzeć mu w oczy.
– Dla Ciebie nie jest to dobry pomysł. Mnie jest wszystko jedno. Dlatego masz wybór. Albo porozmawiamy teraz, a Ty nie pójdziesz na lekcję, albo od razu po szkole. Tak, czy inaczej –  nie unikniesz tego. Nie wiem, o czym rozmawiałaś z Sarą, ale z pewnością da się to wyjaśnić. W każdym razie powinienem mieć na to szansę... powinnaś mi ją dać. Na to chyba zasłużyłem, nie sądzisz? – zapytał już w pełni poważnie. Szeroki uśmiech opuścił jego twarz. W jego oczach zagościło żałosne błaganie o szczerość i szansę.
Zuza nie miała argumentów. Wiedziała, że chłopak miał rację. Jej próba uniknięcia rozmowy była tylko przejawem tchórzostwa i niedojrzałości. Oboje byli tego świadomi.
– Dobra, niech Ci będzie, wygrałeś – odpowiedziała zrezygnowana. – Ale ustalmy jedną rzecz. Jeśli nie zmienię zdania w czasie mojej drogi do domu, to posprzątasz ten swój cholerny namiot i więcej się do mnie nie odezwiesz. Wyraziłam się jasno? – powiedziała wyraźnie zirytowana dziewczyna.
– Oczywiście! – powiedział radośnie chłopak, tak zadowolony z obrotu spraw, że mocno objął dziewczynę, po czym szybko zszedł z jej drogi i niemal w podskokach skierował się ku wyjściu. Jego plan się powiódł!
Zuza zaskoczona i rozbawiona stała jeszcze chwilę pod klasą, po czym niechętnie weszła do środka. Rzuciła w stronę nauczycielki przepraszające spojrzenie i usiadła w ostatniej ławce. Myślami jednak była zupełnie gdzie indziej. Znowu zaczęły nią targać wątpliwości. Chłopak zachowywał się tak szczerze i autentycznie... Właśnie tego się obawiała. Właśnie tego chciała uniknąć. Tego, że uwierzy mu na słowo, odpuści, a potem będzie żałować. Bo to, że mu zaufa, było oczywiste. Od samego początku ich znajomości miała do niego dziwną słabość. Dlatego zobojętniała czekała, aż ten dzień się skończy i w końcu uda jej się oczyścić umysł z wszelkich wątpliwości.
Na zajęciach była roztargniona i zdekoncentrowana. Jej puste spojrzenie wyrażało wszystko, a zarazem nie zdradzało niczego. Nie była w stanie się na niczym skupić. Niezmiernie cieszyła się z tego, że był piątek – jedyny dzień w tygodniu, kiedy miała luźniejsze lekcje. Do pełni szczęścia brakowałoby tylko, by na polskim została o coś spytana i zrobiła z siebie pośmiewisko lub aby na matematyce – z podobnym efektem – rozwiązywała zadanie przy tablicy. W jednej kwestii zawsze można liczyć na jej klasę – potrafią każdemu dopiec. I nigdy nie zapominają cudzych porażek. Cudowni, kochani ludzie. Nigdy nie przejmowała się ich opiniami, jednak nie chciała okazać się osobą, która nie potrafi złożyć najprostszego zdania czy dodać dwa do dwóch – wtedy czułaby się zawstydzona wobec samej siebie.
Ze szkoły wyszła jak zwykle jako ostatnia. Tym razem jednak ociągała się jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Tak samo jak rano, chciała opóźnić nieuniknione mając nadzieję, że uda się jej uciec. „O Santa Simplicitas…” – pomyślała, idąc w stronę chłopaka, który w wolnym czasie zdążył doprowadzić się do porządku po ostatniej nocy. Nie zamierzała udawać, iż go nie dostrzegła. Wiedziała, że to nie miało najmniejszego sensu. Zwłaszcza po tym, jak ich spojrzenia na krótką chwilę się spotkały.
Ale – jak można było się spodziewać – nie był sam. Jako znany żużlowiec został otoczony przez kilkoro uczniów. Żużlowiec szybko próbował się ich pozbyć, wiedząc że Zuzka nie należy do osób cierpliwych. W końcu na spotkanie zgodziła się pod przymusem. Nie mógł zmarnować swojej szansy.
– A więc jestem. Na pewno wolisz moje towarzystwo od swojego fanklubu? – zaczęła złośliwie dziewczyna, wskazując kciukiem na grupkę dzieciaków z pobliskiego gimnazjum.
– Dla ciebie mogę poświęcić ich niewątpliwą miłość do mnie – odparł arogancko Oliwier, lekko unosząc brew i  szeroko uśmiechając się do swej rozmówczyni.
– Skromny jak zwykle – skomentowała Zuza, przewracając oczami.
– Sarkastyczna jak zawsze – zawtórował złośliwie chłopak.
– Wiesz, że ci tego nie ułatwię? – spytała, patrząc na niego dumnie i splatając ręce na piersiach.
– Nie spodziewałem się tego, ale cieszę się, że mamy jasność – powiedział lekko żużlowiec. – Jakbyś nie wiedziała, to lubię być świadom tego, na czym stoję – dodał po chwili z przekąsem.
Oboje powoli ruszyli przed siebie – on zadowolony, ona – jak na skazanie. Ludzie wciąż kierowali w ich stronę zaciekawione spojrzenia. Maturzystka miała wielką ochotę powiedzieć im coś niecenzuralnego, jednakże uznała,  iż nie ma to najmniejszego sensu. Spostrzegła jednak kilka osób z jej klasy, które bacznie ich obserwowały. „Już czuję, że w poniedziałek będę miała przesrane” – pomyślała przygnębiona dziewczyna i spuściła wzrok.
– A więc: co właściwie powiedziała ci Sara? – powiedział chłopak, przechodząc od razu do rzeczy. Nie zamierzał owijać w bawełnę. Jego czas i tak był bardzo ograniczony.
– O tobie? Że jesteś podłym, okrutnym dupkiem, który łamie serca dla rozrywki. O mnie? Że rozpieprzyłam wasz związek i jeszcze się przekonam jakim jesteś draniem. Niech zgadnę – zerwałeś z nią przez telefon? A może przez maila? Była wściekła i rozemocjonowana. Musiałeś jej zrobić coś okrutnego. – Starała się mówić spokojnie, jakby udało jej się emocjonalnie odizolować od całej tej sprawy. Wyrzucała z siebie wszystko, co ją gnębiło. Po kolei, spokojnie. Były to jednak tylko pozory. Mimo wysiłków, nie potrafiła zamaskować emocji tkwiących w oczach. Jej spojrzenie potrafiłoby zamrozić płomień.
– Wow… Sporo kwestii do omówienia – powiedział zamyślony chłopak. Nie chciał mówić Orłowskiej wszystkiego.  Przynajmniej nie w tym momencie. Wiedział, iż nie dość, że zraziłby ją do siebie swoją przeszłością, to jeszcze po tym wszystkim bardzo ciężko byłoby mu udowodnić, że jego stosunek do pewnych spraw uległ zmianie. Zależało mu na przyjaźni z Zuzą tak bardzo, iż wolał w żaden sposób nie ryzykować jej utraty. „Po co kusić los? Czego głowa nie wie – tego sercu  nie żal. Na razie…” – pomyślał.
– Czyżby ta rozmowa już cię przerosła? Zabawne, biorąc pod uwagę to, jak na nią nalegałeś… – Zuza nie mogła się powstrzymać. Miała nadzieję, że może uda jej się urazić chłopaka w takim stopniu, że w końcu zrezygnuje… Ranienie innych często jest ostateczną bronią. A może raczej ochroną przed własnym cierpieniem? Sportowiec przez chwilę nie odpowiadał. Spojrzał w jej zielone oczy i wziął głęboki oddech.
– Nie, nie przerosła. Po prostu trochę trudno to wszystko wytłumaczyć... No to od początku. Co do mojego zerwania z nią, to faktycznie nie było to zbyt… miłe… Albo inaczej. Do tej pory spotykałem się z paroma dziewczynami, ale nigdy to nie było nic poważnego. Szybko się nimi męczyłem, bo wszystkie były tego samego typu – puste laski, które chciały ze mną być tylko dla szpanu. Z Sarą byłem trzy miesiące. Jak na mnie – i tak długo. Całe to chodzenie ze sobą... Tutaj w ogóle nie było uczuć. Ani z mojej strony, ani z jej. Ona spotykała się ze mną dlatego, że jestem sławny i bogaty, a mnie po prostu to nie przeszkadzało. Chociaż sam nie wiem, czemu tak długo tkwiłem w tym… czymś… – Na chwilę znów zamilkł. Taka wersja zdarzeń musiała tymczasowo wystarczyć dziewczynie. Nie czas na dogłębne zwierzenia. – Ostatnio jednak zacząłem mieć jej dosyć. Dusiłem się w tym związku i chciałem go zakończyć, więc spotkałem się z nią w restauracji. Zacząłem kulturalnie, ugodowo. Ale ona zrobiła scenę. Tylko po to, by się zemścić i ukazać, jaki to ja jestem okrutny i podły. Dlatego powiedziałem parę słów za dużo. Właściwie, to raczej parę zdań za dużo. Skończyło się na tym, że oblała mnie wodą i wściekła wyszła z lokalu. Wczoraj natomiast poszła na stadion przed treningiem i wypytała mojego przyjaciela – Patryka – o to, czy mam inną dziewczynę. On był totalnie niezorientowany w temacie, więc uznał, że pewnie chodzi jej o ciebie.
– Niby na jakiej podstawie? – spytała zdezorientowana Zuza, wytrzeszczając na niego oczy i marszcząc brwi.
– Na takiej, że nic mu nie mówiłem o swoich kontaktach z dziewczynami, a o tobie wspomniałem tylko, gdy pożyczałem od niego motocykl – tak, ścigacz był jego. Ja zazwyczaj jeżdżę crossem. – Nie mógł odpuścić możliwości zdobycia choć odrobiny przychylności nastolatki. – Tak, czy owak, on coś sobie dopowiedział i wymyślił teorię, że gram na dwa fronty. Nie czepiał się tego. Żużlowcy w naszym wieku robią różne rzeczy. Dla niego to nic niezwykłego. Sara natomiast była zdeterminowana, żeby się zemścić, więc cię znalazła – w Bóg wie jaki sposób – i wylała swoją złość i frustrację na ciebie. Resztę już znasz… To jak? Zrehabilitowany? – spytał Oliwier z uśmiechem. Nie do końca udało mu się jednak ukryć przed licealistką swoje nadzieje.
– Hmm… – mruknęła Zuza, niepewnie rozglądając się wokół w poszukiwaniu pretekstu, by nie musieć udzielić odpowiedzi na pytanie żużlowca. – Widzę, że dotarliśmy już na miejsce... No to pa! – rzuciła w końcu, po czym szybkim krokiem udała się w stronę bramy. Nie chciała przyznać się do swoich ambiwalentnych uczuć.  Zwłaszcza, że zauważyła w opowieści chłopaka zbyt wiele ogólników. Jego wypowiedź nie wyjaśniła między innymi tego, co spowodowało jego nagłą zmianę w nastawieniu do Sary. Nie zamierzała jednak dopytywać się o to, pomimo, że właśnie ta kwestia gryzła ją najbardziej. Jeszcze mógłby sobie zbyt wiele pomyśleć… Jedynym, co martwiło dziewczynę było to, że może miałby rację…
Oliwier natomiast stał jeszcze przez chwilę pod budynkiem, myśląc. Uznał, że Zuzka na pewno będzie potrzebowała czasu na przemyślenie całej tej historii. Nie zdziwiło go to. Wiele razy zawiodła się na ludziach. Dlatego właśnie była ostrożna. Znany żużlowiec zaś raczej nie wydawałby się zbyt dobrym materiałem na przyjaciela. Nie wspominając nawet o czymś więcej. Do tej pory układało się między nimi pomyślnie, jednakże historia z Sarą – w oczach Orłowskiej – rzuciła cień na jego charakter. Lejkowicz chyba będzie musiał bardziej się postarać, by dziewczyna na powrót mu zaufała…  A nie chciał jej stracić. Nie mógł do tego dopuścić.  Za bardzo mu na niej zależało. Bóg jeden wie, dlaczego…

16 komentarzy:

  1. Lejowicz bije rekordy dziwności, cała noc w deszczu, później nękanie, a na końcu "a co tam, siedziałem cały dzień pod jej domem, ale powiem tylko ogólny zarys". Już go nie lubię. Ale dziś nie lubię nikogo i wszyscy mnie wkurzają. Notka wystarczająco długa, żartowałam. (tak, humor umarłego). O losie krzywy, może przestanę pisać ten komentarz, bo mnie znielubicie. Podoba mi się, ale mam mało energii i pozytywnych uczuć w sobie, by wykrzesać więcej. W sumie to ja chcę znów zmoczyć Lejka w deszczu. Niech marznie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog wspaniały ale jak dla mnie Zuzka mogłaby by być dla niego milsza i bardziej zacząć okazywać uczucia... Jak dla mnie to oni powinni być razem <3 Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz kolejny niesamowicie mnie zaskoczyła determinacja Oliwiera, chociaż w jego przypadku to już niemal ośli upór. Ja na jego miejscu poddałabym się już dawno, a tymczasem on polazł za Zuzą aż do jej szkoły, gotowy wkroczyć do klasy i narobić niezłego zamieszania w trakcie trwania zajęć. Nie powiem, mnie również to zaimponowało; widać, że się starał, naprawdę zależało mu na tej rozmowie, dlatego dobrze, że Zuzka wreszcie się przemogła i pozwoliła mu się wytłumaczyć. Cóż, poniekąd sprawa z Sarą się wyjaśniła, aczkolwiek nie sądzę, że ta dwójka dojdzie tak szybko do porozumienia. Strasznie mi się podoba sposób, w jaki są opisane uczucia bohaterów - zarówno Oliwier, jak i Zuza czują coś do siebie nawzajem, co na pewno jest czymś więcej niż przyjaźnią, ale to ukrywają i próbują udawać, że nic się nie dzieje. To urocze :D
    Rozdział świetny, opisy emocji najlepsze. Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech. Znów nie wiem co napisać. Czytając ten rozdział straciłam wszelaką wiarę w swoje umiejętności pisarskie. To jest o niebo lepsze niż to, co ja tworzę. Bardzo podoba mi się sposób przekazywania nam tego, co czuję bohaterowie, bo i my możemy poczuć to samo. Denerwuje mnie nieco zachowanie Zuzy. Dlaczego ona nie może pokazać, jak naprawdę się czuje? A Oliwier... No ten to ma zapał, powiem ci. Żeby po tym wszystkim ciągle za nią chodzić. Uśmiechałam się przez większą część tego rozdziału, bo w zasadzie to kochane, że tak mu zależało na tej rozmowie. Gdyby Zuza się nie zgodziła, wkurzyłabym się, mimo iż wiem, że do pogodzenia się tej dwójki dojdzie później, bo to byłoby za proste. Mimo wszystko... bardzo podoba mi się rozdział i mam nadzieję, że w końcu będzie dobrze.
    Czekam na kolejny. :)
    http://undead-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Faceci... faceci... kto ich zrozumie...
    Rozumiem, że nie chciał jej mówić za dużo... rzeczywiście czasem lepiej nie wiedzieć, ale mógłby się trochę bardziej postarać. dostał od niej "5 minut" a według mnie zmarnował je koncertowo.
    Co do Zuzy to powtórzę to znowu... jest twarda. Chociaż dalej uważam, ze prędzej czy później pęknie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Determinacja Lejkowicza jest godna podziwu. Walka o dziewczynę, nawet jeśli nie zna do końca powodów jeszcze, dodaje wielkiego plusa.
    Zuza zachowuje się trochę teatralnie i w moim odczuciu uwielbia dramatyzować. Ale ma charakter i jest inteligentna, więc to nie dziwne, że Oliwier się nią zainteresował.
    Sara jest tak wiernym archetypem byłej dziewczyny, że to aż boli. Jej charakter oczywiście boli.
    Muszę napisać to po raz kolejny, uwielbiam Twój sposób pisania. Szczerze żałuję, że mam mało czasu na czytanie, ale zawsze staram się nadrabiać. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oliwier punktuje u mnie tym, że tak łatwo się nie poddaje. Na pewno dogadalibyśmy się ;)
    Zuza natomiast też jest uparta- kolejna bratnia dusza :)
    "Teraz naprawdę wyglądał jak menel" nie wiem dlaczego, ale jak to przeczytałam to zachciało mi się śmiać. Jestem osobą, którą bardzo łatwo rozśmieszyć.
    Wyśmiewanie przez klasę- dobrze, że ja nie muszę borykać się z takimi problemami, jednak jestem świadoma tego, że jak pójdę do liceum to może już nie być tak wesoło...
    Oliwier będzie musiał się trochę nagłowić, żeby odzyskać zaufanie Zuzki, jednak chłopak jest naprawdę twardy i nie podda się tak łatwo, a jak spróbuje to będzie miał do czynienia ze mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały rozdział! Ciekawa jestem co będzie dalej..potrafisz zainteresować ;)
    Zostałaś nominowana do Liebsten Award, szczegóły na moim blogu--> http://the-worst-nightmare-is-a-life.blogspot.com/2013/12/nominacja.html Gratuluje ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Może to dziwne, ale z każdym rozdziałem coraz bardziej sympatyzuję z Oliwierem, a coraz mniej podoba mi się Zuza. Nie wiem czemu, ale już o tym pisałam, że odbieram tę bohaterkę jako nadętą i zapatrzoną w siebie, rozkapryszoną księżniczkę. I ona dalej to robi! Chłopak specjalnie dla niej robi z siebie, debila, biega za nią, stara się, chociaż w sumie powinien już dawno ją olać, bo nic złego nie zrobił i nie powinien być aż tak zdeterminowany. Ale jest i to w nim zadziwia :) Ciekawi mnie jak teraz ustosunkuje się do niego Zuza po tej rozmowie.

    Pozdrawiam :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudny rozdział *.* Już lubię Oliviera. Świetnie piszesz. Czekam na następny :D
    Zapraszam także do mnie na nowy :
    http://for-you-louis-tomlinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. No to chłopak dopiął swego. Mimo, że nie zna za długo Zuzy, ale doskonale wiedział jak "zmusić" ją do rozmowy. Jak widać poskutkowało. I mam teraz problem jak ocenić jego szczerość. Z jednej strony może lepiej, że będzie dawkował informacje o swoim "poprzednim" życiu. Z drugiej jednak chyba zatajanie tego wszystkiego może przynieść odwrotny skutek.
    Ciekawi mnie jak ta rozmowa wpłynie na Orłowską. W sumie to nie dziwię się, że nie dała od razu Oliwerowi odpowiedzi. Po części chłopak wyjaśnił jakie były powody zachowania Sary, ale... No właśnie pojawia się to ALE. I co z nim zrobić. Najgorsze jest w tym to, że Zuza nie potrafi się przyznać przed sobą, że żużlowiec stał się ważną osobą w jej życiu. Na moje oko dziewczyna przyzwyczaiła się do skrywania i nieokazywania uczuć. Liczę, że Oliwer w końcu rozbije tą skorupę.
    Jakoś nie mogę dzisiaj zebrać myśli i nie jestem zadowolona z komentarza.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem, co jest z Zuzą nie tak, że niezmiennie, non stop traktuje Oliwiera jak kołek u nogi. Nie wiem, czy którykolwiek chłopak o zdrowych zmysłach spędziłby noc w namiocie, w czasie deszczu i strasznej pogody tylko po to by dziewczyna z nim porozmawiała. Rozumiem, że Zuza mogła się wściec, bo nie powiedział jej wcześniej że ma dziewczynę, ale bez przesady! Uparcie twierdzi, że nic do niego nie czuje, że ma go gdzieś i jej nie zależy, więc czemu aż tak nią to wstrząsnęło? Chłopak robi wszystko, co może stara się jak głupek jakiś, a jej non stop coś nie pasuje. W końcu zrazi go do siebie do takiego stopnia, że da sobie spokój, a wtedy będzie żałowała, wylewała łzy w poduszkę i cięła w jakiś satanistycznych miejscach. Mam nadzieję, że jak przemyśli sobie wszystko to zrozumie jaka jest głupia i pokaże mu wreszcie, że nie jest taka zla. Ahh.. trudny charakter ma ta dziewczyna;)

    A rozdział cudowny! Non stop coraz bardziej dziwię się, że da się tak fantastycznie opisywać uczucia! Jesteś w ty po prostu fenomenalna!:)

    Ściskam i pozdrawiam serdecznie;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy mi się wydaje, czy Zuza chwilowo się przestała ciąć ?:D Mam nadzieję, że tak. Powinna wybaczyć Oliwierowi :D Zrozumiał, przeprosił, przede wszystkim bardzo się starał o to by z nim chociaz chwileczke porozmawiała.:D Lubię go.:D Czekam na kolejny, dobrze że pojutrze znów sobie poczytam o poczynaniach Zuzki i Oliwiera. Jaram się tym blogiem. :* Poozdrawiam. / Ala

    OdpowiedzUsuń
  14. Przede wszystkim Oliwer ma w sobie duże pokłady cierpliwości, i chwała mu za to. Zuzka powinna w końcu pojąć, że nie może tak dalej postępować, naprawdę dziewczyna ma trudny charakter.

    Ach, właśnie. Miałam Ci jeszcze powiedzieć,: Matko jak ty genialnie opisujesz uczucia! Normalnie jak czytam, to przestaję orientować co się wokół mnie dzieję. Gratuluję talentu, Poważnie!

    Czekam na ciąg dalszy
    I Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kolejne pięć rozdziałów za mną, więc czas na komentarz.
    Lejek zaczyna mnie drażnić. Ja rozumiem, że jest zdesperowany i chce wszystko wyjaśnić, ale koczowanie pod domem Zuzki, a następnie pójście za nią do szkoły było lekkim przegięciem.
    Chciał się wytłumaczyć, a walnął tylko parę ogólników w efekcie nie mówiąc i nie tłumacząc nic. Coś czuję, że kiedyś goto zgubi.
    Zuza też nie była lepsza. Zamaist dać mu wyjaśnić sprawę od razu wolała zabawić się w obrażoną księżniczkę w efekcie czego doprowadziła do tego, że Oli ją nękał.
    Lubię ich, ale potych rozdziałach doszłam do wniosku, że są siebie warci.
    Niemniej jednak uwielbiam wasze opowiadanie i będę je czytała nadal.
    Pozdrawiam i zabieram się za dalsze czytanie.
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Rowindale