piątek, 27 grudnia 2013

Caput XIII

Popołudnie zalane łzami.  Kolejna nieprzespana noc. Zuza doskonale wiedziała, że z wizyty u Oliwiera nie wyniknie nic dobrego. Wizyty? Nie, to nie było odpowiednie słowo. Raczej uprowadzenie. Dlaczego on nie odwiózł jej do domu tylko przetrzymywał u siebie? Jeśli wróciłaby w nocy, jej matka na pewno nie byłaby taka wściekła. Gdyby Orłowska była bardziej przytomna, prawdopodobnie zaprotestowałaby, kiedy Lejkowicz zabierał ją do swojego domu. Jak on mógł? Tylko wpędzał ją w kłopoty. Rozbijanie namiotu przed jej oknem, bezpodstawne przetrzymywanie we własnym domu... Co on sobie wyobrażał? Od tego jego campingu zaczęły się wszystkie problemy. Żeby chociaż Olka ich wtedy nie widziała… Wtedy wszystko byłoby prostsze. Niestety, przed jej wścibskim wzrokiem nie dało się niczego ukryć. Orłowska wiedziała, że gimnazjalistka była strasznie złośliwa. Doskonale zdawała sobie sprawę, że siostra kiedyś wykorzysta przeciwko niej całą tę historię. Nie sądziła jednak, że to nastąpi tak szybko. Oleńka skorzystała z pierwszej lepszej okazji, żeby jej dopiec! Zuza nie potrafiła się z tym pogodzić. A matka? Akurat do niej licealistka miała najmniejsze pretensje. Całą kłótnię sama sprowokowała. Nie powinna się dziwić, że kobieta była zdenerwowana, gdy jej córka po raz pierwszy w życiu nie wróciła na noc do domu. Z tego powodu maturzystką zawładnęły wyrzuty sumienia. Martwiła się, czy nie przesadziła... Czy nie powinna po prostu przeprosić i zamilknąć zamiast kłócić się z rodzicielką i wrzeszczeć na siostrę? Nie! Szybko pozbyła się wewnętrznych rozterek. Nawet jeśli rzeczywiście jej reakcja była odrobinę zbyt ostra, to matka nie musiała trzymać strony Olki. A przede wszystkim nie musiała jej uderzyć. Cios w twarz to jedna z rzeczy, których dziewczyna nienawidziła. Po czymś takim zawsze czuła się poniżona, zmieszana z błotem. W ten sposób matka odbierała jej resztki godności. Dziewczyna – chyba po raz pierwszy – czuła, iż powstały zamęt nie był jej zasługą. Uświadomiła sobie, że wszystko, co wydarzyło się poprzedniego dnia, było winą Oliwiera. To on mieszał jej w głowie. Przypływ nowych emocji sprawił, iż zawrzała. Gwałtownie zerwała się z miejsca. Nie potrafiła dłużej bezczynnie siedzieć. Skoro ona przez jego idiotyczne pomysły ściągnęła na siebie gniew matki – sądziła, że miała pełne prawo, by wyładować na nim swoje frustracje.
Doprowadziła się do porządku i wybiegła z domu. W końcu żużlowiec powiedział, że dziewczyna zawsze może go odwiedzić. No to będzie miał za swoje. Niech wie, że wszystkie jej problemy to jego zasługa.
Jadąc autobusem, Zuza bezmyślnie gapiła się przez okno. Oparłszy głowę o szybę, odpłynęła w krainę wspomnień. Krajobrazy przemykały jej przed oczami niczym kadry z filmu. Próbowała nie myśleć o niczym, ale nie potrafiła. Tak bardzo chciała uciec w niebyt i choć przez chwilę niczym się nie martwić…
Dojechała na miejsce. To cud, że nie zgubiła się po drodze. Jej orientacja w terenie była równa zeru, a w domu chłopaka znalazła się tylko raz. Ponadto jej wczorajszy stan wcale nie ułatwiał zapamiętywania drogi. Złotniki nie były dzielnicą, którą odwiedzała często. Nie mogła jednak przeoczyć tego wielkiego, jasnożółtego domu z czerwonym dachem. Uniosła wzrok i dokładnie przyjrzała się budowli. Zastanawiała się, po co mu taka wielka willa – przecież mieszkał sam. Nieważne, może kiedyś go o to spyta. Teraz to nieistotne. Stanęła pod furtką, wzięła głęboki wdech i zadzwoniła.
Oliwier – kiedy zobaczył ją przez okno – nie czekając na dzwonek, pobiegł otworzyć drzwi. Na jej widok serce zaczęło mu przyspieszać. Czuł się jakby ktoś zdjął z niego ogromny ciężar tłumiący dech w piersi. Z każdą chwilą coraz bardziej uświadamiał sobie, że jego wczorajsze, nieudolne wyznania były czystą prawdą. Bał się, że Zuza poczuła się zbyt urażona jego szczerością. W dalszym ciągu pamiętał jej reakcję na swoje słowa. Nie mógł poradzić sobie ze złością wobec samego siebie i poczuciem bezsilności. Był pewien, że kilkoma zdaniami zaprzepaścił wszelkie swe wysiłki. Z tego powodu całą noc spędził w garażu, w końcu naprawiając swój motocykl i rozmyślając o tym, co wyznał dziewczynie… Jakie to zabawne… Gdyby ktokolwiek wcześniej powiedział mu, że tak będzie wyglądać jego życie – natychmiast by go wyśmiał. „Coś ty ze mną zrobiła…?” – pomyślał i pokręcił głową.
Kiedy maturzystka weszła do środka, chłopak próbował ją objąć. Natychmiast jednak wyrwała mu się.
– Teraz słuchaj i nie gadaj! To wszystko to twoja wina! To przez ciebie matka darła się na mnie niemiłosiernie. Przez ciebie dostałam wczoraj w twarz. Wszystkie moje problemy są spowodowane twoimi durnymi pomysłami! Nic by się nie wydarzyło, gdybyś od razu odwiózł mnie do domu. Nigdy więcej mnie nie przetrzymuj w swoim ekskluzywnym  więzieniu bez mojej zgody! A na dodatek matka już o tobie wie. A skąd? Ta mała suka opowiedziała jej o „Menelu Spod Okna”. A skąd Olka wie? Bo widziała jak kłóciliśmy się pod moim domem! A tak w ogóle, to skąd do twojego zakutego łba przyszedł ten durny pomysł z namiotem i campingiem na trawniku?! I to niby ja jestem nieodpowiedzialna? W takim razie ty się zachowujesz jak gimnazjalista. Wiecznie wpędzasz mnie w kłopoty! Brakuje jeszcze tylko, żeby Jimmy się na mnie obraził za to, jak go pobiłeś. Bo to się zdarzyło, to nie był sen, prawda? Jesteś z siebie zadowolony?! – wrzeszczała na cały głos, żywo gestykulując. W tej chwili bardzo cieszyła się z faktu, że chłopak mieszkał sam i nie miał sąsiadów. W jej bloku wszyscy już słyszeliby ich kłótnię, a raczej jej wyrzuty. Zuza poczerwieniała ze złości niczym róża, a jej skóra biła gorącem. Emocje szukały ujścia każdym możliwym miejscem. Lejkowicz jednak wciąż stał w bezruchu, opierając się o ścianę. Na jego twarzy zagościł litościwy uśmiech.
– Czemu się nie odzywasz, człowieku?! – warknęła Zuzka, nerwowo pocierając dłonią o dłoń. Jego milczenie zaczynało być coraz bardziej nie do zniesienia. Wbiła w niego ostre jak brzytwa spojrzenie.
– Bo mi zabroniłaś – powiedział rozbawiony, wciąż nie zmieniając pozycji.
– Ty mnie w ogóle nie słuchasz! Masz w dupie, co do ciebie mówię! Więc więcej nie pieprz, że ci na mnie zależy, okay? A najlepiej daj mi święty spokój, ty egoistyczny dupku! – ostatnie słowa wykrzyczała przez łzy. Oliwier porzucił swoją chłodną obojętność oraz sarkastyczny uśmiech. Podszedł do dziewczyny i mocno ją objął. Nie miała siły się z nim szarpać. Była zbyt zmęczona. Ponadto w tej chwili potrzebowała czyjeś bliskości. Wtuliła policzek w jego tors, a po jej twarzy zaczęły powoli spływać słone łzy. Żużlowiec pocałował ją we włosy, lecz po chwili odsunął od siebie nieznacznie. Uniósł jej twarz za podbródek i zmusił do kontaktu wzrokowego. Spostrzegł, że płakała. Nienawidził, kiedy jej piękne oczy były niczym ze szkła. Nie czuł się winny, jednak wiedział, że musi coś zrobić.
– Wiedz, Moja Droga, że nigdy, ale to przenigdy, nie zjawię się w twoim domu bez zapowiedzi jeśli nie będę miał stuprocentowej pewności, że jesteś w nim sama. Po pierwsze: bo mogłabyś mieć przeze mnie poważne kłopoty. Po drugie: bo istnieje coś takiego jak dobre wychowanie. A teraz wyobraź sobie, jakby było, gdybym cię odwiózł w nocy. Primo – wejście do waszego mieszkania po cichu nie było możliwe – byłaś prawie nieprzytomna! W życiu nie znalazłabyś kluczy. Musiałbym więc użyć dzwonka. Otworzyłaby mi twa kochana mamusia i ujrzała jakiegoś obcego faceta, który wnosi do domu jej kompletnie pijaną córkę. A myślisz, że twoja siostra już by spała? Mowy nie ma. Pewnie gdyby usłyszała jakiś hałas, wybiegłaby z pokoju i krzyknęła coś w stylu. „Gdzieś ty była z tym „Menelem Spod Okna”? Znowu się obmacywaliście w jakimś namiocie?”. Mamusia byłaby zadowolona? Nie sądzę. A w ogóle ja jej dam menela! Ale nieważne. Nie chciałbym cię zostawić w tym piekle, ale pewnie zostałbym wyproszony. Rodzinka podbiegłaby do okna i zobaczyła jak wsiadam do swojego pięknego, czarnego  BMW E63. Sądzisz, że to by im się spodobało? Zaraz wymyśliliby jakąś mafię czy inną bzdurę. Kontynuując, byłabyś sama i pijana. Zaraz rozpętałaby się awantura. Pod wpływem alkoholu nie mogłabyś się kontrolować i bez wątpienia wykrzyczałabyś matce coś jeszcze gorszego niż pewnie powiedziałaś. Wtedy nie skończyłoby się na żadnym uderzeniu – byłabyś już martwa. Tak więc jestem twoim bohaterem – uratowałem ci życie. Należy mi się choć odrobina wdzięczności! – zażartował, by po chwili pochylić się nad dziewczyną. Oparł się czołem o jej głowę i delikatnie uniósł kąciki ust, ani na moment nie odrywając wzroku od jej oczu. Jego uśmiech poprawił dziewczynie humor. Miał rację. Gdyby wróciła wtedy do swojego mieszkania, pewnie byłoby jeszcze gorzej. Ułożył dłonie na jej ramionach, a następnie powoli zsunął je, leniwie wodząc nimi wzdłuż jej rąk. Po chwili odnalazł jej palce i splótł je wraz ze swoimi. Ten drobny gest dodał blondynce otuchy i tchnął w nią nową siłę.
– To nie zmienia faktu, że przetrzymywałeś mnie w tym domu bez mojej zgody. To się nazywa uprowadzenie. – Zaśmiała się, gdy odsunęli się od siebie.
– Przepraszam, a dzisiaj sama tu nie przyszłaś? To się nazywa syndrom sztokholmski – odpowiedział z szerokim uśmiechem.
– Dupek! – warknęła i zrobiła obrażoną minę, splatając ręce na piersiach, po czym odwróciła się do niego plecami.
– Kocham jak się zachowujesz jak rozpieszczona, naburmuszona trzylatka. Ten twój dupek zrobi ci niespodziankę – zabiorę cię gdzieś, chcesz ?– zaproponował, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
– Dokąd? – spytała zaciekawiona, błyskawicznie odwracając głowę w jego stronę. Tak, czasem zachowywała się jak małe dziecko.
– Czy ty wiesz, co to jest niespodzianka? Idź do łazienki i się ogarnij ‘Córeczko’! – wybuchnął śmiechem i zaczął się oddalać. Dziewczyna szturchnęła go łokciem na odchodne, po czym poszła doprowadzić się do odrobinę lepszego stanu.

***

Wsiedli do samochodu. Żużlowiec włączył radio i jechał – jak zwykle zresztą – jak szalony. Krajobrazy po drugiej stronie szyby rozmywały się niczym obrazy na powierzchni wzburzonej wody. Po drodze rozmawiali o wszystkim i o niczym. Zuza czuła się w jego towarzystwie tak, jakby znała go od dawna. Był dla niej niczym przyjaciel z dzieciństwa. Miała nadzieję, że ta cudowna podróż będzie trwała wieki. Niestety, z Oliwierem się tak nie dało. Na miejsce dojechali w kilka minut. Aż dziwne, że po drodze nie wpadli na jakiegoś policjanta, który z chęcią wręczyłby im mandat za znaczne przekroczenie prędkości. Kiedy dojeżdżali, dziewczyna rzekła:
– Mazowiecka? Tylko nie mów, że idziemy do teatru… Dzisiaj nie mam nastroju. – W jej głosie słychać było rozbrzmiewającą nutkę zawodu.
– Spokojnie, dzisiaj nie grają „Kopciuszka”, a z trzylatką nie poszedłbym na poważną sztukę – powiedział z powagą w głosie, nie zwracając uwagi na swoją rozmówczynię.
– Dupek – mruknęła do siebie, nie odwracając się nawet w jego stronę.
– Powtarzasz się! Lepiej spójrz przed siebie – mówił, parkując.
– Lunapark!!! – krzyknęła z niedowierzaniem i radością, której nie udało jej się zamaskować.
– Naprawdę, jak dziecko – skomentował chłopak, kręcąc głową, po czym schował kluczyki do kieszeni spodni.
Zuza świetnie się bawiła. Dawno nie spędziła tak miłego dnia. Lejkowicz na początku zaciągnął ją na mini tor Formuły 1 oraz autodrom. Dziewczyna jednak znalazła dla nich lepsze zajęcie. Zmusiła go do przejażdżki każdą karuzelą. Żółwie, koniki, łabędzie, samochodziki – nieważne! Ważne, żeby się kręciło i było kolorowe. Oczywiście – nie odpuściła też przejażdżki kolejką – jakżeby inaczej. Najbardziej jednak zainteresowała ją gigantyczna, dmuchana zjeżdżalnia. Bawiła się na niej z małymi dziećmi przez okrągłą godzinę, czemu Oliwier przyglądał się ze śmiechem, ale też i niedowierzaniem. A potem? Potem najadła się długich żelków, lodów i waty cukrowej. Chłopak miał mdłości od samego patrzenia na taką ilość słodyczy. Nie odezwał się jednak ani słowem. Dla niego ważne było, aby Zuzka była szczęśliwa. Teraz właśnie była. Odżyło jej wewnętrzne dziecko. Dziecko, które wiecznie ukrywała przed światem. Zapomniała o wszystkim, co działo się wczoraj. Żyła chwilą, bawiła się. Taką właśnie chłopak ją uwielbiał – radosną.
Kiedy nadszedł wieczór, usiedli przy ognisku. Robiło się chłodno, więc chłopak założył jej na ramiona swoją skórzaną kurtkę.
– Dziękuję ci za wszystko – szepnęła, uporczywie wpatrując się w taniec płomieni. – Jak ja ci się odwdzięczę?
– Największą nagrodą dla mnie jest to, że jesteś obok, wariatko! – Zaśmiał się. Dziewczyna zarumieniła się i przytuliła do niego. Zamknęła oczy. Właśnie poczuła, że pomimo wszystko, nic się między nimi nie zmieniło i wciąż byli przyjaciółmi. Odczuła prawdziwą ulgę.

***

Po cudownie spędzonym popołudniu, Oliwier odwiózł Zuzę do domu. Dziewczyna była bardzo zmęczona. Całą drogę się do siebie nie odzywali. Nie była to jednak krępująca cisza, lecz przyjemna chwila wytchnienia po dniu pełnym wrażeń. On skupił się na drodze, ona zaś prawie zasnęła pośród przyjemnego mruczenia silnika.
Kiedy dotarli na miejsce, Zuza wybudziła się z transu i odwróciła w stronę Lejkowicza.
– Jeszcze raz dzięki za wszystko. Kochany jesteś. Spotkamy się jutro? – spytała, sama  nie wiedząc dlaczego. Podświadomie już zaczynała tęsknić za obecnością chłopaka.
– Jasne, przyjedź do mnie kiedy tylko będziesz mogła, a potem coś wymyślimy – powiedział. Dziewczyna sięgnęła dłonią w stronę klamki, by otworzyć drzwi. – Zaczekaj! Odprowadzę cię – zaproponował szybko.
– Nie, dziękuję. Zobaczą cię i znowu będzie afera, Panie Menel – zażartowała.
– Ja też dziękuję za ten dzień – powiedział i przysunął się do Orłowskiej, by pocałować ją na pożegnanie w policzek. Ta jednak przez szybę zobaczyła swojego znienawidzonego sąsiada i szybko chciała ukryć się przed jego wścibskim spojrzeniem. Nie mogła dopuścić do tego, by ich zobaczył. Nie znosiła go za to, że każdym swoim spostrzeżeniem dzielił się z jej rodziną. Nie mogła pozwolić, by opowiedział matce o tym, co tutaj się działo. Chowając się przed wzrokiem mężczyzny, zsunęła się lekko z fotela i przechyliła w stronę Lejkowicza. Nagle ich oddechy złączyły się w jeden, a usta spotkały.
Żużlowiec nie mógł tego nie wykorzystać. Objął dziewczynę w talii, przyciągnął ją do siebie i pocałował. W jego przymkniętych oczach iskrzyły ogniki pożądania. Początkowo ów pocałunek był zaledwie lekkim muśnięciem warg. Z każdą chwilą jednak chłopak stawał się mniej ostrożny. Zapominał o delikatności, pozwalał ponieść się emocjom. Napawał się przyjemnym zapachem jej delikatnych perfum niby wonią letniego deszczu. W mgnieniu oka zatracił kontakt z rzeczywistością. Był tylko tutaj, tylko przy niej. Tylko ona stanowiła dla niego intymny świat. Ciepło jej skóry bezustannie przechodziło na niego. Sunąc opuszkami palców po jej policzku, poczuł nagły dreszcz oplatający całe ciało niczym sieć. Właśnie dzięki niemu z każdą chwilą jeszcze bardziej pragnął jej bliskości. Jego pocałunki stawały się mocniejsze, coraz bardziej zachłanne. Nie potrafił przerwać – w mgnieniu oka zawładnęła nim namiętność. Wiedział, że powinien był  się pohamować, jednakże nie odnalazł w sobie tak wielu sił. Błądził dłonią po ciele dziewczyny jakby chcąc zapamiętać każdy szczegół jej twarzy, szyi, ramion czy talii. Pragnął zatrzymać moment ich współistnienia na zawsze. Był to bowiem najcudowniejszy pocałunek w jego życiu – pierwszy emocjonalny. Pierwszy, w który włożył jakiekolwiek uczucie.
Zuza w pierwszej chwili była zbyt zaskoczona tym, co się działo, by zareagować. Poczuła napierające wargi chłopaka na swoich. Poczuła, jak przyciska ją do siebie z każdą chwilą silniej, jak pożądliwe sunie dłońmi po jej twarzy czy włosach. Jej serce biło coraz szybciej i mocniej, przypominając swym rytmem tętent galopujących koni, całe ciało zaś ogarniało cudowne ciepło. Zakręciło jej się w głowie. Świat zdawał się nie istnieć. Był tylko on. Jego gorący oddech, szaleńczy dotyk. Sądziła, że za krótką chwilę straci przytomność. Palce żużlowca namiętnie i zapamiętale mknące po jej szyi niechybnie wiodły ją do obłędu. Nie miała siły się bronić, nie potrafiła, nie chciała. Po kilku sekundach napięcie całkowicie opuściło jej ciało i półświadomie poddała się działaniom Oliwiera. Zamknęła oczy i oddała się chwili. Jej usta idealnie współgrały z jego wargami. Pozwoliła mu robić, czego tylko zapragnął.  Nie oponowała, gdy swoją dłonią sunął po jej ciele, jakby nienasycenie obrysowując jego kształt. Wręcz przeciwnie - chłonęła te dotyk, przybliżając się do Lejkowicza. Dopasowywała się do niego. Choć raz zapomniała o swej zwyczajowej ostrożności. Nie umiała sprzeciwić się czynom chłopaka. Nie potrafiła też wyrazić tego, co czuła. Zbytnio łaknęła ich chwilowego obcowania. Rozum ustąpił miejsca sercu. Przez moment nie liczyły się dla niej konsekwencje, a jedynie ognista bliskość Oliwiera.
Trwali w pocałunku wieczność. Obojgu zaczęło brakować tchu. Chłopak powoli i delikatnie odsunął się od blondynki i – odgarniając z jej twarzy zbłąkany kosmyk włosów – spojrzał jej głęboko w oczy. Ich przyspieszone oddechy zbiegły się w jeden rytm. Dopiero teraz dotarło do niej, co właśnie się stało. Po chwili zapomnienia, wróciła do rzeczywistości. Dziewczyna błyskawicznie wyzwoliła się z objęć przyjaciela i bez słowa wysiadła z samochodu. Rozpalona niczym węgiel pobiegła do domu. Lejkowicz zaś został w samochodzie. Cały czas był w szoku. Sam nie do końca wiedział, co przed chwilą zrobił i dlaczego się na to zdecydował. To było silniejsze od niego.
– Czegoś ty najlepszego narobił,  kretynie?! – wrzasnął na cały głos i oparł głowę o kierownicę.
Zuza wbiegła do pokoju i zamknęła drzwi. Usiadła w kącie, chcąc skryć się przed światem. Otoczyła podkulone nogi ramionami, oparła czoło o kolana i w mgnieniu oka zaczęła cicho płakać. W jej głowie krążyły frapujące myśli. „Czy to, co się tam wydarzyło to nie był sen? Czy  się naprawdę całowaliśmy? Jak to możliwe? Czy to nie zniszczy naszej przyjaźni?” W pamięci wciąż odtwarzała całą scenę – najpiękniejszy moment jej życia.
Nagle – ni stąd, ni zowąd – jej rozważania zmieniły kierunek. Umysłem zawładnęły ponure refleksje. „Ile dziewczyn przede mną całował w swoim samochodzie? Może to wyszło przypadkiem? Napatoczyłam się, a z niego wyszedł „facet”, który wykorzystał sytuację? Zmienił się? Dobry żart! Na pewno jego dziewczyna miała rację – szukał kolejnej zabawki. Znowu okazałam się naiwna!”
Około pierwszej w nocy zasnęła, wciąż siedząc skulona niczym embrion w kącie swojego pokoju. Postanowiła, że nie spotka się z nim tego dnia. Od samego rana zajmowała się swoim dawnym życiem. Posprzątała, upiekła ciasto, wykąpała psa, poczytała książkę pożyczoną z biblioteki. Nie chciała kłótni, więc starała się nie rzucać matce w oczy. Położyła się na łóżku, założyła słuchawki i odpłynęła. Nagle cisza rozproszyła się niczym mgła – do jej pokoju wparowała młodsza siostra.
– Zuza, pożycz dwie dychy – powiedziała radośnie, przerywając chwilę błogiego spokoju. Blondynka zdjęła słuchawki.
– Nie mam – odburknęła, przybierając nieprzyjemny wyraz twarzy. Nienawidziła, gdy siostra próbowała ją wykorzystać.
– Nie uwierzę, ty masz zawsze dużo kasy! – mówiła coraz głośniej Ola.
– Okay – mam, ale nie zamierzam się godzić na to, żeby moja kasa poszła na twoje fajki albo trawkę! – syknęła przez zęby, lekko unosząc się na łokciach. Szesnastolatka zamknęła drzwi od pokoju.
– Dawaj kasę albo stara dowie się, że wczoraj nie byłaś u Magdy, tylko wieczorkiem wysiadałaś sobie z jakiejś sportowej fury. Chcesz tego? – zaszantażowała siostrę. Zuza nie mogła w to uwierzyć! Przed tą małą suką niczego nie dało się ukryć. Ze złością wstała i sięgnęła ręką do kieszeni. Wcisnęła gimnazjalistce banknot w dłoń, ubrała się, po czym jak najszybciej wyszła. Nie mogła patrzeć na swoją siostrę. Nie miała co ze sobą zrobić. Postanowiła jednak udać się do żużlowca i wszystko z nim wyjaśnić.
Kiedy się u niego zjawiła, jak zwykle powitał ją radośnie. Nie próbował jej jednak obejmować czy całować. Nie był pewien, czego może oczekiwać. Czuł się za to bardzo szczęśliwy z powodu jej wizyty. Martwił się, że dziewczyna znowu zacznie go opychać lub unikać. To, że tu przyjechała, dawało mu nadzieję.
– Jak się masz po wczorajszym obżarstwie? Ja bym w życiu nie zmieścił takiej ilości słodyczy – rozpoczął lekko drżącym głosem, by rozładować atmosferę. Dziewczyna jednak nie miała ochoty na żarty. Chciała mieć to już za sobą. Jej twarz spoważniała. Z każdą chwilą mimowolnie odsuwała się od swojego znajomego. Dlaczego jego obecność tak na nią wpływała? Co on takiego w sobie miał?
Sportowiec wyczuł jej zamiary i chęć zachowania między nimi bezpiecznego dystansu. Wsunął dłonie w tylne kieszenie swoich jeansów, aby nie starać się – niby przypadkiem – poczuć choć odrobiny jej bliskości, jak to miewał w zwyczaju.
– Oliwier, musimy poważnie pogadać. To co było wczoraj, to ja… – Nie wiedziała, co mu powiedzieć. Powtarzanie tego samej sobie było o niebo łatwiejsze – nie rozpraszały jej żadne niebieskie oczy pełne tak wielu uczuć. – Wiem, że to, co było wczoraj, to był błąd. I to taki, który nie może się więcej powtórzyć. Rozumiem, że to dla ciebie nic nie znaczyło. Wiedz, że dla mnie też to nie było nic takiego. Tak się jakoś stało, przypadkiem. Dlatego mam nadzieję, że to niczego między nami nie zmienia. Myślę, że najlepiej byłoby udawać, że nic się nie stało… – bełkotała, sama nie wiedząc, co mówi. Pokręciła głową, starając się wygnać z niej chaos.
– Zuza, to dużo zmienia… – próbował wtrącić chłopak. Blondynka jednak nie chciała dopuścić go do głosu. Bała się, że usłyszy z jego ust, że to koniec ich przyjaźni. Nie była na to gotowa. Skierowała w jego stronę otwarte dłonie, chcąc ukazać mu, aby zamilkł.
– Po prostu będziemy się dalej przyjaźnić, zapomnimy o wczorajszym wieczorze… – kontynuowała.
– Zuza! – ponownie próbował przerwać jej żużlowiec. Bez skutku.
– Wiem, że pewnie wiele dziewczyn już całowałeś w swoim samochodzie. Ja nie zamierzam się czepiać. Po prostu nie chcę, żeby coś się między nami popsuło. To był zwyczajny, niezobowiązujący pocałunek dwojga przyjaciół… – Lejkowicz nie wytrzymał. Przerwał jej w pół zdania, ujął jej twarz w swoje dłonie i ponownie pocałował, jednak zupełnie inaczej niż wczoraj. Ten pocałunek był krótki, lecz dosadny. Chwilowe muśnięcie ich warg wyraziło więcej niż jakiekolwiek słowa, które chłopak chciał wypowiedzieć. Kiedy się od siebie odsunęli spostrzegł, że dziewczyna bardzo mocno się zarumieniła. Jej oczy płonęły. I to bynajmniej nie z wściekłości czy nienawiści.
– Masz jakieś plany na dalszą część dnia? Bo ja chętnie obejrzałbym jakiś dobry horror z moją dziewczyną… – szepnął jej do ucha.
– Dziewczyną? – spytała przerażona i zdezorientowana. W jej głowie znów zamieszkał niewyobrażalny zamęt.
– Tak, śliczną i mądrą, zielonooką blondynką o imieniu Zuza. Nigdy nie ‘Zuzia’, ewentualnie ‘Zuzka’. – Zaśmiał się i objął Orłowską w pasie. Licealistka oniemiała. Nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć. Nie dlatego, że nie chciała być niemiła. Zwyczajne brakło jej słów. Miała w głowie wszechogarniającą pustkę. Jedyne, na co było ją stać to szczery uśmiech – najpiękniejszy prezent, jaki mogła podarować swojemu nowemu chłopakowi.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział idealnie wkomponował się czasowo, więc możemy nazwać go spóźnionym prezentem gwiazdkowym dla naszych czytelniczek! W końcu mamy tę mdławicę za sobą J

Z okazji zbliżającego się Nowego Roku 2014 chciałyśmy życzyć Wam:
1)      Szczęścia – bez niego żadne starania nie przynoszą efektu;
2)      Spełnienia marzeń -  same najlepiej wiecie, czego Wam potrzeba;
3)      Cierpliwości – bo jeśli dostałybyście siłę, to mogłybyście wszystkich pozabijać J;
4)      Miliona cudownych chwil – takich, które cudownie się wspomina, ale wstyd o nich opowiadać;
5)      Przyjaciół – prawdziwych, na których zawsze można liczyć;
6)    Miłości – żeby każda z Was odnalazła w życiu swojego Lejka – dupka, który dostrzeże jej wewnętrzne piękno i pokocha ją miłością bezgraniczną i szaleńczą.

Szczęśliwego Nowego Roku!

21 komentarzy:

  1. O matko! Jestem pierwsza ^_^ A co do rozdziału GENIALNY I ZAJEBISTY :) Więcej takich :D Kocham ich :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakieee to jest bosskie !! Najlepsze ;* Uwielbiam Cie normalnie ;* Czekam na kolejny !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! Tak! Pocałowali się! Tyle na to czekałam! Nie wierzę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział to najlepsze, co mogłaś napisać! Nie przez tyle romantycznych chwil między tą dwójką, ale przez to jak to napisałaś. Powoli rysuje mi się Twój portret, nie wiem na ile wiarygodny, ale jestem zachwycona Twoją osobą i tym, co tworzysz. Zawsze mam wyrzuty sumienia, że nie znalazłam chwili czasu na poczytania i skomentowanie.
    Co do treści, Oliwier jest zdecydowany, konsekwentny i przejmuje inicjatywę, kto by takiego nie chciał? Zagłębiając się w ich historię, dodatkowym plusem jest fakt, że Zuza przy nim traci rozum i mowę. A to najwyraźniej nie lada sztuka. :)
    Najwyraźniej światopogląd Zuzy ulega zmianie. Po raz kolejny powiem, że konstrukcja Zuzy jest bardzo realistyczna, momentami sama mogę się z nią utożsamiać, co tylko potęguje chęć czytania.
    Pozdrawiam i wesołych świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaaa ! Wreszcie.. jest jego dziewczyną. :D Oliwier jest tai stanowczy i nie pozwala dziewczynie się wycofywać i go odtrącać, a to zdecydowanie jest jej potrzebne. :) Zuza może wreszcie przestanie być taka ostrożna i wreszcie zacznie żyć pełnią życia. Chociaż starannie uniemożliwiają jej to matka i siostra :) Wierzę, że Oliwier pomoże jej odnaleźć siebie w tym popapranym życiu! :D Rozdział świetny! Czekam na kolejny. Pozdrawiam / Ala
    Ps. Wiem, że taki bez ładu i składu ten komentarz, ale wybaczcie to z emocji! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O BOZIU! Uwielbiam takie chwile, ah ten romantyzm.
    Szczerze? Ja na miejscu Zuzy nie myślałabym tyle o tym niszczeniu przyjaźni. Komuś takiemu pozwoliłabym na to hahhahah
    Nie no oni są wspaniali.
    Również życzę Szczęśliwego Nowego Roku! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak szczerze powiedziawszy siedzę teraz i jak debil uśmiecham się do ekranu. Ten rozdział jest po prostu perfekcyjny! Chyba nie mógł być lepszy, naprawdę. Totalnie się rozmarzyłam, a wszelkie opisy są tak dobrze dopracowane, że miałam wrażenie, iż oglądam jakiś film, a to naprawdę ogromna pochwała. Oczywiście spodziewałam się, że Zuzka, nawet tak wściekła na Oliwiera, nie da rady zbyt długo utrzymywać swojej złości. Ona również zaczęła się w nim zakochiwać, chociaż nie zdawała sobie sprawy. Urocze to było, kiedy chłopak opanował jej wybuch i z łatwością przekonał, że była w błędzie :) A wizyta w lunaparku to już w ogóle bajka! Widać było, jak świetnie się razem bawili.
    Ta mała suka Olka to zło wcielone, naprawdę -,- Ale w sumie kim miała zostać, skoro ma za przykład taką matkę? Zuzka chyba tylko cudem wyrosła na porządną dziewczynę. Ale Olka jest nieważna. Najważniejsze jest to, co wydarzyło się między Zuzą a Oliwierem! Ten pocałunek w samochodzie to jakaś magia. Mistrzowski opis, który totalnie rozchwiał mnie emocjonalnie. I to, co wydarzyło się potem! Mogłabym komentować wszystko wykrzyknikami a i tak czułabym, że nie wyraziłam swojego zachwytu wystarczająco dobitnie. Strasznie się cieszę, że główni bohaterowie wreszcie zaakceptowali własne uczucia względem siebie i są razem. Idealna para!
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, ciekawy, pełen emocji, niezapomniany, rewelacyjny, szczegółowy rozdział! Dawno takiego nie czytałam, te wszystkie emocje, myśli zostały genialnie opisane. Przy tak dobrym przedstawieniu sytuacji można wczuć się w bohaterów. Akcja ze słodyczami była genialna! Sytuacji w samochodzie nie wiem jak skomentować, po prostu brakuje mi słów, a wyraz "genialnie" to stanowczo za mało. Dobrze, że Oliwier na końcu pocałował Zuzę i przerwał jej w połowie zdania, a tak pokazał przynajmniej, że dziewczyna się myli. Zostali parą :) nareszcie, mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy ;)
    Dziękuję za życzenia, a ja życzę Wam dużo weny i spełnienia wszystkich marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Boże! Coś Ty ze mną zrobiła? Jestem w takim szoku, że no.. nie mogę;D Cholera! Zawsze podobały mi się Twoje rozdziały, ale ten bije poprzednie na głowę! To jak zachował się Lejkowicz, jak miał gdzieś jej krzyki i to że nie dał się sprowokować, ujęło mnie za serce. Każdy inny na jego miejscu już dawno wyprosiłby ją z domu, usunął z głowy myśli o niej i adres zamieszkania. A on? On non stop się o nią stara, robi tyle, że czasem mam ochotę potrząsnąć Zuzą i krzyknąć "Nie widzisz tego!?". Pocałunek był w ich sytuacji chyba najgorszym, co mógł zrobić, miałam wrażenie, że zaraz walnie go w twarz, a tu co? Taka niespodzianka:) Byłam w totalnym szoku!

    Zdziwiła mnie też łatwość z jaką Zuza przystała na jego decyzję o zostaniu parą. Tak. To była decyzja. Nie dał jej nawet dojść do słowa i tego skomentować. I dobrze! Bo im więcej ona myśli tym większe z tego problemy wychodzą;D

    Zaje*isty rozdział! Już nie mogę doczekać się następnego!:) Nigdy nie mogę, ale teraz to szczególnie;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Zuzę! Jest taka buntownicza, potrafi postawić na swoim. Łebska dziewczyna, a nie jakaś rozlazła mameja, bo jak czytam o takich bohaterkach, to aż mnie nerwica ściska!
    A on dobrze wie co powiedzieć w każdej sytuacji! I nie strzelił jej przez łeb, kiedy go obsmarowywała z góry na dół widać, że cierpliwy chłopak.
    Co za cholerna mała diablica! Jak ja nie lubię młodszych sióstr, rrrrwamać -.-"""
    Jeju! Jak słodko :3 aż z takiej ilości cukru zaczęłam się śmiać :3 No nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Koniecznie chcę się dowiedzieć co tam u nowej parki ;3
    Czuję się zaskoczona! Sądziłam, że Zuzka chlaśnie go po twarzy, a tu taka niespodzianka! No cóż, pozostaje mi czekać na dalszy rozwój wydarzeń! ;3
    ps. weźcie mnie do lunaparku i nakupujcie słodyczy... ;_____; błagam :c ja tak chcę! ;/
    Weny! ;D ~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdecydowanie najlepszy rozdział! Przeczytałam go błyskawicznie, nawet nie wiem kiedy. Może to dlatego, że uwielbiam wątki miłosne, a Zuza i Oliwier mają bardzo ciekawe osobowości, przez co jest jeszcze ciekawiej.
    Nie dziwię się, że mama Zuzy była zła i szczerze mówiąc jestem zdziwiona, że dziewczyna również okazała rodzicielce tyle zrozumienia. To bardzo dobrze świadczy o głównej bohaterce, choć i tak jestem zdania, że jej matka jest okropna. Już nie wspominając o siostrze. Ta dziewczyna naprawdę działa mi na nerwy. Gdybym ja miała taką siostrę, chyba dostałabym nerwicy.
    Oliwier jest taki uroczy z tym swoim zakochaniem! Bardzo podoba mi się, że tak otworzył się przed Zuzą, że nie wstydzi się mówić o swoich uczuciach i naprawdę zależy mu na głównej bohaterce. Tak, Zuza zdecydowanie zmieniła Lejkowicza, ale niewątpliwie była to zmiana na lepsze. Opis uczuć, jakie towarzyszyły tym dwojgu podczas pocałunku jest chyba moim ulubionym fragmentem w tym rozdziale. Było w nim tyle emocji i wszystko wydawało się takie realne i prawdziwe... Widać, że zależy im na sobie.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Jestem ciekawa, jak teraz będzie wyglądało życie Zuzy. Na pewno będzie o wiele szczęśliwsza niż do tej pory, bo Oliwier troszczy się o dziewczynę i naprawdę mu na niej zależy.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem pod wrażeniem... Kończąc rozdział aż sama się do siebie uśmiechnęłam. Cóż chyba każdy czytający na to czekał. :) Muszę się trochę skoncentrować, bo mam lekki mętlik w głowie...
    Do Zuzy niedawno dotarło, że Oliwer to ktoś warty zaufania. Okazał się być dobrym przyjacielem, który wysłucha, pomoże przetrwać gorszy dzień i jak trzeba zostaje "workiem", na którym można wyładować złość. Tak na prawdę chłopak jest jej najbliższą osobą. Rozczuliło mnie to jak Lejek zaproponował wyjazd do Lunaparku i pozwolił, jeszcze wtedy, przyjaciółce obudzić dziecko, które skryło się w twardej skorupie. Zuzka choć na chwilę mogła przestać myśleć o kłopotach, rodzinie, po prostu oddała się zabawie, która była jej potrzebna. To co potem się stało oboje mogą zawdzięczać wścibskiemu sąsiadowi. Gdyby nie on pewnie pożegnanie skończyłoby się na zwykłym buziaku w policzek i każde ruszyłoby w swoją stronę. Muszę przyznać, że oddałabym wszystko, żeby móc być na miejscu Zuzki, tylko Lejka mógłby zmienić taki inny ktoś. :)
    Po tym jak Orłowska wróciła do domu wkurzyłam się trochę na nią. Zamiast cieszyć się ona kolejny raz snuje czarne scenariusze. Czasami warto dać się ponieść chwili nie analizując później wszystkich "za" i "przeciw". Widać jednak, że przezwyciężyła ta dobra strona tego pocałunku, bo dziewczyna następnego dnia znowu pognała do Oliwera. Bałam się, że chłopak spełni prośbę Zuzy i zapomni o tym co było. Na szczęście żużlowiec przejął inicjatywę i zadecydował za nich oboje. Ja mam tylko nadzieję, że nie nastąpiło to zbyt wcześnie...

    Ja również chciałabym życzyć wszystkiego najlepszego w Nowym Roku i spełnienia tych 6 punktów. :)
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hey. Dawno nie otrzymywałaś ode mnie żadnych słów. Przepraszam.. Za dużo się działo u mnie na głowie. Tak więc teraz na szybko przeczytałam dwa rozdziały i uśmiech nie schodzi mi z ust.. To jak to opisałaś.. pięknie :) Bardzo mi się podobało.. Bardzo dużo uczuć, tak jak ja lubię.. Może w tym poprzednim rozdziale nieco czekałam na to, jak opis pomieszczeń w domu się skończy, ale zdecydowanie rozumiem, że to było potrzebne.
    Jednakże przyznam szczerze, że wpierw myślałam, że jak Zuza się obudzi, to zacznie na niego się wydzierać.. Przypuszczałam, że żadne słowa wyjaśnienia nie dotrą do głowy 19 latki i że tym samym pozostanie ona obrażona na żużlowca i jakoś potem się to dopiero rozwieję. Ty opisałaś to inaczej i chyba nawet lepiej.. Ich rozmowy, zabawne dogryzki.. chętnie się na to czeka i czyta właśnie xd
    Oliwer jest prawie jak ideał.. Ma swoje wady, które jednak moim zdaniem wiążą się z pewnym wiekiem i towarzystwem, ale w głębi jest czułym chłopakiem, który nieodpowiednio trafiał..I to właśnie pokazuję w tych dwóch ostatnio napisanych przez Ciebie rozdziałach.
    Zuzka ma szczęście.
    Swoją drogą i ona jawi nam się zupełnie inna tam u niego w domu, jak i w lunaparku. JEst szczęśliwa, nie dogryza, chwilami jest zagubiona.. Takie miłe zachowania. :) Dobrze bynajmniej, że nie do przesady..

    Opisanie pocałunku... cóż.. zazdroszczę bohaterce opowiadania O.o.. Pewnie ona sama by go nie pocałowała .. a tak nawet się mu poddała. Czekam na dalszy ciąg opowiadania i pozdrawiam...

    A i przede wszystkim życzę udanego 2014 roku i sylwka :)

    PS jak napiszę w końcu ten rozdział, to Ci dam znać, bo ostatnio próbuję coś sklecić, ale niekoniecznie mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ech, Zuza, Zuza... przecież gdyby Lejkowicz nie zabrał jej do swojego domu, najprawdopodobniej dostałaby kolejną burę od rodziców, wszystko skończyłoby się jeszcze większą kłótnią , skoro dziewczyna nie potrafiłaby nawet racjonalnie myśleć. Powinna mu raczej podziękować. A podczas awantury powinna grzecznie przeprosić, a nie specjalnie prowokować matkę.
    A co do campingu... faktycznie, to było lekkie przegięcie, choć romantyczne ^^
    Świetnie przedstawiłyście wyrzuty Zuzy. W jednym monologu zawarłyście nieskończoną ilość emocji. Według mnie przemowa dziewczyny była jedną z najlepszych części tego rozdziału.
    Lejkowicz jest zdecydowanie moją ulubioną postacią w całym opowiadaniu (i oczywiście Jimmy, który w poprzednim rozdziale wręcz mnie rozbroił). Żużlowiec rozweselił nie tylko Zuzę, ale i mnie. Jest taki opiekuńczy, słodki i w ogóle och i ach xd (Swoją drogą, dziękuję za wasze życzenia ^^). Widać, że Orłowska odmieniła jego życie. Mam nadzieję, że ten proces zadziała także w drugą stronę.
    Bardzo podobała mi się również scena w lunaparku. Chyba każdy z nas, w głębi serca, wciąż jest dzieckiem, tyle tylko, że musi ukrywać tę część siebie przed światem z obawy przed niezrozumieniem.
    I ten pocałunek... brak mi słów - po prostu pięknie! Szkoda, że miał taki ponury koniec. Liczę jednak na to, że Zuza w końcu zrozumie, iż Oliwier darzy ją szczerym i prawdziwym uczuciem.
    Czekam na kolejny rozdział i życzę wam wszystkiego dobrego z okazji nadchodzącego nowego roku!! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Dostałam zaproszenie, a miałam chwilkę czasu, więc wpadłam, nadrobiłam całość i wreszcie mogę napisać komentarz (który jak to zawsze w moim wypadku bywa będzie raczej mało sensowny i uporządkowany).
    Zacznę jak zawsze od bohaterów, bo tak będzie mi chyba najłatwiej. Zuza. W sumie to lubię czytać o takich bohaterkach, które zostały zranione i w pewien sposób potem ciężko jest im komukolwiek zaufać. Wiele osób takie postacie irytują, bo przecież ile można się użalać, rozpamiętywać itd. Ale dla mnie to w pewnym sensie jest odzwierciedlenie natury człowieka, pokazanie jego ciągłej walki, wątpliwości, chwil słabości. I skonstruowanie takiej postaci jak Zuza wymaga sporej świadomości i zrozumienia dla niej jako człowieka. I zawsze też bardzo podoba mi się ten motyw powolnej przemiany, podjęcia próby zaufania. Trochę się bałam na początku, że odbędzie się to za szybko, ale właściwie wyszło całkiem naturalnie. Mogę jeszcze tylko dodać, że lubię Zuzę za to jej specyficzne poczucie humoru i używanie mnóstwa ironii. Mam nadzieję, że uda jej się w pełni przezwyciężyć własne demony, bo na to naprawdę zasługuje. A tą jej rodzinką to przydałoby się porządnie wstrząsnąć :D Next, Oliwier. Uwielbiam tego chłopaka. I miło widzieć, że dla Zuzki tak się zmienił. W pewnym sensie ich zestawienie to taki totalny kontrast, bo obydwoje wiele przeżyli i jedno z tego wybrnęło, a drugie wciąż jest na początku swojej drogi. Poza tym on jest takim ideałem trochę (chodzi ot o jakim poznajemy go w opowiadaniu, nie o przeszłość). Pewnie, zdarza się, że jest porywczy, zwariowany, ale to tylko dodaje uroku i takiego rysu zwykłego młodego chłopaka. I chyba wart wspomnienia jest jeszcze Jimmy (bo o siostrze i mamie nie będę się wypowiadać, gdyż nie mam siły wypisywać, co takiego bym im z chęcią wbiła i gdzie xD). Trochę mnie przeraża w tym swoim szaleństwie. I skoro to jest postać realna i to, co on wygaduje jest odzwierciedleniem jego monologów w realnym świecie, to stwierdzam, że osoby, które miały szansę go poznać, muszą mieć niezły ubaw :D Nie mogę tylko się nadziwić przyczynom takich słowotoków, bo właściwie jest wiele opcji od choroby psychicznej przez specyficzny sposób postrzegania świata odzwierciedlający się w takim a nie innym poczuciu humoru (do czego jestem skłonna się przychylać po ich ostatniej rozmowie) po chociażby używanie pewnych nielegalnych środków :P Niezmiennie mnie zadziwia i zastanawia... Ale też go lubię :D
    Poza tym mogę powiedzieć, że opowiadanie czyta się naprawdę szybko i lekko, co dla mnie zawsze jest najważniejsze. Wciągnęłam się w wykreowany tutaj świat Zuzki i już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham takie blogi gdzie jest rzeczywistość.Jest to muj pierwszy rozdział przeczytany na tym blogu,ale szybko to nadrobie,Prosiłabym bys powiadamiała mnie na moim blogu : uwierzwsiebie1.blogspot.c i życze miłej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  17. No i stało się to na co hyba wszyscy czekali :p
    Wiedziałam, że się długo mu nie oprze ( i wcale się nie dziwie)
    Dobrze,że Oliwier nie dał za wygraną i przejął inicjatywę, jak prawdziwy facet ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytając ten rozdział czułam ucisk w brzuchu - z emocji (albo z powodu zbliżającego się okresu...)
    Wszystko co piszecie jest wspaniałe i bardzo mi się podoba, ale jest takie... nierzeczywiste :(
    Tacy ludzie jak Oliwier, którzy podejdą do zapłakanej dziewczyny na ulicy i zapytają co się stało nie istnieją! Są prawie jak Rycerze na Białym Koniu - już wygineli :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziś tylko jeden, wybaczcie, ale jakoś tak wyszło, że przez święta odkładałam całą robotę na później i mi się tego teraz nawarstwiło, że ho-ho D: Jutro się poprawię! :)
    Anyway, mdławica mdławicą, ale mnie się bardzo podobało. Pisałam w odpowiedzi na komentarz u siebie, że ja nie przepadam za typowo romantycznymi historiami, szczególnie przesłodzonymi, bo jak to mawia mój tata, co za dużo to i świnia nie chce, ale u Was naprawdę wyszło to wszystko bardzo zgrabnie, nie było przesadzone, ładnie opisane i zamiast wywoływać mdłości to naprawdę cieszyłam się jak głupia, bo przyznam się, że po cichu czekałam sobie na ten moment :D
    Dobra, zaczęłam tak trochę od złej strony, ale co tam. Wróćmy więc do początku - ja naprawdę chyba nigdy nie przestanę mówić, jak bardzo współczuję Zuzie rodziny i tego, co musi znosić. Kurczę, ja nie jestem idealna i też mi się nieraz zdarzyło coś poważnie przeskrobać (znaczy, może nigdy nie zdarzyło mi się nie wrócić na noc bez chociażby smsa "Jestem tu i tu, wracam rano", ale wiadomo, każdy nieraz coś przeskrobie), ale naprawdę nie wyobrażam sobie, żeby moja rodzicielka mogła w taki sposób mnie potraktować (a, tu zaznaczę, nie ma świra na punkcie jakiegoś bezstresowego wychowywania, jest po prostu normalna) i dlatego tym bardziej mnie to boli - bo czytam o czymś, czego nie doświadczyłam i kiedy wyobrażam sobie siebie na miejscu Zuzy to naprawdę nie wiem, co bym zrobiła i jak bym sobie z tym radziła. Nie wyobrażam sobie mieć takiej siostry jak Oleńka (pisałam Wam już ostatnio, że krew mnie zalewa jak o niej czytam, ale to dobrze, bo ona chyba po to została stworzona :D) - bądź co bądź, ja bym gówniarę zatłukła, naprawdę... Ale z drugiej strony, gdybym miała taką rodzinę jak Zuza, to to by się pewnie bardzo źle skończyło, więc to jest naprawdę okropna sytuacja bez wyjścia dla naszej bohaterki i naprawdę ta kwestia trafia bardzo dotkliwie w moją wrażliwość. I jeszcze raz Wam tego pogratuluję, bo to wszystko jest takie przekonujące, że człowiek zaczyna - czytając - przezywać razem z bohaterką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idąc dalej, to trochę się nie dziwię, że obwiniała Oliwiera - znaczy, "nie dziwię się" w sensie, że rozumiem jej tok myślenia i skąd to wynikło, ale jednocześnie zgadzam się w stu procentach z tym, co powiedział Oliwier, że było właśnie wręcz przeciwnie, że tak naprawdę to uchronił ją od o wiele większych problemów. Wierzę, że miał rację, bo jak tak czytam o matce Zuzy, to naprawdę jestem pewna, że wściekłaby się bardziej, gdyby ją odstawił do domu w nocy, i to jeszcze pijaną jak szpadel. Co dla mnie średnio ma sens (znaczy, postępowanie jej matki, a nie to, co piszecie - bo piszecie bardzo dobrze i wszystko ma sens :) Nie chciałabym, żeby to zostało źle odebrane :)), bo ja - gdybym była matką - to naprawdę o wiele bardziej bym była wściekła, gdyby moje dziecko wróciło nad ranem bez słowa wyjaśnienia, niż gdyby ktoś je odstawił, nawet pijane, w nocy. Bo przecież chyba każdemu nastolatkowi zdarza się upić, a skoro ktoś dziecko odstawia, to założyłabym, że się nim zajął. A na pewno zapytałabym delikwenta co i jak. A przede wszystkim ulżyłoby mi, że dziecko mi do domu wróciło, i że nie muszę już umierać ze strachu o nie. Może jak będę matką to inaczej na to spojrzę, ale póki co to takie mam zdanie. Ale, niestety, matka Zuzy raczej nie rozpatrzyłaby tego tak jak ja. Przynajmniej tak przypuszczam. BTW, jak strasznie bym jej nie nienawidziła, to ona jest świetnie wykreowaną postacią.
      Naprawdę strasznie cieszyłam się szczęściem Zuzy, jak się dogadała z Oliwierem, jak zabrał ją do tego lunaparku... Należy się tej dziewczynie troszkę szczęścia. Chociaż odrobinka, bo nie miała lekko.
      Sama scena pocałunku była napisana z takim wyczuciem i umiarem jednocześnie, że aż miło było czytać. Nic nie było przesadzone, nic nie było przerysowane, wszystko naprawdę bardzo ładnie i smacznie przede wszystkim, bo łatwo takie sceny uczynić niesmacznymi, przynajmniej dla mnie. I nie ma co się więcej rozwodzić - tylko pochwała się należy.
      A na zakończenie dodam tylko, że to: "Masz jakieś plany na dalszą część dnia? Bo ja chętnie obejrzałbym jakiś dobry horror z moją dziewczyną… " było absolutnie gold, przypieczętowało moje uwielbienie do Oliwiera, a i przy okazji naprawdę pięknie podkreśliło jego charakter :)
      Bardzo mi się podobało, jak zawsze. Wracam jutro z nową dawką marudzenia :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ach, damn it, znów się nie wywiązuję z obietnicy, no! Wybaczcie, dziewczyny, ale tak wyszło, że dzisiaj mnie na Internetach nie było, i jutro pewnie też nie będzie, więc dopiero w piątek pewnie się odezwę pod kolejnymi rozdziałami D: Pozdrawiam!

      Usuń

Szablon by Rowindale