piątek, 24 stycznia 2014

Caput XVII

Rudowłosa spojrzała na Zuzkę z przerażeniem  oczach. Zastanawiała się, kim była jej wybawicielka. Podczas rozmowy z Kubą nie sprawiała wrażenia kogoś, kto mógłby robić sobie krzywdę i mieć jakiekolwiek problemy. Wręcz przeciwnie, zdawała się być pewna siebie, głośna odważna i – przede wszystkim – naprawdę przerażająca.
– Mam na imię Ada… – powiedziała półszeptem, niepewnie ściskając dłoń nowej znajomej. Orłowska uśmiechnęła się do niej serdecznie.
– Więc kim był ten imbecyl? – spytała, siadając obok dziewczyny i opierając się plecami o drzewo.
– Kuba… mój chłopak. A raczej były chłopak. Sęk w tym, że do niego to nie dociera… – odpowiedziała cicho Adrianna, schylając głowę, by nie patrzeć na swoją rozmówczynię.
– Chyba nie rozumiem… – odrzekła Zuza. Nie chciała od razu wypytywać rudej o szczegóły, jednak była niezmiernie ciekawa ich historii. Zastanawiała się, jak ktokolwiek mógł być z takim kretynem. Ada odetchnęła ciężko i zaczęła nerwowo pocierać dłonie. Pomyślała, że chyba mogłaby opowiedzieć o wszystkim nowopoznanej dziewczynie. W końcu – jakby nie patrzeć – uratowała ją. Odgarnęła do tyłu swe długie, ogniste włosy, po czym – z wyraźną niechęcią – wykrztusiła:
– Zacznijmy od początku. Oboje nie jesteśmy stąd, ale z Wrocławia.
 To tak samo jak ja! – przerwała jej blondynka z entuzjazmem.
– O, jak miło. Ale wracając do sprawy. Kubę poznałam przez Internet. Ma dwadzieścia lat, o dwa więcej niż ja. Fajnie nam się gadało, więc postanowiliśmy się spotkać. Na początku wzięłam go za Pana Idealnego, zakochałam się. Zaczęliśmy ze sobą chodzić. Najpierw był taki gentlemański, uroczy. Dopiero po pewnym czasie okazało się, jaki jest naprawdę. Stał się strasznie arogancki, agresywny, brutalny… On nie znosi sprzeciwu. Z niczyjej strony. Boję się go. Jest taki nachalny. I… głupi. On chyba nawet nie zna znaczenia słowa „nie”… – W tym momencie jej głos zaczął się łamać, a ciało zadrżało. Skuliła się jakby wierząc, że uda jej się zamknąć w sobie wyimaginowaną szufladę, która właśnie – otwierając się – dała wolność wszelkim złym wspomnieniom. – Kiedy się na coś nie zgadzam, to albo ma moje zdanie głęboko gdzieś i robi to, na co ma ochotę, albo – jeśli na serio się mu sprzeciwiam – używa siły. Taka scena, jaką widziałaś dzisiaj, jest u nas na porządku dziennym. Kiedy pierwszy raz mnie uderzył, postanowiłam z nim zerwać. Ale on nie przyjął tego do wiadomości. Stwierdził, że „mózg mi przewróciła ta psychologia z gazet” i że musi mi go wrócić na swoje miejsce. I znów mnie uderzył. A potem robił mi już tylko o wiele gorsze rzeczy… Przestałam odbierać telefony, nie pisałam z nim, starałam się go unikać, ale do niego nic nie dociera! Łazi za mną przez cały czas! Nawet kiedy przyjechałam do ciotki na święta, przywlókł się tutaj za mną na tym swoim cholernym quadzie! Ja już nie wyrabiam. Jeszcze chwila, a wyląduję w psychiatryku!
Po policzkach dziewczyny zaczęły spływać łzy. Zuza opiekuńczo objęła ją ramieniem, nie mówiąc ani słowa. W tej sytuacji żaden wyraz nie byłby odpowiedni. Żaden nie ukazałby tyle zrozumienia, co ten zwyczajny, prosty gest. Przez chwilę siedziały w milczeniu. Orłowska jednak szybko odbiegła myślami od sytuacji dziewczyny. „Boże! Jakie mam szczęście! Przecież Oliwier jest inny. On chyba naprawdę mnie kocha…” – pomyślała. Po jej głowie od razu zaczęły jednak krążyć czarne myśli. Jak zwykle zresztą, taka już była. W umyśle kłębiły jej się pytania napawające ją przerażeniem: A jeśli on się zmieni? A może ona też myślała, że Kuba ją kocha? „NIE!!!” – wrzasnęła w myślach tak głośno, że przez chwilę zastanawiała się, czy przypadkiem nie zwerbalizowała swoich rozważań. Jej nowa znajoma jednak w żaden sposób nie zareagowała na ów mentalny krzyk, więc prawdopodobnie Zuzce udało się nad sobą zapanować. Choć raz poskromiła własne emocje. Potrząsnęła głową i wróciła do rzeczywistości. Jej paranoje doprowadzą ją kiedyś do obłędu… Przecież w tym życiu pełnym psychoz, Lejkowicz był jedynym aksjomatem.
– Damy sobie z nim radę! Luz… – powiedziała ze śmiechem, by dodać znajomej otuchy. – Gorsze rzeczy już przeżyłam! Co nam może zrobić taka ciota?
Słowa Zuzy zdawały się budować w jej rozmówczyni pewność siebie. Ada odpowiedziała na nie jedynie lekkim uniesieniem kącików ust. Czuła, że dzięki nowej znajomej uda jej się rozpocząć kolejny etap w życiu. Bez Kuby.
Orłowska zaś nie miała bladego pojęcia, w jaki sposób mogłyby pozbyć się prześladowcy. Sądziła, że wszystko jakoś się ułoży. W tej chwili wiedziała jedynie, że za wszelką cenę musi pocieszyć osiemnastolatkę. Cudze kłopoty zawsze mobilizowały ją do działania. W takich chwilach jej własne problemy schodziły na dalszy plan. Gdy ktokolwiek potrzebował jej pomocy, zbierała się w sobie. Była gotowa na wiele. Byle tylko móc uratować kogoś z sideł nieszczęścia.
– Ty naprawdę umiesz się tak bić? On się ciebie na serio wystraszył… – spytała z zaciekawieniem Ada po chwili milczenia. Blondynka zaś ponownie wybuchnęła gromkim śmiechem.
– W życiu nikogo nie uderzyłam. Raz chciałam zepchnąć pewną dziewczynkę ze schodów, ale mi nie wyszło. To znaczy, zepchnęłam ją, ale był taki tłok, że zatrzymała się na plecach kogoś niżej. Jednak cóż, jej wina. Trzeba było nie śpiewać mi do ucha „Cheri Cheri Lady”! Wprawy w bójkach nie mam. Po prostu interesuję się biologią i dobrze wiem, jak najłatwiej zrobić komuś krzywdę! Bez względu na umiejętności, znajomość punktów witalnych daje sporą przewagę – powiedziała, śmiejąc się życzliwie. – A sztukę grożenia ludziom opanowałam dzięki mojej młodszej siostrze.
Dziewczyny długo jeszcze siedziały pod owym drzewem i rozmawiały. Okazało się, że Adrianna uczyła się w liceum, które znajdowało się niedaleko szkoły jej nowej znajomej. Tego dnia dowiedziały się, jak wiele je łączyło. Lubiły te same filmy, podobną muzykę, nawet kolory. Orłowskiej jednak najbardziej zaimponowało to, że ruda od niedawna była wolontariuszką we wrocławskim schronisku dla zwierząt. Postanowiła więc do niej dołączyć. Zawsze chciała w jakiś sposób pomagać bezdomnym psiakom. Teraz właśnie nadarzyła się ku temu sposobność. Ada zresztą również podeszła do tego pomysłu ze sporym entuzjazmem. Wówczas zielonooka uniosła głowę, a rozmarzonym wzrokiem omiotła bezchmurne niebo. Kiedy zauważyła na nim mnogość roziskrzonych gwiazd, zorientowała się, że musi być już naprawdę późno. Z paniką w oczach spojrzała na swoją towarzyszkę i oznajmiła, że niestety powinna już wracać. Przed rozstaniem umówiła się z rudowłosą na spotkanie następnego dnia.
Kiedy Zuza wracała do domu babci, w oknie czekała na nią wściekła matka.
– Gdzie ty byłaś? Tyle czasu czekaliśmy! Spójrz, która już godzina! Martwiliśmy się o ciebie! Telefonu oczywiście nie wzięłaś – nawet nie dzwoniłam, bo przyszło do ciebie chyba z dziesięć wiadomości. Czy ty nigdy nie wyrośniesz z tej nieodpowiedzialności? Chyba naprawdę chcesz mnie zabić! Kiedyś przez ciebie dostanę zawału! – wrzeszczała rozhisteryzowana matka, żywo gestykulując rękami. Dziewczyna spojrzała na ojca siedzącego z tyłu. Mężczyzna machnął ręką i uśmiechnął się ze zrozumieniem do córki. Dzięki temu zrobiło się jej lżej na duszy. Spojrzała na rodzicielkę, przewróciła oczami i udała się do pokoju, w którym tymczasowo przechowywała swoje rzeczy. Od razu sięgnęła po komórkę. Zmęczona położyła się na łóżku. Niezwłocznie zabrała się za przeglądanie skrzynki odbiorczej. Wiadomości nie było dziesięć, a jedynie sześć. Cztery od operatora sieci, jeden z telewizji i jeden od Oliwiera. Pierwszych pięć skasowała bez czytania, po czym otworzyła smsa od swojego chłopaka.
„Cześć? Co słychać? Dojechałaś już? Fajnie jest? Jak tam babcia? Zadzwoniłbym, ale nie wiem, czy możesz rozmawiać. Nie lubię pisać do Ciebie smsów, bo muszę się ograniczać. Napisałbym list, ale znając pocztę, wrócisz przed jego dojściem. Jak tylko będziesz mogła, zadzwoń! Tęsknię za Tobą. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Całuję :* Cholera! Sprzedałbym Patryka, żeby tylko móc to zrobić naprawdę. Emotikon w żaden sposób mnie nie satysfakcjonuje! Dobra – koniec, bo zaczynam pieprzyć. Pa, Słoneczko!”
Kiedy odczytywała wiadomość, znów mimowolnie się uśmiechała. Lejkowicz był psychopatą, to pewne. Żużlowiec kilkoma zdaniami potrafił rozwiać wszelkie wątpliwości kotłujące się w jej umyśle. Ów sms utrzymał ją w przekonaniu, że jej chłopak nigdy nie stanie się taki jak Kuba. Nie mógłby, to niemożliwe. W tej chwili jej serce przepełniło dziwne ciepło. Poczuła, że choćby skończył się świat, żużlowiec zawsze będzie przy niej, tuż obok.
Po chwili jednak dziewczyna jęła ganić się za nieostrożność. Zostawiła telefon i wyszła z pokoju. A co by było, gdyby Olka przeczytała tę wiadomość? Siarczysta awantura! Zaraz doniosłaby matce, a ta na pewno nie ucieszyłaby się, czytając fragment „Całuję :*. Cholera! Sprzedałbym Patryka, żeby tylko móc to zrobić naprawdę.” Blondynka musiałaby się gęsto tłumaczyć. Ponadto, była wręcz pewna, że rodzicielka bardziej czepiałaby się samego „Całuję” niż „Sprzedałbym Patryka”… Zuzka poczuła nagle, że potrzebuje chwili ukojenia po tym jakże emocjonującym dniu. Wiedziała, że najlepszym lekarstwem na jej zszargane nerwy będzie usłyszenie ciepłego, czułego głosu Oliwiera. Bez chwili wahania wstała z łóżka i wsunęła komórkę do kieszeni jeansów. Aby nikt nie podsłuchał jej rozmowy, wyszła z domu i z ogródka zadzwoniła do żużlowca. W końcu już wystarczająco naczekał się na odpowiedź.
Rozmawiali ponad godzinę. Jakie szczęście, że mieli darmowe rozmowy i sms-y. Inaczej dziewczynę czekałoby bankructwo! Kiedy w końcu rozłączyli się, Orłowska od razu udała się do łazienki. Umyła się i położyła do łóżka. Długo jednak nie mogła zasnąć. Rozmyślała o Adzie, Kubie i Oliwierze. Nie mogła nadziwić się swojemu szczęściu. Może los jednak bywa sprawiedliwy? Jeśli tak, to może również Adriannę czeka jeszcze pomyślność? Nagle przypomniała sobie, że jej chłopak spotkał ją w podobnych okolicznościach jak teraz ona tę dziewczynę – zapłakaną i w kryzysie, z pochlastanymi rękami. Na szczęście on nie dostrzegł wtedy jej ran. I – miejmy nadzieję – nigdy nie dostrzeże. Może tak, jak on pomógł Zuzie, teraz ona będzie mogła pomóc tej rudowłosej osiemnastolatce? „Czas pokaże…” – pomyślała i zasnęła pełna nadziei na poprawę ludzkiego losu.


***

Dziewczyny co dzień widywały się, rozmawiały, spacerowały. Okolica była do tego wręcz stworzona. Niskie góry idealnie nadawały się do pieszych wycieczek. Wiejska przyroda zaś zdawała się nieskazitelnie czysta w porównaniu z tym, co na co dzień otaczało Orłowską. Aż chciało się oddychać! Obie z Adą naprawdę miło spędzały czas. Szczerze się polubiły. Zuzka od zawsze należała do osób aspołecznych. Sama była zaskoczona tym, jak szybko nawiązała bliską znajomość z osiemnastolatką. Może to przez okoliczności, w jakich się poznały? A może przez to, co obie chciały ukryć przed światem? Naprawdę wiele je łączyło… A przynajmniej starszej z nich tak się wydawało. Ada była bowiem niczym woda – dopasowywała się do środowiska, w którym przebywała. Nikt, włącznie z nią samą, nie znał jej prawdziwych myśli, poglądów, opinii. Wszelkie osądy swojego rozmówcy przyjmowała bez słowa sprzeciwu, często postępując wbrew sobie. Na wszelkie kontrowersje zaś odpowiadała niemym potakiwaniem.
Lany Poniedziałek również spędziły wspólnie. Było to ich ostatnie spotkanie przed powrotem do Wrocławia. Blondynka wyjeżdżała następnego dnia rano, podczas gdy jej rok młodsza koleżanka miała pociąg już dziś o 22:39. Wspólny czas spędziły – jak zwykle – rozmawiając i wygłupiając się na świeżym powietrzu. Czasem człowiek potrzebuje kontaktu z naturą i odpoczynku od zgiełku miasta. Wtedy właśnie wychodzi z niego prawdziwa tożsamość. Odkrywa to, co tkwi na dnie jego serca. To, co najbardziej chciałby ukryć.
Około godziny 21:00, jak co dzień, Zuza odprowadziła znajomą do ciotki, a sama udała się do babci. Tym razem jednak, w połowie drogi, zorientowała się, że ktoś ją śledzi. Pośród wiejskiej ciszy słyszała rytmiczne kroki i miarowy oddech prześladowcy. Czuła, że byli sami. Tylko ona i ktoś, kto wywoływał na u niej nieprzyjemne dreszcze. Początkowo starała się to zbagatelizować. „To tylko wytwór mojej schizofrenii…” – powtarzała w myślach jak mantrę i równym krokiem szła dalej przed siebie. Nie mogła pozwolić sobie na uległość wobec bezsensownych podszeptów własnej imaginacji. Przecież nie była tchórzem. Nie znała strachu. Przynajmniej nie takiego, jakiego doświadczała większość społeczeństwa. Nigdy nie bała się o własne zdrowie czy życie. Jedyne, czego się obawiała, to opuszczenie. Właśnie dlatego okazała się bardziej ostrożna w relacji z Oliwierem, któremu na niej zależało, niż z ekscentrycznym Jimmy’m wywołującym u większości ludzi niepokój czy też strach. Klasyczny mechanizm wyparcia. Wszelkie fizyczne zagrożenia przyjmowała jako objaw własnej paranoi. Tym razem jednak przekonanie o niebezpieczeństwie okazało się zbyt silne. Po pewnym czasie dziewczyna postanowiła się jednak odwrócić. Nie umiała dłużej znosić tej frustrującej niepewności. Spojrzała za siebie i zauważyła Kubę. Tak, tego samego Kubę, który jakiś czas temu okładał Adę. Uśmiechnął się do niej szeroko, przez co całe życie przeleciało jej przed oczami niczym kadry z filmu.
– Wreszcie się spotykamy, maleńka – powiedział w taki sposób, iż Zuzę przeszedł okropny dreszcz. Mimo wszystko, nie ukazała mu ani odrobiny lęku. Jej twarz omiótł gorący, ciężki oddech chłopaka. Wokół nich rozszedł się drażniący odór przetrawionego alkoholu zmieszany z nieprzyjemną wonią tytoniu. Przez to każde słowo, które wypowiadał, zdawało się dziewczynie bardziej obrzydliwe i odrażające. – Teraz zobaczysz, że ze mną się nie zaczyna!
Zuza uparcie stała w miejscu. Pomimo, że nogi uginały się pod ciężarem jej bezwładnego ciała, stwarzała pozory odważnej i silnej. Nawet, gdy chłopak był tylko o krok od niej. Nie mogła przecież ukazać mu jakiejkolwiek uległości! To byłoby poniżej jej godności. Godności, o którą tak uparcie walczyła. Poza tym i tak było już za późno. Nie miała możliwości odwrotu. Dobrze wiedziała, co się za chwilę stanie. Ada miała rację – on był psychopatą, który będzie chciał zrobić jej krzywdę. Pod groźną miną i górą mięśni nie skrywał jednak niczego. W gruncie rzeczy był nikim. Dobrze o tym wiedziała. Prawdziwy mężczyzna nie bije kobiet.
Przez krótką chwilę blondynka zastanawiała się, czy faktycznie nie spróbować jednego z ciosów, o których mówiła. Szybko jednak odrzuciła tę myśl. Niestety, prawdą było, iż do jakiejkolwiek bójki była przygotowana tylko i wyłącznie teoretycznie. Przy pierwszej lepszej okazji Jakub wybiłby jej z głowy wszelkie sztuczki. Nie miała szans na wygraną.
Chłopak tymczasem podniósł rękę i wykonał gest, jakby wierzchem dłoni chciał pogłaskać dziewczynę po policzku. Reakcja Orłowskiej była natychmiastowa – zanim jego palce dotknęły jej skóry, zdecydowanym ruchem odepchnęła jego dłoń.
– Szkoda, mogło być miło – mruknął Kuba, po czym bezceremonialnie wymierzył dziewczynie cios.
Zachwiała się, jednak na szczęście nie upadła „Mógłbyś chociaż z otwartej, a nie pięścią w oko! Do jasnej cholery, jestem kobietą!” – pomyślała, jednak nie powiedziała ani słowa. Agresor przyglądał się jej ze śmiechem na ustach. Przybliżył się do niej, myśląc że Zuza ucieknie w popłochu lub zacznie błagać go o litość. Był w błędzie. Nigdy w życiu nie dałaby mu tej satysfakcji. Nie mogła i nie chciała. Poza tym oczywistością było, że gdyby tylko spróbowała ucieczki, oprawca pobiegłby za nią i bez problemu dogonił. W związku z tym blondynka stanęła naprzeciw niego niczym marmurowy posąg – twarda, chłodna, obojętna. Bez jakiegokolwiek słowa, jakichkolwiek uczuć, jakiegokolwiek wyrazu. Jej spojrzenie było puste i beznamiętne, a przez to przerażające.
– Nie trzeba było się wpierdalać w nasze sprawy. Ada jest moja. I gówno ci do tego. Zapamiętaj sobie – zawsze dostaję to, czego chcę. Bez względu na to, czy chodzi o piwo, czy o jakąś laskę… – Mówiąc to, Kuba przysunął się do niej jak najbliżej i delikatnie odsunął jej włosy opadające na ramiona. Szybkim i zdecydowanym ruchem znów zrzuciła jego dłoń ze swojego ciała, jednak w dalszym ciągu nie odsunęła się ani na milimetr. Zamiast tego spojrzała mu prosto w oczy. Brązowe. Ale nie ślicznie czekoladowe jak u Burżuja. „Brązowe jak kupa gówna, którą jest…” – przemknęło jej przez myśl. Wypełniła płuca zapasem powietrza i – zaciskając pięści – wyrecytowała:
– Posłuchaj mnie uważnie. Zostaw w końcu Adę w spokoju. Zerwała z tobą – pogódź się z tym. Zasługuje na kogoś lepszego niż ty. Kiedyś to, co jej robiłeś uchodziło ci płazem, ale teraz będzie inaczej. Ze mną się nie zadziera, słońce. Wiesz może, kim była Delphine LaLaurie? Nie? Cóż, była to arystokratka, która żyła w XIX wieku w Nowym Orleanie. Była lubiana i szanowana. Do czasu. Kiedy w jej domu wybuchł pożar, ludzie rzucili się z pomocą, by ugasić ogień. Przez przypadek natknęli się na pewien pokój. Byli w nim ludzie. A także zwłoki. Ale to wszystko niewiele się od siebie różniło, wiesz czemu? Wszyscy byli tak samo zmaltretowani i zmasakrowani. Każdy z nich umarł w męczarniach. W tym samym pomieszczeniu znajdowały się też w gablotach naczynia. Z krwią i narządami wewnętrznymi. I to nie tylko tych martwych. Delphine była biologiem, czego się pewnie już domyśliłeś. I lubiła eksperymentować. Na ludziach. Ja także interesuję się biologią. Szczególnie anatomią człowieka. I wierz mi – widok krwi nie jest mi straszny. Dlatego też zastanów się, czy aby na pewno warto tak bardzo starać się o dziewczynę, która cię nienawidzi, czy też może lepiej odpuścić?
Mówiła spokojnym i równym głosem, uśmiechając się lekko. Prawdopodobnie to właśnie wyraz jej twarzy oraz psychopatyczna żądza mordu w oczach sprawiły, że chłopak rzucił jej chłodne spojrzenie, odsunął się od niej i pogroził jej pięścią przed twarzą.
 Spotkamy się jeszcze, Kotku…  rzucił, po czym odszedł powoli w swoją stronę. Zuza również, jak gdyby nigdy nic, skierowała się do domu babci. Była roztrzęsiona, jednakże nie zamierzała okazywać jakiegokolwiek strachu. Poczuła, że jej mięśnie rozluźniają się, a ona sama traci panowanie nad własnym ciałem. Adrenalina powoli opuszczała jej organizm, pozwalając wrócić mu do stanu homeostazy. Dziewczyna nie spodziewała się, że tak szybko uda jej się pozbyć Kuby. Była pewna, że ich spotkanie zakończy się o wiele mniej przyjemnie. Cóż, jak widać, Magda miała rację, gdy wspominała, iż paranoiczny wzrok Orłowskiej – połączony z niewyraźnym uśmiechem  dawał naprawdę przerażający efekt. Całe szczęście, na oprawcę również zadziałał.
– Musiał w twarz? Nie mógł gdzie indziej? Ciekawe co ja powiem matce… „Cześć mamo! Napadli mnie, nie wnikaj”? – mamrotała do siebie w drodze powrotnej, dotykając opuszkami palców opuchniętego śladu.
Na szczęście nikt nie zwrócił na nią nawet najmniejszej uwagi. Wszyscy byli zbyt zajęci pakowaniem. „Jakie to szczęście, że zabrałam okulary przeciwsłoneczne!” – pomyślała. Kiedy szli na pociąg, mama znów skupiła się na marudzeniu tak bardzo, iż nie zauważyła nawet tego, że jej córka miała na nosie przyciemniane szkła pomimo nocnej pory. Wreszcie Zuza zrozumiała, po kim jej siostra jest taką malkontentką.
Po wejściu do przedziału, Olka spytała:
– Zuzieńko! Po co ci te okulary przeciwsłoneczne, skoro jest ciemno.
Zaśmiała się ironicznie. Dobrze wiedziała, że jej siostra nienawidzi, kiedy ktokolwiek zwraca się do niej zdrobniale.
– Żeby choć odrobinę gorzej widzieć twój parszywy ryj! – warknęła zielonooka, wyciągając z torby słuchawki. Nie miała siły ani ochoty tłumaczyć się komukolwiek, szczególnie swojej siostrze. Zwłaszcza, że nie wiedziała, jak mogłaby to wszystko wyjaśnić.
– Zuza, jak ty się zachowujesz? – spytała mama sennym głosem, jednak bez większej irytacji. Była zbyt zmęczona, by wszczynać awanturę. Nie czekając na odpowiedź, ziewnęła i ponownie zasnęła.

22 komentarze:

  1. Ha, jestem pierwsza :)
    Rozdział jest cudny, jak wszystkie zresztą :) Uwielbiam wasz sposób kreowania rzeczywistości. To, co piszecie, czyta się szybko, a kiedy się kończy aż żałuję, że nie napisałyście więcej.
    Z tego Kuby to jakiś totalny buc jest. Dziwię się Zuzie, że jakimś gorszym epitetem go nie potraktowała. Ja bym tak zrobiła. Podziwiam ją za to opanowanie. Ja, pewnie zaczęłabym krzyczeć aż by mu bębenki w uszach popękały. :)
    Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział,
    Guardian Angel

    P.S. Macie talent. Też bym tak chciała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę wam powiedzieć, że Ada jest jedną z moich ulubionych postaci. Jest taka biedna i zagubiona, że aż miałabym ochotę ją przytulić, by dodać dziewczynie otuchy. Cieszę się, że ona i Zuza mieszkają w tym samym mieście, dzięki czemu będą mogły często się widywać. A w dodatku ten wolontariat - uważam, że to świetny pomysł. Może Adrianna wreszcie odizoluje się od tego psychopaty. Mam nadzieję, że wkrótce zgłosi to na policję. Jeśli będzie tak pobłażać Kubie, te... bójki nigdy się nie skończą. Ada będzie mogła mu mówić, że z nim zrywa, jednak to na nic. Facet musi w końcu zrozumieć, że nie jest bezkarny.
    Zaskoczyłaś mnie - nie przypuszczałam, że Jakub zechce zaatakować Orłowską. Na jej miejscu chyba zaczęłabym uciekać, gdzie pieprz rośnie. Całe szczęście dziewczyna zachowała pokerową twarz, choć fakt, że ten psychopata przestraszył się jej gadaniny, jest co najmniej dziwny. Może tylko udawał takiego twardziela, a tak naprawdę był niesamowicie przestraszony?
    Liczę na to, że Zuzie uda się ukryć przed rodzicami efekty uboczne ciosu Kuby. W końcu wątpię, by jej matka zaczęła współczuć dziewczynie, raczej nawrzeszczałaby na nią.
    Rozdział jeden z moich ulubionych, pełen akcji. Dominuje w nim aura tajemniczości. Bardzo mi się podobało :) Całość zgrabnie napisana, czytało się z prawdziwą przyjemnością, lekko i szybko.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten cały Kuba to niezły sukinkot, bić dziewczynę, której mówi się "kocham cię"... Myślę, że Ada powinna pójść na policję i zgłosić, że on ją prześladuje. A co do Zuzy to nie powinna mieć wątpliwości co do Lejka, on jest wprost cudowny! Mam nadzieję, że Zuza i Ada zaprzyjaźnią się po powrocie.
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ukrywam, że jestem zaskoczona. Nie myślałam, że Zuza i nowa znajoma (teraz już wiem, jak ma na imię). A więc zacznę od początku ;) Nie myślałam, że Zuza i Ada tak szybko nawiążą ze sobą kontakt. Orłowska zawsze wydawała mi się zamknięta w sobie i rzeczywiście taka była i jest zresztą sama napisałaś albo poprawnie napisałyście, że jest aspołeczna. Cały czas byłam przekonana, że ciężko będzie o jakikolwiek kontakt, ale jak widać myliłam się.
    Mącicie mi w głowie. Sama już nie wiem co mam myśleć o Oliwierze. Z jednej strony chłopak nie wygląda na takiego, który biłby dziewczynę, ale z drugiej Ada mówiła, przecież że Kuba na początku też był uroczy, kochany itd. a później co? Mam nadzieję, że jednak nie okaże się jednym z gatunku Kuby.
    Oliwier wie jak poprawić mi humor :) "Sprzedałbym Patryka, żeby tylko móc to zrobić naprawdę" pisałam już, że uwielbiam tego chłopaka? :D Nie no, on na pewno nie jest takim dupkiem
    Z każdym kolejnym rozdziałem nienawidzę Olki jeszcze bardziej. Ugr! Na miejscu Zuzy już dawno wytargałabym ją za kłaki.
    Już sobie wyobrażam, jak Oliwier wyściska Zuzę :D W końcu nie widzieli się tyle czasu. A tak poza tym jestem ciekawa, jak długo Zuza da rade ukrywać to oko.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Raww nienawidzę młodszych sióstr :/ moja własna jest też nie mniej upierdliwa niż Olka :/
    Natomiast Ada przypadła mi do gustu, dobrze że się dziewczyny dogadują ;3 Zuzka ma rację - jest dla Ady tym, kim dla niej jest Oliwier - tzn pomocą, nie chłopakiem :-:
    Wiedziałam już w tamtym rozdziale, że wystąpi Kuba. Ha! Pieprzony *wybaczcie ; x* palant. Damskim bokserom dziękujemy, next dark character pls. Z reguły lubię "tych złych" ale Kubę to bym wzięła i rozprawiła się z nim jak ta dziewczyna z opowieści Zuzki :D swoją drogą ciekawa historyjka. Uwielbiam psycholi.. no, do czasu aż nie stanę się ofiarą :x
    W rozdziale często pojawiały się "psychiatryk, psychol" hmm to co Kwas lubi najbardziej XD
    Dobrze przynajmniej że ten Kubek to nie jakiś paker, który mierzy swoje szanse za wysoko. Jak ma spier.. ehe ehe.. to on to dobrze wie i wykonuje w mig! Zuzka by mu dokopała! Jej teoretyczne sztuki walki starczą, już ma przecież za sobą spychanie dziewczynki ze schodów! >:D
    Kurde, teraz siedzi mi w głowie "Cheri cheri lady" xD swoją drogą to było cheri, a nie cherry? :-:
    Coś jeszcze chciałam... ale zapomniałam tak w połowie tekstu, bo się zestresowałam, że Kubek da jej po kościach, a dość ma już problemów :/
    Sądzę że to po prostu wymysły - Oliwier nie jest taki jak Kubek. NIE i w to nawet nie uwierzę, jeśli będzie czarno na białym. Albo biało na czarnym ;-;
    No i jak zwykle wkurza mnie matka. Zuzka ma cierpliwości od groma i ciut! Ja już bym dawno awanturę wszczęła i nagadała jej co myślę o takim zachowaniu. Zwłaszcza że jest pełnoletnia :/
    Na koniec pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :3
    ~ no-rules-in-my-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejkuuu jaki świetny <33333 uwielbiam tu wchodzić jest tak pisane jak sobie to wyobrażam nawet nie wiesz jaki masz wielki talent :***
    U mnie po długim czasie ale jednak też pojawił się nowy rozdział wiem że czytałas więc ci daje znać mam nadzieję że zawitasz u mnie http://miloscpotrafizranic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chyba przestanę narzekać na mojego młodszego brata, bo nawet z nim nie jest tak źle, jak w wypadku Oleńki :D
    Zuza od razu złapała świetny kontakt z Adą i bardzo dobrze, bo w końcu ile samym Oliwierem można żyć? (ok, złe pytanie, bo odpowiedź brzmi wiecznie xd). Ale i tak cieszę się, że znalazła kolejną osobę, która w pewien sposób pozwoli jej nie zwariować (co byłoby całkiem prawdopodobne, gdyby dalej została jedynie w towarzystwie zwariowanej rodzinki).
    Pomysł ze schroniskiem to super sprawa, bo raz, że będzie widywać się z Adą częściej, to jeszcze zrobi coś naprawdę dobrego. A jako, że uwielbiam zwłaszcza psy, to jak najbardziej ją w tych działaniach popieram.
    SMS od Oliwiera wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy. Jak on musi tęsknić... I uroczy jest. Już sobie wyobrażam ich spotkanie po powrocie Zuzy. Takie dramatyczne rzucenie się sobie w ramiona xd
    No i został jeszcze Kuba, pod którego adresem ciągle w myślach kieruję całe mnóstwo nieciekawych epitetów. Właściwie do takiego zachowania nie ma słów. Nie mogę ścierpieć takich pseudo-odważnych bokserów, którzy potrafią znęcać się tylko nad teoretycznie słabszymi. A biedna Ada naprawdę musiała mieć z nim ciężkie przejścia. Dobrze, że spotkała Zuzę, która trochę jej pomogła, chociażby w upewnieniu się co do słuszności postanowienia o zostawieniu go i całkowitym odcięciu się. Ej, a jak Zuzka wróci i Oliwier zobaczy ślad po tym ciosie, to dopiero może się porobić. Nie chciałabym być wtedy w skórze Kuby. Nie, okej, ja nie popieram przemocy, więc optuję za brakiem większych awantur, ale być może nie da się tego uniknąć :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, jak wy to robicie, że tak szybko piszecie rozdziały i to takie porządne i długie? Zazdroszczę, serio ;) Tak szybko pojawiają się nowości, że aż znowu nie zdążyłam z komentarzem, a miałam się poprawić :( Tutaj też będzie mizernie, bo już jestem w stanie półsnu [nie ma to jak czytanie waszej historii na dobranoc <3], ale postaram się zawrzeć najważniejsze rzeczy:

    a) Podobają mi się nowe postacie. Smutną historię przedstawiacie, wyniszczające uczucie... No ale w życiu też nie jest wesoło. Nie wiem, dlaczego, ale jakoś sympatyzuję z Adą, wzbudza we mnie pozytywne emocje.

    b) Nie ma już tylko określeń wieku, cieszę się, że moja uwaga została uwzględniona, super się teraz mi to czytało :)

    c) Mówiłam już, że kocham waszego Oliwiera? Wiem, mówiłam, ale powtórzę to po raz kolejny :D

    Wybaczcie, że tak krótko i bezsensownie, ale chciałam tylko dać znak, że wciąż jestem z wami, czytam, wielbię i jestem wdzięczna za trud i pracę, jaką wkładacie w to opowiadanie.

    Pozdrawiam ciepło :) xx

    PS. Pytacie czy mam być na liście obserwowanych - w sumie to i tak logując się na bloggera widzę, czy dodałyście jakieś nowości, więc możecie sobie oszczędzić trudu informowania jeszcze jednej osoby. Chyba, że wam to nie przeszkadza, to możecie mi czasem o sobie przypomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie <3 dawajcie częściej rozdziały! Nmg się doczekać! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zacznę od dupy strony. Jak przeczytałam zdanie "Lejkowicz jest psychopatą, to pewne" to zaczęłam się tak śmiać, że sama siebie zdziwiłam:D To zdanie jest genialne po prostu. Takie zwykłe, a jednak genialne;D
    Bardzo się cieszę, że Zuza poznała Adę. Na pewno nie spodziewała się, że znajdzie przyjaciółkę wyjeżdżając do babci- a jednak. Życie potrafi być nieprzewidywalne. Mnie również zdziwiło, ze aspołeczna Zuza tak szybko i bezproblemowo złapała dobry kontakt z innym człowiekiem. Ciągle mam w głowie jak ciężko jej było przekonać się do Oliwiera, a z Adą poszło o niebo łatwiej. To nasuwa tylko jedną myśl- on ją zmienił. Ukrócił trochę jej bunt i nienawiść do świata. Jestem mu za to strasznie wdzięczna! Co do Kuby muszę szczerze przyznać, że facet nie ma jaj. Jak mógł uderzyć Zuzę, a wcześniej maltretować swoją dziewczynę? Zwykły pajac i tyle! Bardzo dobrze, że Zi tak go załatwiła. Swoją drogą, chyba powinna zacząć chodzić na jakieś zajęcia ze sztuk walki, bo jeśli jej przyjaźń z Adą ma przetrwać, to chyba częściej będzie spotykać tego ohydnego typa! Nie spodziewałam się, ze facet tak łatwo odpuści. Obawiałam się jakiegoś pobicia, gwałtu albo czegoś w tym stylu. Naszczęście nic takiego się nie stało, ale jak matka zobaczy jej oko to wpadnie chyba w szał. A Oleńka już się postara, żeby Zuza miała przekichane...
    I wreszcie zaczęła zauważać, że Oliwier jest idealnym facetem dla niej, wreszcie go docenia! Dobrze, tak właśnie ma być!;D
    Ściskam i czekam na następny;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że dziewczyny mają taki dobry kontakt :) Mam nadzieję, że Kuba w końcu przestanie męczyć Adę, a do Zuzy będzie bał się podejść. Co do rodziny Zuzy to ojciec powinien rozwieźć się z matką dziewczyny i zamieszkać razem z córką. Ile można wytrzymać z takimi kobietami? Mam nadzieję, że przynajmniej Zuza niedługo wyprowadzi się z domu.

    OdpowiedzUsuń
  12. To świetnie, że Zuza znalazła sobie koleżankę. Główna bohaterka jest postacią o silnym charakterze, ale nie jest złą osobą. Zamknięcie w sobie bardzo utrudniało Zuzce nawiązywanie nowych znajomości, ale jednocześnie dziewczynie doskwierała samotność, a brak zrozumienia ze strony rodziców i ciągłe kłótnie z Olą na pewno też nie poprawiały jej nastroju. Teraz wreszcie Zuza spotkała dziewczynę, z którą potrafi rozmawiać. Chociaż trochę zastanawia mnie ta uległość Ady i brak własnego zdania. Irytują mnie osoby, które nie wiedzą czego chcą.
    Dziwi mnie też zachowanie Kuby. I Zuzy w trakcie ich spotkań z resztą też. Ja bym nie była w stanie w takim stresie wygłaszać długich monologów, ale najbardziej zdumiewa mnie to, że Kuba słuchał tego wszystkiego i nie próbował przerwać, a w dodatku rzeczywiście wydawał się przestraszony. Naprawdę słowa zdołały wywrzeć na nim takie wrażenie? A co do Ady to ja na jej miejscu pomyślałabym o wystąpienie o zakaz zbliżania się.
    Bardzo ucieszyła mnie nerwowa reakcja matki Zuzy, gdy dziewczyna późno wróciła do domu. Może ta kobieta często zachowuje się okropnie w stosunku do córki, ale tym razem naprawdę była zdenerwowana, więc widać, że jednak choć trochę jej zależy.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mogę teraz skomentować, ale obiecuję zrobić to w najbliższym czasie :D
    AJ PROMER!
    Tak tylko mówię, żebyś wiedziała, że Cię nie opuściłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratulacje! Twój blog został nominowany do LBA. Szczegóły znajdziesz u mnie http://przed-miloscia-nie-ma-ucieczki.blogspot.co.at/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie, że dziewczyny się dogadują :)
    Myślę, że obie wyniosą coś pozytywnego z tej znajmości.
    Oliwier? Trudno się nie uśmiechnąć na takie słowa. Tekst ze sprzedażą Patryka wygrał.
    Ich relacja to naprawdę coś niespotykanego niech dbają o nią.
    Scena z Kubą wzbudziła we mnie niepokój, ale jak zwykle nie doceniłam Zuzy. Podziwiam jej opanowanie. A wykład o arystokratce? Mistrzostwo. Ciekawe tylko czy ten kretyn coś z niego zrozumiał, le najważniejsze, że sobie poszedł. Chociaż czuję, że to nie koniec. Mało tego.. czuję, że dojdzie do konfrontacji Kuba- Oliwier i może być nieprzyjemnie.
    No, ale cóż. Pozostaje mi czekać na kolejny odcinek :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Pytałyście mnie już o to ostatnio, ale nie miałam zbytnio możliwości odpowiedzieć: nie, nie trzeba mnie powiadamiać o nowych rozdziałach. Mam link do non-clamabit na swoim drugim blogu i zawsze wiem, kiedy pojawia się jakiś post :) W ostatnim czasie byłam zajęta studiami, dlatego nie komentowałam, ale już jestem.
    Tak właśnie czułam, że Ada i Zuza znajdą wspólny język. Jak widać połączył ich nie tylko fakt posiadania blizn, ale również wiele innych rzeczy. Wydawało się, że wielkanocny wyjazd do babci nie będzie niczym ekscytującym, tymczasem w ciągu tych paru dni Zuzce udało się znaleźć przyjaciółkę, bo chyba właśnie tak należy potraktować Adriannę. Skoro mieszkają w tym samym mieście, będą mogły częściej się spotykać. Strasznie się cieszę, że Zuza znalazła kogoś takiego! Owszem, ma Oliwiera, na którego zawsze może liczyć, w końcu uczynił ją szczęśliwszą niż kiedykolwiek, jednak wiadomo, że każda kobieta potrzebuje powierniczki. mam nadzieję, że Ada zagra właśnie tę rolę w życiu głównej bohaterki :) Naprawdę podziwiam Zuzę za tak odważne stawienie czoła temu psychopacie Kubie. Że też takie głupie gnojki chodzą wszędzie po świecie! Nie wiem, czy aby na pewno ten koleś odwali się od Ady, ale mam nadzieję, ze da jej spokój na jakiś czas. Teraz obie dziewczyny wrócą do Wrocławia, będę bardziej spokojniejsza o Zuzę, kiedy tylko znajdzie się bliżej Oliwiera. Naprawdę lubię to opowiadanie, zwłaszcza opisy, bo dzięki nim wszystko z łatwością mogę sobie wyobrazić :) Nadal tylko współczuję Zuzie posiadania takiej rodziny... Wydaje się, że tylko ojciec ma coś w głowie, ale nie śmie tego jakoś jawniej zamanifestować ze względu na jego popraną żonę oraz młodszą córkę, która jest chyba jedną z najbardziej irytujących fikcyjnych postaci, jakie miałam nieprzyjemność poznać.
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  17. W końcu udało mi się wszystko przeczytać! Bardzo mi się podoba opowiadanie. Opisy są wspaniałe. Czytając to czuje się jakbym była w centrum opowiadania. Świetnie, że dziewczyna poznała Ade, przyda jej sięprzyjaciółka, bo jednak to nie to samo co chłopak. Podoba mi się postawa Zuzy, jest buntownicza w oczach innych, ale w środku to krucha dziewczyna, która nie docenia tego jest wspaniała. Na prawdę bardzo zafascynowało mnie opowiadanie i z pewnością będę tu wpadać. Weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Za każdy, razem, gdy czytam Twoje opowiadanie, mam przed oczami moją własną główną bohaterkę. :D Ukochałaś sobie jej imię, a może to ja ukochałam sobie imię Twojej?
    Historia z poznaniem przez internet wydaje się być niemal oklepana, ale są tematy zawsze aktualne.
    Dobrze budujesz charakter Zuzy. Odbieram ją jako dość złożoną postać, a takie lubię najbardziej. Ade lubię nieco mniej, ale nie ziębi mi, na razie :>

    Pozdrawiam i zapraszam na rozdział piąty. (Sinusoida-Emocji)

    OdpowiedzUsuń
  19. Trochę ciężko mi się dzisiaj skupić. Przepraszam jeśli napiszę głupoty. :)
    W końcu Zuza znalazła bratnią duszę. Może okoliczności okazały się dość dziwne. Szkoda mi tej Ady. Chyba nikt nie chciałaby być na jej miejscu. Spotkać takiego psychopatę to coś okropnego. Niestety czasami "ideały z Internetu" okazują najgorszymi potworami. Kurcze, co musi siedzieć w człowieku, że na siłę stara się sterować czyimś życiem.
    Historie dziewczyn w pewnym stopniu są do siebie podobne. Na pewno razem będzie im raźniej. Można powiedzieć, że Zuza jest już bardziej doświadczona i nie pozwoli koleżance robić głupstw.
    To zrozumiałe, że Orłowska w takiej sytuacji zaczęła myśleć o Oliwerze. Na szczęście on wydaje się być normalnym. Z resztą do widać po jego podejściu do dziewczyny. Ten sms był uroczy, a tekst o sprzedaniu Patryka rozwalił system. Ciekawe co na to sam zainteresowany i czy znalazły się kupiec? No i piszę głupoty. :)
    Przeraziła mnie ta sytuacja z Kubą. Gdybym była na miejscu Zuzy pewnie darłabym się wniebogłosy, albo uciekała. A ona stała twardo i zero reakcji. Nie każdy tak potrafi. Chyba właśnie siła spokoju i opanowanie wygrało z siłą fizyczną. Niestety ślad po tym spotkaniu zostanie. Pewnie jak Oliwer to zobaczy, to się zmartwi i wścieknie jednocześnie.
    Oczywiście nie mogę zapomnieć o rodzince, która jak zwykle się popisała. Ja nie wiem jak ten ojciec wytrzymuje z żoną i młodszą córką. Na jego miejscu już dawno zmieniłabym adres zamieszkania i stan cywilny.

    Oczywiście należą się Wam przeprosiny za to, że dopiero teraz komentuję. Niestety męczyłam się ostatnio z jakimś "niezidentyfikowanym schorzeniem". Dzisiaj zebrałam się w sobie i oto wyrzeźbiłam coś, co pewnie nie zawiera sensu.

    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Naprawdę świetne, widać, że pisane przez dojrzałe osoby a nie jak większość blogów. :3
    Chciałabym się rozpisać ale po co?
    I tak napisałabym głupoty.
    świene opowiadanie, świetny rozdział.
    mam nadzieję, że jednak to nie będzie wasza ostatnia tworczość.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zajebiste. Hmm. Mam nadzieje ze bedzie cos o Jimmim bo koles jest zajebisty. Fajnie by bylo jakby byly jakies rozmowy po miedzy Zuza a jej tato <3 ale ogl swietne

    OdpowiedzUsuń
  22. No i niestety dopiero teraz udało mi się wpaść, a do tego z tak marnym wynikiem pod postacią jednego przeczytanego rozdziału D: Wybaczcie, ale same wiecie, jak to teraz z czasem naszym, biednych maturzystów, jest D:
    Bądź co bądź, rozdział bardzo mi się podobał, jak zwykle z resztą. Ada należy raczej do tego typu osób, na które ja zapatruję się raczej średnio (znaczy, mam na myśli brak zdania i taką dziwną uległość) - ale jako postać wydaje mi się bardzo fajna, taka autentyczna i jak najbardziej dobrze skonstruowana. Szkoda mi jej, naprawdę - ja sama jestem raczej z dziewczyn z gatunku Zuzy, jeśli się zapatrywać na sprawę Kuby - ja bym takiemu szybciutko pokazała, co mu wolno, a czego nie. A przynajmniej bym próbowała, bo wiadomo, że nie zawsze się da w takiej sytuacji postawić na swoim. A taka biedna Ada, która nic nie była w stanie zrobić? Okropnie mi jej było szkoda, jak opowiadała o całym swoim "związku z Kubą". Ja bym takiego drania udusiła, naprawdę, nie wiem, na pal bym go nabiła, cokolwiek! To: "Prawdziwy mężczyzna nie bije kobiet." - i tu się właśnie zgadzam. Jakim trzeba być zakompleksionym i żałosnym człowieczkiem, żeby samemu sobie musieć udowadniać, jakim jest się wspaniałym, silnym i władczym, poprzez bicie kobiet? Tak jak napisałyście - ktoś, kto podniesie rękę na kobietę nie ma prawa nazywać siebie mężczyzną. A to: "Brązowe jak kupa gówna, którą jest…", to było po prostu mistrzostwo i propsy dla Zuzki, bo pomyślałam dokładnie to samo, co ona. O borze szumiący, ja naprawdę się zbulwersowałam, czytając ten rozdział, a po zapowiedzi Kubunia, sądzę, że jeszcze będę miała okazję zbulwersować się po raz kolejny. Od kilku dni siedzi mi w głowie pewna szwedzka piosenka, "En kungens man" i mimo, że jest zupełnie o czymś innym, to w pewien sposób porusza ten sam temat i tak samo zbulwersował mnie i zasmucił jednocześnie jej tekst, jak ten rozdział u Was. Piosenka jest raczej o sprawiedliwości, a raczej jej zupełnym braku, jeszcze osadzona ileśtamset lat temu, ale pojawia się tam taki wers "Jestem człowiekiem króla, więc biorę to, co zechcę". Odnośnie kobiety. I właśnie pomimo całkiem różnej tematyki, to jednak ja widzę jedno - niektórzy mężczyźni od zawsze byli tylko zadufanymi w sobie, niedowartościowanymi dupkami, chowającymi się za tytułami, a w dzisiejszych czasach za swoją pozorną siłą. I właśnie to mnie boli, że nic się nie zmieniło w tej materii i najpewniej nigdy nie zmieni. Bo nawet Kuba powiedział coś podobnego: "(...)zawsze dostaję to, czego chcę." Zabrzmiało mocno znajomo i w połączeniu z tą piosenką naprawdę tak okropnie smutno mi się jakoś zrobiło D: I, jak już tak jadę po tych niedowartościowanych bubkach, to chcę tylko zaznaczyć, że naprawdę doceniam i szanuję porządnych facetów. I nie twierdzę, że wszyscy są tacy jak Kubuś czy ten nieszczęsny "kungens man" - bo nie są, i chwała Bogu.
    W ogóle naprawdę mi się podoba character development Zuzy, jaki tu serwujecie - w pierwszych rozdziałach była taka totalnie zagubiona, a ona teraz jakby rozkwita, nabiera tak ogromnej siły, że aż nie mogę przestać się nią zachwycać. Już to chyba gdzieś wcześniej pisała, ale koniecznie chciałam to podkreślić jeszcze raz po tym, jak postawiła się Kubie. Zuzka jest świetna. I niech ktoś powie Kubie, że ona ma większe jaja od niego, co...? Bo naprawdę tak jest :D
    Oleńka jak zwykle do ostrzału, ale dzisiaj Kuba ją przebił. Podobnie jak i mamusię, chociaż krew mi się zagotowała, jak przyczepiła się do Zuzki o ten telefon, że nie wzięła, że się szwenda nie wiadomo gdzie.... No litości, kobieto, ty masz ze sobą naprawdę spory problem... A Whoever i Whatever za to mają świetną rękę do tworzenia postaci, o! :)
    I tyle na dziś, bo już naprawdę padam. Wrócę jeszcze przed maturą, ale nie wiem kiedy - no, najpóźniej w niedzielę, bo zamierzam się totalnie wyluzować i odpuścić sobie naukę, co by pójść na egzaminy wypoczętą :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Rowindale