piątek, 28 marca 2014

Caput XXVI


Był piątek. W szkole czas jak zawsze wlókł się niemiłosiernie. Zuza szczerze nienawidziła tego miejsca, podobnie jak wszystkiego, co było z nim związane – lekcji, znajomych, nauczycieli. Zadowolone twarze kretynów z jej klasy często doprowadzały dziewczynę do obłędu. Nie potrafiła się z nimi porozumieć, przez co czasem czuła się jakby pochodziła z innej planety. Odkąd tylko rozpoczęła naukę w liceum, nie umiała spojrzeć na tych ludzi inaczej niż jak na  zgraję pustych egotyków. Nie była w stanie znosić ich oszustw, kłamstw, bezsensownych przechwałek czy szykanowania słabszych. Nie potrafiła również ich ignorować. Samo słuchanie rozmów tych ludzi sprawiało, że Zuzka czuła się podle. To nie był jej świat, nie jej miejsce…
Tego dnia Orłowska postanowiła wracać do domu pieszo. W autobusie panował ogromny hałas i zgiełk – nie można było na niczym się skupić. Myśli rozbiegały się we wszystkie strony jak iskry odskakujące od zimnych ogni. Dziewczyna zaś miała wiele spraw do przemyślenia. Zbyt wiele, by odkładać to na później. Piątki zawsze skłaniały ją do refleksji, ponieważ oznaczały początek weekendu. Tydzień mijał jej pod znakiem nauki albo przynajmniej jej pozorów. Wtedy nikt nie miał do niej ciągłych pretensji, nie przeszkadzał. W dni wolne jednakże miała dwie opcje: albo wyjść z domu i przygotować się na siarczystą awanturę po powrocie, albo zostać, by być obwinianą o całe zło wszechświata oraz by patrzeć na usatysfakcjonowaną minę Oleńki za każdym razem, gdy matka wpadnie w szał.
Zazwyczaj wybierała pierwszą opcję. Tym razem jednak jej wątpliwości spowodowane były wydarzeniami mającymi miejsce w ubiegłym tygodniu. Jeden feralny dzień był w stanie zniszczyć kilka następujących po nim. Orłowska westchnęła głęboko, po czym spojrzała ponuro na swój nadgarstek. Spoczywały na nim czarno-czerwone, chropowate, aczkolwiek zaskakująco równe linie. Zuza zawsze ubolewała nad tym, że spotkanie z żyletką pozostawiało po sobie nieestetyczne ślady. I pomyśleć, że pociągający, hipnotyzujący, a przede wszystkim niewiarygodnie kojący widok ciemnoczerwonej cieczy spływającej po jej bladej skórze zamienił się w brzydkie, równoległe szramy. Blondynka nie wiedziała, co mogłaby wymyślić, gdyby Oliwier zauważył ślady goszczące na jej przegubie. Znów Tinalda ją podrapała? Na pewno. Równiutko, niczym od linijki… Po raz kolejny Zuza zganiła się w myślach za swój wrodzony perfekcjonizm. Po chwili jej umysł zaczęły napastować męczące, nachalne pytania, bombardujące ją niczym bomby spadające na Drezno w 1945 roku. Co zrobi, jeśli Oliwier dowie się o tym, co zwykła robić na strychu? Jak mu to wszystko wyjaśni? Czy chłopak będzie w stanie ją zrozumieć? Czy będzie miał do niej żal? A może pretensje? Jak odbije się to na ich związku? Jak przetrwają tak ciężką próbę?
Zagadką dla dziewczyny było, w którą skrajność Lejkowicz może wówczas popaść. Będzie za wszelką cenę prosił o wyjaśnienie? Może zacznie krzyczeć i zarzucać Zuzie, że jest niereformowalna? Dziewczyna nie wiedziała, co byłoby dla niej gorsze, bardziej bolesne. Niejednokrotnie już chłopak starał się jej pomóc i wesprzeć. Czasami jednak bywał przy tym tak nachalny i uparty… Blondynka nie przywykła do aż tak silnego zainteresowania jej osobą. Z tego właśnie powodu jego nadopiekuńczość stanowiła dla niej całkowitą abstrakcję i – w skrajnych wypadkach – wywoływała niepochamowane ataki furii.
Kiedy zaś chłopak wpadał w szał, czuła się jeszcze gorzej. Nie potrafiła patrzeć na jego złość, będącą wyrazem rozpaczy, frustracji i bezsilności. Jego cierpienie sprawiało jej ból psychiczny – tak silny, iż momentami zdawało się, że przeszedł na wszystkie komórki jej ciała. Dzięki temu miała jednak pewność, że naprawdę zależy jej na Oliwierze oraz że nie chce go ranić poprzez swoje zachowania, wybory, decyzje. Właśnie dlatego, nie zaś ze strachu o samą siebie, wciąż za wszelką cenę starała się ukryć przed nim swoją najbardziej bolesną tajemnicę. Czasem człowiek jest szczęśliwszy, gdy żyje pośród nieświadomości. Niestety, ukrywana przez dłuższy czas prawda – gdy wychodzi na jaw – uderza ze zdwojoną siłą. Zawsze jednak pozostaje nadzieja, że sekret na wieki pozostanie tajemnicą… Kłamstwo jednak nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Czasami bowiem wiara wcale nie jest tą nadzieją, a tylko naiwnością. A naiwność zawsze przynosi cierpienie…
W tym momencie Zuzka przypomniała sobie o pewnej czarnej, szerokiej bransoletce. Idealnie nadawała się, by zakryć ślady. Chwilę później jednak dziewczyna nagle uprzytomniła sobie, że był to osiemnastkowy prezent od Magdy. „Świat jest  okrutnie ironiczny – pomyślała.  – Chcesz o kimś zapomnieć ze wszystkich sił, a potem niespodziewanie wpadasz na drobiazgi, przez które przed oczami stają wszystkie wspomnienia, które uparcie próbowałaś zatrzeć…”
Z zamyślenia wyrwał ją nagle głośny dźwięk telefonu. Nie spoglądając na wyświetlacz, odebrała połączenie.
– Dzień dobry, cześć, witaj, hi, hello, czołem, łokciem i marchewką! – usłyszała radosny głos. Był to oczywiście  Jimmy – bo któż by inny?
– Zapomniałeś o selerze – zażartowała, próbując pohamować atak śmiechu. Jimmy zawsze poprawiał jej humor. Jego irracjonalne przemówienia rozbawiłyby przecież każdego.
– Bo seler jest w dupie – odpowiedział oburzony jej krótką pamięcią. Czuł się urażony tym, iż Zuza zapomniała już historię, którą opowiadał jej przy ich pierwszym spotkaniu. Dziewczyna, w odpowiedzi na zgorszony ton chłopaka, wybuchnęła gromkim śmiechem. Jimmy zawsze tak na nią działał. Chociaż chłopak nigdy tego nie potwierdził, ona i tak uważała, że cierpiał na schizofrenię. Cóż innego jeśli nie omamy i wszelkie objawy pozytywne, mogło skłaniać go do opowiadania takich bajek?
– Nie śmiej się! I’ve got poważny problem. W Eterze jest impreza, a sam nie idę! – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
– Jeśli to zaproszenie, to jasne, tylko zadzwoń też do Oliwiera, bo inaczej pozabija nas oboje – zażartowała Zuza, śmiejąc się srebrzyście.
– Ten twój „Ghost Rider” jest strasznie agresywny. Ale Jimmy się nie boi – nic a nic. No, może trochę… Dobra, zadzwonię. Bye! – rozłączył się  błyskawicznie.
Chłopak wyrwał Zuzę z rozmyślań na dobre. Problem weekendu na całe szczęście rozwiązał się sam. Nie musiała już dłużej tkwić pośród setek pytań, na które nawet po latach analiz, nie znalazłaby odpowiedzi.

***

Kiedy Zuza i Oliwier przyjechali pod klub, Jimmy czekał na nich tuż przy wejściu. Po krótkim powitaniu wszyscy razem udali się do środka. Pseudoamerykanin od razu poprowadził swoich znajomych w stronę baru. Zuza nie protestowała – nigdy wcześniej nie była w klubie i nie miała ochoty od razu kierować się na parkiet, a to właśnie uznawała za swą alternatywę. Lejkowicz również nie wyrażał sprzeciwu. Nie oponował, ponieważ doskonale wiedział, że alkohol ułatwia adaptację w takich miejscach. Lekkie rozchwianie oraz rozluźnienie pomagają wczuć się w muzykę, odprężyć się, oderwać od codzienności. Oliwier z autopsji doskonale znał mechanizm zabawy w klubie. Z tego powodu niezmiernie żałował, że będąc kierowcą, sam nie mógł napić się niczego mocniejszego. Niestety, jako gentleman, postanowił przywieźć i odwieźć swoją dziewczynę bezpiecznie. Szkoda tylko, że zapomniał o istnieniu taksówek.
Rozmowa przy barze toczyła się dość swobodnie. Jimmy opowiadał coś o przygodach Napoleona Bonaparte w El Dorado oraz o jego skomplikowanych zażyłościach z Adolfem Hitlerem. Zuza, wysłuchując nierealnych historii, co chwila wybuchała śmiechem. Lejkowicz jednak szybko wyłączył się z rozmowy. Nie lubił Jimmy’ego. Po pierwsze – uważał, że ma zły wpływ na Zuzkę. Przy nim dużo piła, co dało się zauważyć nawet teraz. Gdy tylko opróżniła szklaneczkę swojego ulubionego trunku – ginu z tonikiem – chłopak zamawiał dla niej kolejną, a ona bynajmniej nie protestowała. Przeciwnie – z radością wlewała w siebie całą jej zawartość. Lejkowicza niezmiernie to martwiło. Zależało mu na dziewczynie tak jak na nikim wcześniej. Nie wiedział, dlaczego. Po prostu ją kochał. Był wcześniej z wieloma dziewczynami, jednakże żadnej z nich nie otaczał taką troską. Zuzka była bowiem jak małe dziecko – zagubiona, nieporadna, wymagająca opieki. Znajomość z nią wymagała wielu poświęceń, jednak wyrzeczenia ani na chwilę go nie odstraszyły. Blondynka emanowała tajemniczością, która przyciągała chłopaka niczym magnes.
Po drugie – nie ufał Jimmy’emu. Wyznawał zasadę, że każdy wariat jest niebezpieczny, a za takiego właśnie uważał znajomego swojej dziewczyny. A po trzecie – był cholernie zazdrosny. Bezgranicznie wierzył w wierność Zuzy, aczkolwiek nie w zamiary Pseudoamerykanina. Nienawidził go od czasu pierwszego spotkania pod barem. Doskonale wiedział, iż przenigdy nie zapomni tego, w jakich okolicznościach się poznali. Tłumaczenie tamtego incydentu nadmiarem wypitego alkoholu absolutnie do niego nie przemawiało. Wiedział swoje – ten zboczeniec obmacywał Zuzę! Samo wspomnienie tamtej nocy sprawiało, że serce żużlowca zaczynało bić jak oszalałe, a poziom adrenaliny we krwi gwałtownie wzrastał.
Lejkowicz znosił obecność Jimmy’ego tylko i wyłącznie ze względu na swoją dziewczynę. Przy nim była radosna, a przecież dla jej uśmiechu Oliwier zrobiłby wszystko… Chciał, by była szczęśliwa, więc choć raz postanowił nie okazywać swojej niechęci do znajomego dziewczyny i nie wtrącać się.
– Ręka, noga, mózg na ścianie – Jimmy będzie miał dziś branie! – wykrzyczał w pewnym momencie Pseudoamerykanin, wyrywając żużlowca z transu, po czym bez pożegnania pomknął na parkiet, szybko zapominając o znajomych.
Zuza – słysząc rymowankę Jimmy’ego – po raz kolejny wybuchnęła śmiechem, jednak jej chłopakowi dowcip mieszkańca El Dorado wyraźnie nie przypadł do gustu. Spoglądał za nim ponurym wzrokiem, w głębi duszy ciesząc się, że chłopak wreszcie zostawił ich sam na sam. Gdyby bowiem kupił Zuzie jeszcze jednego drinka, Lejkowicz prawdopodobnie straciłby nad sobą panowanie i ponownie zrobił mu krzywdę.
– Ej, ty, mój Batchelorze! Ziemia do Oliwiera – zawołała nagle dziewczyna, energicznie wymachując dłonią przed jego zamyślonym spojrzeniem.
– Hmm? Czemu Batchelorze? Uważasz, że mam podobny styl jazdy? – spytał zdumiony chłopak, wbijając w nią zaskoczone, nieco zdezorientowane spojrzenie.
– Raczej oczy, słoneczko – uśmiechnęła się i oplotła jego szyję ramionami. – A poza tym lubię Australijczyków. Ciebie też lubię. I to bardzo lubię – szepnęła mu do ucha, chichocząc.
– Jeśli chcesz, to zimą pojedziemy do Australii. Tam znajdziesz wielu takich Batchelorów – zażartował, obejmując ją w talii. Usłyszawszy jego słowa, dziewczyna odsunęła się, by móc zobaczyć jego twarz. Początkowo na jej twarzy malowało się niewyobrażalne zaskoczenie, które po chwili jednak ustąpiło miejsca niewiarygodnemu entuzjazmowi.
– Chcę! I to bardzo! Brisbane, Perth, Melbourne, Darwin, Gold Coast, Wielka Rafa Koralowa, Wielkie Góry Wododziałowe, Uluru i Wyspa Kangura! – wyrecytowała jednym tchem, niemal podskakując z podekscytowania. Jej źrenice znacznie się powiększyły, a oczy nabrały niewiarygodnego blasku. W innych okolicznościach podeszłaby do tej propozycji sceptycznie, pod wpływem alkoholu jednak nie potrafiła się zdystansować. – Czy ja wspomniałam, że cię kocham? – pisnęła. Szybko przysunęła się do Lejka i pocałowała go w policzek. Oliwierowi jednak to nie wystarczało.
–Tak łatwo się nie wykręcisz… – mruknął jej do ucha, po czym cicho złożył na nim pocałunek. Powoli sunął wargami po skórze Zuzki dopóki nie znalazł nimi ust dziewczyny. W tym momencie mocniej przyciągnął ją do siebie.
Nagle w klubie rozbrzmiał krzyk Jimmy’ego. Oboje gwałtownie odsunęli się od siebie i spojrzeli zdziwieni na chłopaka, który właśnie podbiegł do ich stolika z zaczerwienionym policzkiem.
– Co jest? – spytała zaniepokojona Zuzka, marszcząc brwi. Była zbyt wstawiona i skupiona na Lejkowiczu, by jej umysł sprawnie interpretował to, co działo się wokół. Mieszkaniec El Dorado zaś brutalnie wyrwał ją z jej własnego świata.
– Tamta dziewczyna very weird. Spytałem „ręka, noga, mózg na ścianie – zjesz Jimmy’ego na śniadanie?”, a ona mnie w face! – wykrzyczał oburzony, zamawiając dziewczynie kolejnego drinka.
– Zuza! Który to już?! – krzyknął Oliwier, gdy blondynka z uśmiechem przyjęła napój. Jego oczy ciskały gromy. Nie miał nic przeciwko spożywaniu trunków, jednak ilości alkoholu, jakie ta dwójka wlewała w siebie, w jego oczach były po prostu przesadą.
– Nie wiem. Dziesiąty? Dwudziesty? – odparła ze śmiechem, obrzucając go mętnym spojrzeniem.
Chłopak był wściekły. Spojrzał na Jimmy’ego w taki sposób, iż tamten ewakuował się bez słowa. Gdy odwrócił się w stronę blondynki, jego oczy płonęły silnym gniewem graniczącym z furią.
– Dziewczyno, nie przeginasz? – spytał, niezbyt skutecznie siląc się na spokój.
– Z czym niby? – zdziwiła się. Lekkie zawroty głowy i głośna muzyka sprawiły, że nie potrafiła skupić się na niczym. Jej umysł zdawał się unosić poza ciałem.
– Jak to z czym, do jasnej cholery? – krzyknął i zacisnął pięści. Jego ciało zaczęło drżeć przez targające nim emocje. – Z piciem!
– A z tym… To nie. – uśmiechnęła się, przechylając głowę, by dopić resztki trunku. Jej ignorancka odpowiedź doprowadziła chłopaka do obłędu.
– Alkohol niszczy twoją wątrobę, serce, mózg! Jak tak dalej pójdzie, wpadniesz w jakąś chorobę! – krzyczał, gwałtownie gestykulując. Niestety, trzymanie nerwów na wodzy nie było jego mocną stroną. Swoim impertynenckim zachowaniem Zuzce często udawało się wyprowadzić go z równowagi. Zazwyczaj starał się zachować spokój. Tym razem jednak jej działania ostatecznie wyczerpały jego pokłady cierpliwości.
– Marudzenie niszczy twoje poczucie humoru i relacje społeczne – odparowała, śmiejąc się. Wiedziała, że dla niego sprawa jest poważna, jednakże była w zbyt dobrym nastroju, by wziąć sobie do serca jego słowa.
– Nie lekceważ mnie! Chcę twojego dobra – mówił wciąż podniesionym głosem, siadając  z powrotem na swoje miejsce. Nagle dziewczyna schyliła się pod stół jakby coś zgubiła. Następnie, w ten sam sposób, przejrzała krzesła przy stoliku, a na końcu zawartość torebki.
– Czego szukasz? – spytał zadziwiony, unosząc brwi i opierając się łokciami o stół.
– Przyszłam z moim chłopakiem, ale jak się odwróciłam, to chyba gdzieś poszedł, bo na jego miejscu siedzi jakiś stary malkontent! – warknęła, po czym bezceremonialnie odeszła od stolika, z impetem odstawiając krzesło. Była wściekła! Nikt nie będzie jej mówił, co ma robić! I nikt nie może jej niczego zabronić! Nikt, nawet on!
Oliwier był sfrustrowany i wściekły. Jego dziewczyna zachowywała się jak niereformowalna i uparta wariatka! Przez własny upór niszczyła sobie życie! Nie miał pojęcia, co zrobić w tej sytuacji. Długo tak nie wytrzymają. Jeszcze kilka takich imprez i on na pewno oszaleje! Z nadmiaru emocji jego ręce zaczęły drżeć tak bardzo, iż nie był w stanie utrzymać szklanki z wodą. Całe jego ciało przechodziły dreszcze, a krew uderzyła do mózgu. Zalała go fala gorąca. Musiał coś zrobić z Zuzką – ta pijana dziewczyna to przecież nie była ona! Był przekonany, że słowa, które wypowiadała, należały do ginu, nie do niej. Nie mógł pozwolić jej się stoczyć. Nie mógł, bo ją kochał! Kochał do szaleństwa. Nie byłby w stanie patrzeć na jej zmarnowane życie. Nie po tym, co stało się z Chęcią Do Życia... Niespodziewanie jego rozmyślania przerwał kobiecy głos:
- Mogę się dosiąść, przystojniaku?
Lejkowicz uniósł wzrok. Jego oczom ukazała się długonoga, uśmiechnięta blondynka w obcisłej, czerwonej sukience. Omiótł ją wzrokiem, by po chwili znów wbić ponure spojrzenie w Orłowską.
Zuza tymczasem poszła do Jimmy’ego. Chciała zrobić Oliwierowi na złość. Gdy spojrzała w jego stronę, dostrzegła, że nie był sam. Jak zwykle, wokół Lejkowicza kręciły się przeróżne dziewczyny. Powinna była do tego przywyknąć. Nie zamierzała jednak okazywać mu zazdrości. Nie w tej chwili. „Niech każdy robi, co chce…” – pomyślała z nieco złośliwym uśmiechem. W ten sposób chciała ukazać mu swoją niezależność. Pragnęła, żeby zobaczył, że nie ma na nią wpływu. Wlewając w siebie kolejnego drinka, spojrzała prowokująco na Oliwiera. W jej oczach widniał upór, złość i wyzwanie.
Chłopak za wszelką cenę starał się nie zdradzać emocji, co mu się absolutnie nie udało. Żeby opanować drżenie ramion, zacisnął dłonie w pięści.
- Ekhm… Doczekam się odpowiedzi? – spytała obca dziewczyna, wytrącając chłopaka ze stanu konsternacji. Oliwier zupełnie zapomniał o jej obecności. Uznał jednak, że być może widok blond piękności u boku jej chłopaka będzie dla Zuzki prowokacją, bodźcem do zmiany swojego zachowania.
- Jasne, przepraszam, siadaj – powiedział z uśmiechem, wstając aby odsunąć jej krzesło. Nowa znajoma odpowiedziała mu równie serdecznym uśmiechem. Po chwili zaś z ogromnym entuzjazmem zaczęła mu opowiadać o sobie. Żużlowiec jednak ani przez chwilę jej nie słuchał. Nie wiedział nawet jak ta dziewczyna miała na imię. Jedynie, gdy zdawało mu się, że zdania wypowiadane przez nieznajomą zmieniają intonację na pytającą, pomrukiwał bądź potakiwał głową, starając się udawać zainteresowanie. Przez cały czas jednak uparcie wpatrywał się w swoją dziewczynę. Ta, gdy tylko ujrzała, że towarzyszka Oliwiera zajęła jej miejsce, postanowiła nie być mu dłużna. Gdy w pewnym momencie szybkie dubstepowe rytmy ustąpiły miejsca wolnej piosence, przez jej umysł przemknęła szatańska myśl. Uśmiechnęła się do Lejka prowokacyjnie, po czym wyciągnęła Jimmy’ego na parkiet. Oplotła ramionami jego szyję, jednocześnie całym ciałem ściśle przylegając do niego. Pseudoamerykanin, choć zaskoczony nagłą zmianą zachowania dziewczyny, nie oponował. Objęci, delikatnie kołysali się w rytm muzyki. Zuzka, udając obojętną, cały czas kątem oka zerkała w stronę żużlowca. „Wygrałam, słoneczko…” – pomyślała z satysfakcją, widząc że Lejkowicz – zamiast okazywać zainteresowanie podrywającej go ślicznotce – niemo wpatrywał się w nią i jej znajomego.
Chłopak zaś powoli tracił zainteresowanie ich swoistym testem na wytrzymałość. Widząc kolegę Orłowskiej, który z ogromnym zapałem – niby to przypadkiem – szukał okazji, by się do niej zbliżyć, kipiał ze złości. Miał wrażenie, że kumulujące się w jego wnętrzu negatywne emocje za chwilę wybuchną. Sięgnął po szklankę, naiwnie licząc, iż chłodna woda otrzeźwi jego umysł. Nic bardziej mylnego. Kiedy melodię znów zastąpiły klubowe hity, Jimmy pociągnął Zuzę w stronę baru, serwując nastolatce kolejnego drinka. W Oliwierze w tym momencie coś pękło, tego już nie wytrzymał. Nie zwracając uwagi na ciągle mówiącą coś dziewczynę siedzącą obok niego, niczym poparzony odskoczył od stolika. Wstając, przewrócił krzesło i stłukł szklankę. Nie zwrócił na to jednak najmniejszej uwagi. Blond piękność, naiwnie licząc, że niebieskooki zamierza poprosić ją do tańca, z radością również uniosła się z krzesła. Kiedy jednak zauważyła, że żużlowiec wyminął ją łukiem, ręce opadły jej bezwładnie, a niczego nierozumiejące oczy znacznie się powiększyły.
Nie zauważając niczego, Lejek zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku swojej dziewczyny. Wyrwał z jej dłoni napój i odstawił go na kontuar tak mocno i energicznie, że połowa zawartości szklanki wylała się na blat.
– Tego już, kurwa, za dużo!!! – krzyknął rozwścieczony nim dziewczyna zdążyła zareagować. Dość brutalnie pociągnął ją za rękę, chcąc skierować się do wyjścia.
- Zostaw mnie! – warknęła Zuzka, próbując wyrwać się z żelaznego uścisku. Bezskutecznie jednak. – Ja się świetnie bawię!
Lejkowicz obrzucił ją gromiącym spojrzeniem, znów ciągnąc ją ku drzwiom. Wtem drogę zastąpił mu Jimmy.
- Zostaw ją, Ghost Rider, bo naślę na ciebie Pana K.! – powiedział stanowczo. – Jesteś sztywny jak trup Napoleonka. Hitlerkówna ma cię dość i chce się w końcu zabawić. Ale spokojnie – Jimmy będzie jej pilnował. Ze mną będzie bezpieczna jak Adolfie drzewo u Marchewy. Jimmy ją obroni! I da się jej napić!
- A ty co? Myślisz, że żeby się odbić, najpierw musi upaść na samo dno? – warknął wściekły Oliwier, trzymając wyrywającą się Zuzę w żelaznym uścisku.
- Nie – rzucił po chwili zastanowienia, mrużąc oczy. – Jimmy nie miał babci-skoczki.
Lejek spojrzał na niego niczym na potwora z obcej galaktyki. Skąd ten człowiek brał tak irracjonalne odpowiedzi? Chłopak jednak nie zamierzał zaprzątać sobie tym myśli. Kiedy znów poczuł, że Zuza z całych sił stara się wyrwać, potrząsnął głową i spojrzał na nią. Dostrzegłszy, że szamocząca się w jego ramionach dziewczyna, zwraca na siebie uwagę wszystkich obecnych w klubie, bez zastanowienia przerzucił ją sobie przez ramię i – ignorując jej nieskładne protesty – jedną ręką odepchnął Jimmy’ego oraz udał się wprost przed siebie. Wtem jego uszu doleciał znajomy głos.
- Hej, przystojniaku! Zostawisz mnie tu samą? – przyglądając się z niedowierzaniem całej sytuacji, spytała wyraźnie zawiedziona niedawno poznana blondynka. Lejek, nawet na nią nie patrząc, odpowiedział:
- Nie, z nim! – wskazał kciukiem na mieszkańca El Dorado, po czym błyskawicznie skierował się do wyjścia. Jimmy zaś – szybko zapominając o swojej porywanej właśnie towarzyszce – z uśmiechem pomachał do długonogiej blondynki. Ta jednak w odpowiedzi jedynie wywróciła oczami, po czym ponownie wbiła spojrzenie w wychodzącego z klubu Lejka.
Gdy chłopak wydostał w końcu siebie i Zuzę z zatłoczonego klubu, nie zważając na jej nieudolne strajki i groźby, bezpardonowo posadził ją w swoim BMW i szybko zatrzasnął drzwi, by uniemożliwić jej ucieczkę. Siadając za kierownicą, niczym automat przekręcił kluczyk w stacyjce, uruchamiając silnik. Odjechał spod klubu tak szybko, jak tylko się dało. „Mam deja vu…” – pomyślał ponuro.
Całą drogę nie zamienili ani jednego słowa. Oliwier nie chciał nic mówić, aby nie powiedzieć za dużo. Był zbyt roztrzęsiony. Wiedział, że nie będzie w stanie zapanować nad emocjami, nie zamierzał zaś kłócić się z dziewczyną. Była zbyt pijana, by miało to jakikolwiek sens. Dyskusję o dzisiejszym wieczorze lepiej zostawić na później, gdy już wszelkie emocje opadną. Zwłaszcza, że oboje potrzebowali szczerej, spokojnej rozmowy, nie zaś kłótni rodem z piekła.
Zuza natomiast, gdy jej emocje zaczynały się wreszcie uspokajać, poczuła palący ją od środka wstyd, ponieważ w nagłym przypływie rozsądku zdała sobie sprawę, że nie miała prawa tak traktować chłopaka. Zrozumiała bowiem, że jego nadopiekuńczość była wyrazem głębokiej troski o nią, nie zaś chęcią dominacji. Była najszczerszym dowodem jego uczuć do niej. Kiedy zrozumiała motywy postępowania Lejkowicza, od razu zaczęła żałować swojego zachowania w klubie. W głębi duszy poprzysięgła sobie, że nigdy więcej nie zrobi czegoś takiego, jak dzisiaj – nie będzie prowokować Oliwiera w tak głupi sposób oraz lekceważyć jego słów. Nie zasłużył na to. Była jednak zbyt dumna, by wypowiedzieć swoje postanowienia na głos.
Po kilku minutach szaleńczej jazdy samochód gwałtownie zaparkował przed domem Oliwiera. Wreszcie. Chłopak bez słowa pomógł Zuzie wysiąść z auta, po czym odprowadził ją do swojej sypialni. Dziewczyna słaniała się na nogach. Miała wrażenie, że grunt osuwa się pod nią, a ona sama zaraz straci resztki władzy nad swoim ciałem. Była zmęczona i niemiłosiernie kręciło jej się w głowie. Wszystkie przedmioty, na których starała się choćby na moment zawiesić wzrok, w mgnieniu oka zaczynały wirować. Przez chwilę pomyślała, że w końcu ma dowody na to, że Ziemia naprawdę się kręci. Przetarła oczy, by pozbyć się senności i postarać się wrócić do rzeczywistości. Wolała jak najdłużej zachować resztki trzeźwości, by po raz kolejny nie powiedzieć czegoś, czego potem będzie żałować. Była pewna, że za chwilę rozpęta się awantura. Widziała targające chłopakiem emocje. Wiedziała, że Oliwier nie zniesie dłużej trwającej między nimi ciszy i za chwilę rozpocznie swój monotonny, moralizatorski wywód na temat odpowiedzialności i rozsądku. Na samą myśl o nim zrobiło jej się niedobrze. Wiedziała, że nie dało się go uniknąć. Chciała jednak odłożyć go na jutro. Wiedziała, że dopiero kiedy emocje się ustabilizują, a alkohol zniknie z jej krwiobiegu, będzie w stanie przeprowadzić z nim poważną rozmowę.
Usiadłszy na łóżku, usłyszała łagodny głos swojego chłopaka.
– Zuza, chyba powinniśmy poważnie porozmawiać… – zaczął spokojnie i usiadł obok niej. Sądził, że w końcu jest gotów na spokojną rozmowę z dziewczyną, że nareszcie udało mu się opanować emocje.
– A możemy jutro? – spytała, patrząc na niego błagalnie. Sama nie wierzyła w to, że Oliwier mógłby pozytywnie rozpatrzyć jej prośbę. Naiwnie jednak liczyła, że okazując prośbę zamiast buty, złagodzi ostre słowa, jakie na pewno kumulowały się w jego umyśle.
– Powiedz mi tylko – co się z tobą dzieje? Kiedyś piłaś, żeby zapomnieć o problemach, upokorzeniach, zmartwieniach… Rozumiałem to. Gdyby tak się zdarzyło, nie robiłbym ci wyrzutów, ale starał się pocieszyć. Ale dzisiaj? Dzisiaj piłaś, żeby się upić! To się nazywa alkoholizm! – Ostatnie słowa niemal wykrzyczał. Nagle zwątpił w swoje opanowanie. Było jednak za późno. Maszyna poszła w ruch i nie dało się już jej zatrzymać.
– Nie, to się nazywa Jimmy – powiedziała ostro, starając się odeprzeć zarzuty. – Dobrze wiesz, że nigdy nie piję sama. Zawsze z nim…
– A gdyby kazał ci skoczyć z mostu, zrobiłabyś to?! On ma na ciebie zły wpływ! Nie widzisz tego?! A może nie chcesz zobaczyć?! – Nadal nie spuszczał z tonu. Zacisnął dłonie na brzegu łóżka, bezustannie walcząc z samym sobą i starając się poskromić negatywne emocje.
– Nie przesadzaj! Skakanie z mostu to nie to samo, co picie! Kilka drinków jeszcze nikogo nie zabiło! Jesteś do niego zwyczajnie uprzedzony! – Dziewczyna również podniosła głos. Skrzyżowała ramiona na piersiach i wbiła w chłopaka uparte spojrzenie. Plany okazania swojej skruchy spaliły na panewce. Alkohol wciąż nie wyparował z jej ciała i umysłu, przez co z każdą chwilą uaktywniał coraz to większe pokłady zadziorności dziewczyny.
– Ja uprzedzony?! Prędzej ty zaślepiona i naiwna! Przez niego się staczasz! – Oliwier stracił resztki opanowania. – Mam cię wiecznie pilnować?!
– Nikt cię o to nie prosi – syknęła przez zaciśnięte zęby.
– A potem ty się schlejesz, a ten zboczeniec cię wykorzysta! Nie pamiętasz już?! – Mówił szybko i głośno. Jego umysł szalał, a język wypowiadał wszystko, co tylko przemknęło przez głowę. Tracąc cierpliwość, wyciągał coraz to mniej istotne i zupełnie nieprzemyślane argumenty. – Chociaż widziałem, że chyba jego parszywe łapska na twoim ciele ci nie przeszkadzają. Lubisz się do niego kleić?
– I tu cię boli… Mam ci przypomnieć tę twoją cizię w miniówie? Jesteś cholernym hipokrytą! Ja ci nie robię wyrzutów, ale ty mi najwyraźniej nie ufasz! Skoro tak stawiasz sprawę, to może to wszystko nie ma sensu?! Ty nie będziesz musiał nikogo pilnować, a ja będę sobie robić, co chcę – jestem dorosła! – Zuza nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć, uderzając otwartymi dłońmi w materac. Jej oczy płonęły wściekłością. Przestała myśleć nad tym, co mówi. Nie zważała na to, jakie jej słowa mogą mieć konsekwencje.
– Dziewczyno! Tak ma wyglądać nasze życie?! Wiecznie mam cię przyprowadzać pijaną z imprez? Też mam obowiązki, wyjazdy, mecze! Nie mogę zarywać przez ciebie każdej nocy! – krzyknął, wstając z łóżka. Poprzednie słowa dziewczyny zdawały się do niego nie docierać. Był zbyt rozemocjonowany, by zastanowić się nad tym, co przed chwilą powiedziała Zuza. Nie starał się nawet czytać między wierszami. Adrenalina rozpierała go, jednocześnie odbierając jasność umysłu. Nerwowo zaczął krążyć po pokoju. Zupełnie stracił panowanie nad sobą i swoimi słowami.
– Nikt ci nie każe! Jeśli tak bardzo cię to niszczy, to może powinieneś dać mi spokój?! To byłoby lepsze dla nas obojga. Bez obaw możesz sobie wracać do tej dziuni w obcisłej kiecce! Ona na pewno nie będzie sprawiać ci tyle kłopotów! – Zawroty w głowie dziewczyny były bezlitosne, a rotacje żużlowca tylko potęgowały to uczucie. „Możesz w końcu siąść na dupie?” – miała ochotę wykrzyczeć. Jakby czytając jej w myślach, nagle stanął przy oknie, wbijając wzrok w bezbrzeżną czerń nocy. Widział jedynie niewyraźne kontury drzew i domów, bowiem pochmurnego nieba nie rozświetlała ani jedna gwiazda.
– I myślisz, że beze mnie sobie poradzisz? – spytał ironicznie Oliwier, odwracając głowę i rzucając blondynce wyzywające spojrzenie. Czekał na odpowiedź i nie zamierzał odpuścić, dopóki jej nie usłyszy. Nie teraz. Dopiero teraz zaczynał docierać do niego sens jej sugestii. Musiał poznać prawdę, inaczej nie wytrzyma.
– Jak nie ty – zawsze jest jeszcze Jimmy! – syknęła bez zastanowienia.
– A co zrobisz, kiedy będziesz musiała wybierać między nim a mną? – Oliwier po raz kolejny się zapomniał. Jego klatka piersiowa, pod wpływem wzburzonego oddechu, zaczęła poruszać się szybko i nierytmicznie. Spojrzał na dziewczynę wymownie. W jego oczach gniew jednak szybko ustąpił miejsca cierpieniu oraz zawodowi.
Widząc targające nim uczucia, dziewczyna szybko pożałowała swoich słów. W jej oczach zaszkliły się łzy.
– Ty dajesz mi poczucie bezpieczeństwa! A on?! Zobacz, do jakiego stanu mnie doprowadza! To chyba oczywisty wybór! – krzyczała sfrustrowana w odpowiedzi na jego ton. Miała już serdecznie dość tej kłótni. Bezsilność sprawiła, że była bliska płaczu. Jak miała wyjaśnić mu, co działo się w jej sercu?! W życiu każdego człowieka są przecież uczucia, których nikt nie jest w stanie zwerbalizować…
– A skąd ja mam wiedzieć, czego chcesz od życia?! – spytał retorycznie Lejkowicz. – Z tobą nigdy nic nie wiadomo… – wyszeptał rozemocjonowany i nerwowo przejechał ręką po włosach, ponownie zwracając twarz w stronę okna.
Dziewczyna czuła się zagubiona. Nie wiedziała, co się dzieje. Co powinna zrobić? Jak to wszystko naprawić? Nie odpowiadała za swoje zachowanie. Ta gorycz i złość to przecież nie jej głos!  To podszepty alkoholu. Najlepszym dowodem na to był fakt, że kilka chwil temu zaproponowała rozstanie. W normalnych okolicznościach nigdy nie powiedziałaby czegoś równie głupiego. Nawet w największym gniewie. Przecież Oliwier był największym skarbem jaki udało jej się posiąść w ciągu całego swego życia. Za chwilę u jego boku oddałaby wszystko. W myślach wciąż karciła się za nieprzemyślane słowa. Obawiała się, że jeśli niczego nie zrobi – straci go na zawsze. W końcu jego cierpliwość również miała jakieś granice. Tego dnia Zuzie udało się bardzo mocno nadszarpnąć jej pokłady u chłopaka. Dostrzegłszy, że nieprzemyślanymi krzykami założyła sobie na szyję mentalny stryczek, schowała twarz w dłoniach. Marzyła tylko o tym, by móc cofnąć czas.  By ten wieczór nie miał miejsca, by mogła ukoić ból w objęciach Lejka. Nigdy wcześniej nikogo nie kochała, nigdy z nikim nie była. Brak doświadczenia w tej chwili mocno jej doskwierał. Nie miała pojęcia jak wybrnąć z impasu. Nie wiedziała jak to wszystko naprawić. Oliwier był jej jedynym szczęściem i ostoją. Miała go stracić z powodu własnej nieroztropności i alkoholu? Nigdy! Nie mogła do tego dopuścić. Kochała go ponad wszystko. Tylko co miała powiedzieć, żeby załagodzić tę sytuację? Wszystkie jej słowa zmieniły się w nic nieznaczące zdania, które trudno potraktować poważnie. W zdania, które przeczą sobie nawzajem. W zdania, które zamiast ratować, z każdą chwilą bardziej pogrążają.
Oliwier pokręcił głową, aby oczyścić umysł. Cisza wisząca w powietrzu sypialni stawała się dla niego niezmiernie frustrująca. Nic nie wskazywało na to, by Zuza miała się jeszcze odezwać. Wyglądała jakby miała za chwilę zacząć płakać. Nerwowo drapiąc palcami satynowy materiał prześcieradła, niemo wpatrywała się w podłogę. Była na skraju załamania. Oboje dobrze o tym wiedzieli. Patrząc na drżące ciało dziewczyny, na jej trzęsące się dłonie, nierytmicznie falującą klatkę piersiową, poczuł silne ukłucie w sercu. Odruchowo chciał podejść do niej, objąć ją czule i powiedzieć, że nic się nie stało, a rano wszystko będzie w porządku.
Z jakiegoś powodu takie podejście wydawało mu się jednak niewłaściwe. Nie miał pojęcia, czy tak naprawdę to właśnie jego bliskości w tej chwili najbardziej potrzebowała. Sądził, iż po tak ostrej kłótni, Zuzka zapewne wolałaby zostać sama, by móc wszystko w spokoju przemyśleć, poukładać. Nic bardziej mylnego! Oliwier zaś – nieświadomy realnych pragnień Orłowskiej – nagle poczuł jak intruz się we własnej sypialni. Dlatego też spojrzał na blondynkę ze smutkiem, po czym powoli skierował się do wyjścia z pokoju. Porozmawiają rano. Wtedy oboje będą spokojniejsi – ochłoną, a przez noc z ich głów wyparują wszelkie pretensje.
Gdy Zuza podniosła głowię i zobaczyła oddalającego się chłopaka, jej ciałem zawładnęła nagła desperacja. Czy jego wyjście może oznaczać koniec…? Dziewczyna nie mogła pozwolić, by ot tak opuścił w tej chwili sypialnię. Bała się, że chłopak zbyt mocno przejął się jej nieopatrznymi słowami oraz że właśnie w tej chwili spełniał jej opatrzną prośbę. Dawał jej święty spokój. Raz na zawsze. „Nie! – wykrzyczała w myślach. – Nie możesz go stracić, kretynko!” Pierwsza miłość doprowadziła ją do szaleństwa. Rozstanie zaś zniszczyłoby jej życie. Dobrze o tym wiedziała. Tylko jak mogła go zatrzymać? Jaki dowód miłości miała mu dać?
Nagle jej oczy pojaśniały. W jej umyśle pojawił się plan. Nie wiedziała, czy to głos serca, czy  może kilku szklanek ginu z tonikiem. Ważne, że znalazł rozwiązanie: swoje uczucia udowodnić może tylko w jeden sposób – ofiarowując mu całą siebie – miłość, duszę i ciało w pełni. Miała nadzieję, że to go zatrzyma.
– Zaczekaj! – krzyknęła, gdy Oliwier otwierał drzwi sypialni. Kiedy zaskoczony odwrócił się do niej, zdeterminowana wstała z łóżka. Postanowiła dać mu jednoznaczną odpowiedź. Chwiejnym krokiem podeszła do chłopaka, tarasując swoim ciałem wyjście. Delikatnie zahaczyła biodrem o drzwi, sprawiając, że powoli skrzydło zaczęło zbliżać się do framugi. Po krótkiej chwili klamka wydała cichy szczęk. Drzwi zamknęły się, separując ich od całego świata. Zostali tylko oni dwoje.
Zuzka spojrzała na żużlowca niepewnie. Liczyła, że to, co chce zrobić, pomoże im obojgu, że Oliwier dzięki temu jej wybaczy. Zbliżyła się do niego, nie będąc w stanie wydobyć z siebie jakiekolwiek dźwięku. Myśl o tym, że i tak wykrzyczała już zbyt wiele, brutalnie hamowała ją, plącząc język. Zdawała sobie sprawę, iż nieprzemyślanym słowom mogą zaprzeczyć jedynie zdecydowane czyny. Krok, jaki zamierzała właśnie wykonać, był według niej jedyną szansą zadośćuczynienia, a także zatrzymania Lejkowicza przy sobie. Była gotowa na wiele, aby tylko go nie stracić. Wzięła głęboki wdech i na sekundę zamknęła oczy. To jedyne wyjście…
Patrząc w jego rozszerzone źrenice, ujęła dłonią nadgarstek chłopaka i owinęła jego ramię wokół swojej talii. Jednocześnie jej prawa ręka spoczęła na jego potylicy, dzięki czemu chłopak pochylił głowę w stronę zielonookiej. Każdy jego ruch doskonale komponował się z jej straceńczym planem. Orłowska lekko uniosła się na palcach, by dystans separujący ich twarze zniknął. Gdy ich usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów, zawahała się. Nie chciała, aby jej pierwszy raz był poalkoholowym aktem desperacji i rozpaczy. W jej umyśle wciąż jednak nie klarowało się żadne inne wyjście z owej kryzysowej sytuacji. Dla Lejka była zdolna do wszelkich poświęceń…
Opuszkami palców delikatnie przesunęła po policzku chłopaka. Ich czoła stykały się, a spojrzenia świdrowały wzajemnie na wskroś. Przejmujące ciepło zawładnęło ciałami obojga. W chwili, gdy ciężki, spazmatyczny oddech dziewczyny omiótł twarz Oliwiera, chłopak czule odgarnął z jej twarzy falujący pukiel jasnych włosów. Jej bliskość topiła w nim wszelkie pokłady gniewu, co Zuza zdawała się perfidnie wykorzystywać. Samą swoją obecnością potrafiła doprowadzić go do obłędu, a jednocześnie złagodzić jego żal. Lawina ruszyła i nic nie było wstanie jej zatrzymać. Teraz nie było już odwrotu.
Zuzka powoli przesunęła koniuszkiem języka po dolnej wardze chłopaka, po czym niepewnie przygryzła ją zębami. Po chwili zaś naparła gwałtownie swoimi na jego usta. Nie doczekawszy się jakiekolwiek oporu, w mgnieniu oka przeszła do ognistego pocałunku. Był to najbardziej namiętny pocałunek, na jaki było ją w tej chwili stać. Najbardziej emocjonalny pocałunek, jakiego kiedykolwiek doznał Oliwier. Nie było w nim typowej dla Zuzy delikatności oraz czułości, co nieco zaniepokoiło chłopaka. Dziewczyna w chwilowe zbliżenie włożyła całą swoją desperację i wiarę w możliwość naprawy tego, co popisowo udało jej się zniszczyć owego wieczoru. Gdy Lejkowicz chciał oderwać się od zielonookiej, by dowiedzieć się, co się dzieje, ona przerwała. Uśmiechnęła się do niego zalotnie. W jej uśmiechu nie było jednak ani krzty szczerego uczucia czy namiętnej pasji – był on przepełniony obawą, a zarazem nadzieją.
Do przezwyciężenia pozostała jej jedna granica – rozchwiane ciało, nad którym z każdą chwilą coraz słabiej panowała. Nogi powoli zaczynały uginać się pod jej ciężarem, mięśnie niebawem całkowicie odmówią jej posłuszeństwa. Pokój zaś z każdą sekundą tracił ostrość, obraz rozmywał się. Zuzka wiedziała, że nie zostało jej zbyt wiele czasu. Doskonale znała swój organizm. Miała świadomość nieuchronności zdarzeń – tego, że niebawem straci kontakt z otaczającą ją rzeczywistością. Musiała zacząć działać.
Szybko, zachłannie, aczkolwiek bardzo niezdarnie zaczęła rozpinać błękitną koszulę Oliwiera, jednocześnie popychając go lekko w stronę łóżka. Gdy odpięła ostatni guzik, przesunęła swoją ciepłą dłonią po jego umięśnionym torsie. Przeszedł go przyjemny dreszcz. Dreszcz rozkoszy i pożądania. Na sekundę zmrużył oczy, by po chwili znów zacząć wpatrywać się w Zuzę. Zapragnął po raz kolejny wpić się w wargi dziewczyny, poczuć jej smak. Chciał mieć ją tak blisko, by ich ciała połączyły się w jedno. Wiedział jednak, że nie może sobie na to pozwolić. Nie w takich okolicznościach. Zaczął toczyć walkę z samym sobą. Psychomachia. Dobro i zło konkurowały o jego duszę. Serce rywalizowało z rozumem, a emocje z rozsądkiem.
Cofając się pod naporem dłoni dziewczyny, nagle poczuł wbijające się tuż pod kolanami krawędzie łóżka. Zachwiał się nieznacznie, po czym zdezorientowany zerknął za siebie, by sprawdzić, co właściwie go zatrzymało. Zuza perfidnie wykorzystała chwilę nieuwagi, delikatnie napierając na jego klatkę piersiową. Był zbyt zaskoczony, by udało mu się utrzymać równowagę – tracąc stabilność, usiadł na łóżku. Spojrzał z zaskoczeniem na dziewczynę. Szybko jednak zdziwienie ustąpiło miejsca zachwytowi. Omiatając ją wzrokiem dostrzegł, jak cudownie wyglądała tej nocy. Chabrowy top opinający ciało idealnie podkreślał jej zgrabną sylwetkę, zaś krótka, skórzana, bardzo seksowna spódniczka odsłaniała jej szczupłe nogi, które dzięki czarnym szpilkom zdawały się być bardzo długie, doprowadzając tym samym Oliwiera do białej gorączki. Nie mógł oderwać od niej oczu. Dziewczyna zaś, nie zważając na jego chwilowe otumanienie, wspięła się na jego kolana, opierając nogi na materacu po obu bokach jego ciała. Zanim zdążył o cokolwiek spytać, Zuza poderwała jego głowę do góry i pocałowała go. Bez pośpiechu wsunęła język pod wargę chłopaka, by po chwili eterycznie i łagodnie zacząć sunąć nim wewnątrz jego ust. To wystarczyło, by momentalnie stracił kontakt z rzeczywistością, a wszelkie protesty uleciały mu z głowy. Nie potrafił tak po prostu przerwać owej chwili namiętności. Zbyt mocno jej pragnął.
Nie zastanawiając się nad niczym, pożądliwie zaczął pieścić wargi Zuzy swoimi, a ręce oparł na jej udach. Powoli przesuwał usta coraz niżej, obdarzając jej szyję serią krótkich pocałunków. Raczył ją na przemian subtelnymi i niezwykle intensywnymi doznaniami. Gdy dotarł do skóry na karku, przesunął powoli dłonie na talię dziewczyny i przyciągnął ją do siebie. Przytulił tak mocno, że każde z nich czuło nawet najdrobniejszy anatomiczny szczegół tego drugiego. Nosem delikatnie odsunął włosy Zuzy za ucho, po czym czule je pocałował. Przez chwilę napawał się zapachem jej perfum, by po chwili ponownie zbliżyć swoje usta do jej. Rozkoszował się ich smakiem, a także fakturą delikatnej, gładkiej skóry, którą czuł pod swoją, gdy wsunął dłonie pod bluzkę blondynki, wodząc nimi łakomie wzdłuż jej kręgosłupa.
Chwilę później Zuza przerwała pocałunek. Jej twarz była zarumieniona, oddech ciężki, a w rozbieganych oczach kryła się dzikość. Prędko zsunęła koszulę z ramion Oliwiera, po czym naparła dłońmi na jego barki sprawiając, że zaczął opadać na materac. By utrzymać równowagę, chłopak oparł się o niego łokciami. Zuza wykorzystała ów moment na to, by ponownie wpić się w jego usta. Ich języki toczyły namiętną grę, podczas gdy dłonie dziewczyny natarczywie błądziły bez celu po ciele partnera. Jej ręce pożądliwie i namiętnie wędrowały po jego torsie, mięśniach brzucha i pleców, co jeszcze bardziej go pobudzało. Przerwała pocałunek, by zsuwając usta coraz to niżej, obsypać jego klatkę piersiową milionem drobnych pocałunków. Niespodziewanie Lejek objął dziewczynę w talii i przyciągnął do siebie jak najmocniej, błyskawicznie opadając razem z nią na materac. Zuza, by zachować równowagę, kurczowo wbiła się palcami w jego silne ramiona. Spojrzeli sobie nawzajem w oczy. Wzrok obojga przepełniało niczym nieskażone pożądanie. Płonęli. Pragnęli swojej wzajemnej bliskości jak człowiek wędrujący po upalnej pustyni - wody. Lejkowicz chwilowo poluzował uścisk, by przenieść ręce nieco niżej. Niespokojnie zaczął wodzić dłońmi wzdłuż ud dziewczyny. Ona zaś, z każdą chwilą coraz to mocniej przywierała do jego roznegliżowanego torsu, starając się zbliżyć do jego twarzy, by móc znów poczuć na swojej jego cudowny, ciepły oddech. Oliwier delikatnie wsunął ręce pod spódniczkę blondynki, zapalczywie i zachłannie, aczkolwiek czule pieszcząc znajdujące się tam pośladki. Zuza cichutko jęknęła, po czym w odpowiedzi złożyła na jego obojczyku pożądliwy pocałunek. Gdy myślał, że już za chwilę oszaleje, lewym ramieniem ponownie objął dziewczynę w talii i jednym ruchem obrócił ją na plecy. Ułożył kolana  po obu stronach jej bioder, a prawą dłoń oparł tuż obok jej głowy, by przypadkiem nie przygnieść jej swoim ciężarem.
Orłowska poczuła, że z każdą chwilą boi się coraz mniej, czuje się szczęśliwa. Niewiarygodne pożądanie oraz wypity alkohol uciszyły rozum, wątpliwości i sumienie. „W końcu nie dzieje się nic złego – pomyślała. – Jestem pewna, że go kocham i on mnie również. Nie ma się czego bać!” Uśmiechnęła się do niego, po czym subtelnie przesunęła palcem po jego wargach jakby chcąc obrysować ich kształt. Jej dłoń wędrowała delikatnie po jego twarzy, by po chwili wpleść się w jego rozburzone włosy, mierzwiąc je jeszcze bardziej. Chłopak znów zaczął obsypywać jej rozgrzane ciało pocałunkami, jednocześnie wodząc dłonią wzdłuż jej talii i bioder. Muskał wargami jej kości policzkowe, szczękę, szyję, ramiona. Kiedy zaś znalazł się na dekolcie, odrywając rękę od jej ciała, frywolnie pociągnął w dół wcięcie w jej topie. Zerkając na dziewczynę z szatańskim uśmiechem, powoli zaczął zsuwać usta coraz to niżej.
Niespodziewanie spostrzegł, iż drżące ręce blondynki nieporadnie zaczęły siłować się z paskiem jego spodni. Nie wiedzieć dlaczego, poczuł się jakby trafił go piorun. Racjonalne myśli przyćmiły na chwilę pożądanie. Nie. Nie mogą tego zrobić. Nie, kiedy jest pijana do nieprzytomności. Nie może jej tego zrobić – zbyt mocno ją kocha. Momentalnie zerwał się z łóżka i spojrzał przerażony na dziewczynę.
W oczach Zuzy malowało się wyraźne zaskoczenie, a wszystkie komórki jej ciała ogarnęła nagła rozpacz. W jej głowie niczym pączek na wiosnę rozkwitła obawa, iż decyzja chłopaka naprawdę oznacza koniec ich związku. Jej podbródek zaczął drżeć, a oczy straciły cały swój blask.
– Jesteś pijana! Ja nie mogę… Nie mogę! – wydukał Oliwier, cofając się w stronę drzwi, po czym rozgorączkowany wybiegł z pokoju jakby goniło go piekło, chwytając w locie górną część swojej garderoby.
Opuścił dom najszybciej jak tylko mógł. Chciał zdążyć, zanim jego ciało przejmie kontrolę nad rozumem. Zamknął za sobą drzwi i wziął głęboki wdech. Świeże, chłodne powietrze podziałało na niego niczym zimny prysznic. Pozwoliło mu się otrzeźwić. Przerażająca gorączka podniecenia powoli zaczęła opuszczać jego organizm.
„Ona mnie wykończy…” – pomyślał, osuwając się na trawnik.

23 komentarze:

  1. I po co? Po co odezwal sie w nim ten rozsadny? Hahaha
    Jimmy serio jest niepokojacy nie dziwie sie ze Lejek tak zareagowal...
    Oni sa cholera jasna wspaniali no!

    OdpowiedzUsuń
  2. *uwaga: piszę komentarz wraz z czytaniem, więc za wszystkie dziwne reakcje i moje przemyślenia nie odpowiadam w opublikowanym niżej tekście. Koniec kropka! C;*
    Mm, po pierwsze obejrzałam zwiastun i Immortal świetnie się do tego nadawał ;> Podobał mi się! c; Ale co do rozdziału...
    Tak na marginesie zauważyłam, że Zuza najczęściej wraca na piechotę do domu :D Przestało mnie to dziwić... też bym mogła, gdybym tylko mieszkała w mieście, a nie w jakiejś odległej dziurze, do której nie ma chodnika :'< lajf is brutal. Co do szram Zuzki, to zawsze można założyć bandamkę i problem z głowy! Tylko to nie jest mile widziane u osób, które ciężkiej muzyki nie słuchają ;___;
    Ojj, jak mi brakowało Jimmy'ego i tych jego radosnych tekstów :') przynajmniej wprowadzały jakiś humorek do szarego życia Zuzki ;_;
    "Pseudoamerykanim" halo policja, em ukradło en i zajęło miejsce, gdzie nie powinno się znaleźć! Proszę szybko przyjechać na bloggery ._.
    "Po pierwsze – uważał, że ma zły wpływ na Zuzkę." ja przepraszam, ale kurva że co?! ;_; Co za idiota! To, że Zuza rozluźnia się przy Jimmym i staje się radosna, nie myśli o problemach jest z ł e? W takim razie jestem jebanym przestępcą 8) "każdy wariat jest niebezpieczny" nooo, trzeba mnie chyba gdzieś zamknąć. Najlepiej w w psychiatryku z Jimmym i Zuzką. Fajnie by było :3 Oliwier ewidentnie na razie mnie wkurza... ja wiem, że się martwi i w ogóle jest to słodkie bo dba o swoją dziewczynę i jest opiekuńczy itepe itede, no ale nie widzi, że Zuzka jest szczęśliwa? Jak jest szczęśliwa, to może być nawet kurde pijana w sztok, albo nawet upalona. Byleby szczęśliwa, bo ja nie lubię, jak Zuza ma mroczne myśli. Mi też się od razu zamulenie uruchamia. Tak więc drogi Oliwierze - zamknij mordę, przestań gadać, naucz się, że istnieją taksówki i baw się, a nie pierdzielisz 8) btw, powinien panować nad emocjami ;_; taka mała rada. To się dobrali. Ona taka cicha i spokojna i skryta, a ten by wszystko wywalał od razu na zewnątrz i z pięścią leciał, by komuś łeb przekrzywić. Okay 8)
    Właśnie tak kontempluję nad "wybuchnęła" bo mi to, to w wordzie podkreśla i nie wiem czy tknąć to kijem, czy zostawić. A że jestem leniem i wujek gugl jest za daleko, to się chyba nie dowiem. "Wybuchła" czy "wybuchnęła" bo mam mindfuck i będzie mnie to teraz męczyć :'<
    Eeeej, weźcie mnie też do tej Australii, co? Przydam się, naprawdę! :< Mogę zjadać cały zapas czekolady żeby nikogo nie kusiło :C
    "– Alkohol niszczy twoją wątrobę, serce, mózg!" zabija szare komórki, ogranicza refleks, zwalnia myślenie, powoduje teoretyczne rozgrzanie ciała, które tak naprawdę jedynie oddaje ciepło na zewnątrz... TAK OLIWIER, MY TO WIEMY -,-" nie psuj jej humoru, ja cię błagam. Bo jak nie, to przyjdę z kosą i tyle będzie. Albo lepiej! Podłożę Ci zamiast butanolu - metanol i dopiero wtedy poznasz coś naprawdę szkodliwego! I D I O T A.
    "– Przyszłam z moim chłopakiem, ale jak się odwróciłam, to chyba gdzieś poszedł, bo na jego miejscu siedzi jakiś stary malkontent!" ÓMARŁAM. Leżę i nie wstaję, zamiast tego chichram się jak porąbana. Co Wy ze mną robicie! To jest nie do pomyślenia! :'>
    "Nikt nie będzie jej mówił, co ma robić!" - Kim Ty w ogóle jesteś, by mówić mi jak żyć! - The Analogs. A tak jakoś mi się przypomniało ;__; Ale brawo Zuzka! Ten frajer to frajer i ma jakiś skurcz musku! HA! :>
    "Przez własny upór niszczyła sobie życie!" ej no hola-hola, stary! Co to mają być za czary? Przecież ona tylko towarzysko wypiła parę kieliszków, a dla Ciebie to już jakieś okrutne palenie swojego życia, ómieralnia i w ogóle :') No mówię, tutaj jak nigdy wkurza mnie Oliwier! :>
    "Był przekonany, że słowa, które wypowiadała, należały do ginu, nie do niej. " O CHOLERA! To alkohole gadają?! Tego jeszcze nie było na lekcjach chemii! O.o Coś mnie nie douczyli, czy jak?! To jak ja mam zdawać jakieś porypane egzaminy, skoro nawet nie wiem, że GIN GADA?! :||||
    "Chęcią Do Życia" czo? kto? jak? Hę? ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich zachowanie jest debilne 8) niedorosłe, ograniczone i porąbane. Przecież... nie no brak mi słów, naprawdę, nie kwestionuję Was oczywiście, żeby nie było... No ale to co robi Zuzka i Oliwier to idiotyzm. CZY ONI CHCĄ KUŹWA ZERWAĆ?! Bo takie zachowanie podchodzi pod prowokację do kłótni i konfliktów. Po co Zuzka to robi? 8) Weźcie mnie trzymajcie, bo zaraz wydrę gębę na nich oboje, bo jestem tak wzburzona, że mnie ręką ani nogą nie da rady przytrzymać!
      "Jimmy nie miał babci-skoczki." tak wiem, scena napięcia, Oliwierskiego wkurwu do którego nie mam słów i dziecinności Zuzki, a ja się brechtam, bo Jimmy jest najlepszy! :D
      "To się nazywa alkoholizm!" sam jesteś alkoholizm ,_, to, że chciała się upić to nie znaczy że powinna przystąpić do AA, gościu co ty pleciesz dzisiaj?! To się nazywa gimbusizm i tyle.
      "– A gdyby kazał ci skoczyć z mostu, zrobiłabyś to?!" co ma gunwo do ciasteczek? 8) to, że pije tylko z nim, to nie znaczy że robi to co on karze. HALO OLIWIER, ZIEMIA DO CIEBIE BO PIERDZIELISZ. A ty Zuzka się ogarnij, naprawdę! :<
      "Przez niego się staczasz! " jypyrdyly :)))) jedno wyjście na uchlanie się. Staczasz się lasia, staczasz się! Ómarniesz jeszcze!!!!!!111!!!1!!11!1!
      Zuza... o rany... no "jestem dorosła" przegięłaś :) teoretycznie, ale to nie sprawa wieku a dojrzałości psychicznej. Zuza - jesteś na poziomie trzynastki, przepraszam :ccc
      A dorosłe związki podobno nie są tak bardzo ograniczane przez zazdrość... podobno. Jestem młodsza, a w moim związku nie ma awantur o to, że ktoś z kimś zatańczył, że ktoś z kimś dziwkarskim pogadał. Ni ma tego ;__; jestem paranormalna, czy jak?
      " To podszepty alkoholu." no cholera 8) zgłaszam nakaz zwolnienia mojej nauczycielki chemii.. ona nic mnie nie uczy! Nawet nie wiedziałam, że alkohol gada! O.o marnie skończę, oj marnie.
      Czy ona chce uprawiać sex po pijaku? Bierzcie mnie, trzymajcie, błagam. Zaraz walnę się na łóżko i zacznę płakać. Pijana? Jeszcze mu się wyrzyga do ust. Romantycznie jak na pierwszy raz ,__, albo podczas sexu straci przytomność... też romantycznie, naprawdę. Nie no Zuza błagam, odstaw to na za dwa dni plsss *aż się boję czytać dalej. Ten rozdział zrobił ze mnie jedną wielką huśtawkę emocjonalną, co widać tam u góry ;__;*
      "Psychomachia." fajne słowo C;
      "Omiatając ją wzrokiem dostrzegł, jak cudownie wyglądała tej nocy." upita. ,_, z reguły jak widzę upitych ludzi i patrzę na ich ryjca, to co innego mi się nasuwa na język. Z pewnością nie "cudownie" ,_____________________,
      A już myślałam, że Oliwier zaplusuje i wykaże się rozsądkiem. NIE BO PO CO.
      TAK KUŹWA OLIWIER! JESTEŚ MOIM BOGIEM. No w końcu się opanował! Jak czytałam grę wstępną, to mnie trzęsawka wzięła i telepała. Już się chciałam wydzierać, żeby przestali i wydrzeć się na Oliwiera że jest kompletnym chujem i zależy mu tylko na jednym. Odpłacił swoje grzechy z pierwszej części rozdziału. WIARA ODZYSKANA.
      Podsumowanie będzie krótkie, bo chyba napisałam jakąś epopeję... w każdym razie jak widać miotało mną jak szatan przy niektórych częściach rozdziału, co jest OGROMNYM MISTRZOSTWEM. Aż musiałam użyć caps locka. Tak, zdecydowanie ten rozdział zalicza się do najlepszych.
      Idę się uspokoić ;__;
      Pozdrawiam!
      Ps. Okropny monolog... ;__; dwie strony w wordzie... strasznie przepraszam .__.

      Usuń
  3. Przepraszam ale trochę dziwna ta miłość :/ niech w końcu będzie dobrze między nimi :) po tym wszystkim Zuza na to zasługuje ;) uwielbiam tego bloga i wogóle ale fajnie by było poczytać gdyby było już dobrze <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jimmy is back! I to miał powrót z całkiem mocnym wejściem, chociaż biorąc pod uwagę jego wcześniejsze przemowy, tutaj nie miał aż tak wielkiego pola do popisu, jeśli chodzi o bogactwo własnej wyobraźni.
    Uff, Oliwier, jednak jesteś sensownym człowieczkiem :) Powinnam się teraz kajać przed tobą, bo już straciłam wiarę w to, że się opamiętasz, ale wtedy, dzielnie stawiłeś czoła swoim żądzom, szaleństwu Zuzki i mojemu zwątpieniu, wprawiając tym samym poszczególne osoby w zupełnie odmienne stany. Bo biedna Zuzka nie rozumie i pewnie czuje się trochę odrzucona (rano jej przejdzie jak mniemam), a z kolei ja mam ochotę tworzyć na twoją cześć pieśni pochwalne. Pewnie byś się załamał, bo pisanie takich rzeczy wychodzi mi koślawo i kulawo, ale sama chęć też się liczy, prawda? Więc, trwaj sobie prawie-idealny Oliwierze, ja już obiecuję, że będę w ciebie wierzyć, nie poddając się tak od razu, złym sugestiom, mogącym oczernić twoje dobre imię.
    Koniec zachwytów nad Oliwierem. Teraz trochę pomarudzę na Zuzkę. Rany, ja naprawdę wiem, że ona ma ciężko. Myślę, że nawet mogę wyobrazić sobie jak się czuje, bo w pewnym sensie doświadczyłam dość podobnej sytuacji jak ona, ale rany, te ciągłe zmiany nastrojów, wściekanie się o zupełnie błahe sprawy… Może to ja jestem dziwna, ale Oliwier chce dla niej dobrze, a ona od razu uważa, że próbuje ją ograniczać. On się martwi. Może zamiast nieudolnie próbować się na nim odgrywać, lepiej byłoby wyjaśnić pewne sprawy? Zresztą, musiała zauważyć, że nie lubi Jimmy’ego, więc wrzucenie ich razem do takiego miejsca i obserwowanie jak Oliwier męczy się przy Jimmy’m nie jest najlepszym pomysłem. Ok., mówię tak, bo jestem postronnym obserwatorem, ale naprawdę czasem mam wrażenie, że Zuza jest w tym wszystkim straszną egoistką… I nie mogę za nic wyzbyć się tego poczucia, choć bardzo się staram. Nie chodzi mi też o to, że wszystko jest winą jedynie Zuzki, bo czasem Oliwier też przesadza, ale to jednak ona zazwyczaj wynajduje wszelkiego rodzaju iskierki podburzające kłótnie. Po ostatnim rozdziale stwierdziłam, że może uda mi się jednak znaleźć z Zuzką wspólną drogę, ale teraz się z tego wycofuję.
    I niech oni pojadą do tej Australii, i niech duet T&T pojedzie z nimi, jako przewodnicy (obowiązkowo z lornetką przewieszoną przez szyję i w mokasynach), bo to byłoby takie cudowne!
    I znowu stwierdzam, że Jimmy jest niesamowity. Te jego rymowanki rozłożyły mnie na łopatki.
    Uwielbiam ten rozdział. To taki przekrój przez różnego rodzaju emocje, uzupełniony powrotem Jimmy’ego, duchem walecznej i zawziętej Zuzki oraz rycerskim Oliwierem (bez koszulki) :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. W tym rozdziale było wszystko. Nawet nie wiem od czego mam zacząć. :)
    Jimmy zadzwonił idealnie w porę. Dzięki niemu Zuza nie analizowała kolejny raz tych samych spraw. Czasami warto po prostu nie myśleć i dać odpocząć szarym komórkom. Zbyt wiele stało się w ostatnio w życiu dziewczyny i pora wyluzować. Impreza w takim towarzystwie na pewno pomoże. Oczywiście nie wszyscy muszą być zadowoleni z takiej formy spędzania wolnego czasu. Oliwer zachowywał się trochę jak upierdliwy staruszek, ale może to było związane z brakiem możliwości wypicia choćby grama alkoholu? Mógł pomyśleć nieco wcześniej i najzwyczajniej w świecie zamówić taksówkę. Może wtedy nie byłby taki sztywny. :)
    W sumie to nie dziwię się, że trochę, no może więcej niż trochę denerwowało go to jak dobrze bawi się Zuza. Jimmy to "dziwny" gość i nie każdy musi go lubić. Jego zwariowane teksty bawią tylko wybraną grupę ludzi, do której ewidentnie nie należy Lejek. No cóż w zaistniałej sytuacji poczuł się "zagrożony", bo ktoś zawładną całą uwagę jego ukochanej. Do tego ilość wypitego alkoholu przez Zuzę. Może troszkę przeholowała, ale takie są prawa młodości. :) Chciało mi się śmiać czytając jak blondynka porównuje swojego chłopaka do Troy'a. Coś mi się wydaje, że są jednak całkiem inni. Tak czy inaczej pomysł z wyjazdem do Australii genialny. (Też mam takie marzenie).
    Końcowe sceny imprezy chyba były do przewidzenia. Tylko czekałam aż Oliwer wyniesie z sali swoją ukochaną. Myślałam, że zrobi to już w momencie kiedy Zuza tańczyła ze swoim przyjacielem na parkiecie. W sumie to żużlowiec postąpił bardzo słusznie, ktoś musiał przejąć kontrolę nad sytuacją. Rozśmieszyło mnie w jaki sposób została zignorowana dziewczyna, która przysiadła się do Lejka. Biedna liczyła na coś więcej, a tutaj w nagrodę pocieszenia został jej Jimmy.
    To co stało się w domu Oliwera było dla mnie totalnym szaleństwem. Chyba chłopak mógł wybrać lepszy moment na rozmowę. Zuzka nie była sobą i chyba niewiele do niej docierało. Wydaje mi się, że zazdrość o dziewczynę znalazła ujście w wypominaniu o picie dużej ilości alkoholu. Takie okazjonalne popijanie nie można nazwać alkoholizmem. Orłowska miała rację, że pije tylko jeśli jako kompana ma Jimmiego.
    Kolejne zdania padały jak z automatu i niekoniecznie odzwierciedlały to co oboje czują. Zuzka na pewno "po trzeźwemu" nie powiedziałaby mając pełną świadomość. Trochę wkurzyło mnie, że Oliwer kazał jej wybierać miedzy nim, a szalonym kolegą. To nigdy nie powinno paść. Orłowska dokonała właściwego wyboru, ale sportowiec i tak musiał dodać coś od siebie.
    Przestraszyłam się, że to już koniec. To by było niedorzeczne, żeby rozstawać się w takich okolicznościach, kiedy jedno nie panuje nad sytuacją. Zuzka w odpowiednim momencie zareagowała. Na pewno taki obrót sprawy zdezorientował chłopaka. Z czasem jednak coraz bardziej poddawał się temu co wyprawia z nim blondynka. Zrobiło się na prawdę gorąco. Opis był tak realny, że o mało co nie otwarłam okna w celu przewietrzenia się. :) "Pierwszy raz", nie powinien wyglądać w ten sposób. Alkohol+chęć udowodnienia czegoś na siłę=jedna wielka klapa
    Takie "sprawy" powinny mieć miejsce w bardziej romantycznych okolicznościach. Skoro oboje się kochają to nie muszą się spieszyć. Na wszystko przyjdzie czas. Dobrze, że w odpowiednim momencie Oliwer zapanował nad sobą i nie pozwolił, żeby następnego dnia którekolwiek z nich miało wyrzuty sumienia. W tym momencie żużlowiec ma ode mnie kolejnego plusa, bo zachował się jak na prawdziwego mężczyznę przystało.
    Wydaje mi się, że jak Zuza dojdzie do siebie po dość "męczącym" wieczorze, nasza para powinna porozmawiać o tym co zaszło. Pewnie dziewczyna będzie musiała uzupełnić luki, ale przynajmniej nie będzie żałowała, że zrobiła coś wbrew sobie.

    Rozdział genialny. Już nie mogę doczekać się kolejnego. :)
    Pozdrawiam i do następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog boski, pisz dalej! Życzę weny <3
    http://s3condbreathe.blogspot.com/ Zapraszam do mnie, ocenić czy tak może być :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku bardzo lubiłam Jimmy'ego, ale ostatnio zaczynam zmieniać zdanie co do niego. Może to dlatego, że uwielbiam Oliwiera i skoro jemu nie podoba się zachowanie Jimmy'ego to ja jakoś tak automatycznie też zaczynam żywić do niego niechęć. W sumie nie ma się co dziwić Lejkowi, że jest zazdrosny o swoją dziewczynę i się o nią martwi. Rzeczywiście picie bez opamiętania raczej nie kończy się dobrze. Oliwierowi nie podoba , że Zuza pije nie po to, by zapomnieć przez chwilę o problemach, ale dla samego upicia się. Wiele osób tak robi i w sumie ja sama nie widzę w tym nic złego. Oczywiście trzeba w pewnym momencie powiedzieć "dosyć" i nie sięgać po kolejnego drinka, jeśli wypiło się ich już sporo, ale co jest złego w tym, żeby dzięki alkoholowi czuć się przez chwilę beztrosko, gadać głupoty, nie przejmować się niczym i po prostu dobrze się bawić? Jakoś nie wierzę, że Lejkowicz nigdy nie pił właśnie z takiego powodu.
    Mimo wszystko wydaje mi się, że Zuza piła właśnie po to, by zapomnieć o problemach. Oliwier co prawda nie ma pojęcia, że jego dziewczyna znów się tnie, o słowach, które usłyszała z ust Ady i o jej złym samopoczuciu. Dziewczyna to wszystko ukrywa, ale tak naprawdę na pewno ma beznadziejny humor. W oczach Lejkowicza cała sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, jakby Zuza po prostu ulegała Jimmy'emu, więc miał prawo się zdenerwować. Zresztą ja też uważam, że ten chłopak ma na główną bohaterkę zły wpływ. Może potrafi ją rozśmieszyć swoimi bezsensownymi opowieściami, ale każde ich spotkanie kończy się upiciem, więc nie wiem, czy to na pewno dobra znajomość.
    Zuza była zamroczona alkoholem, więc do głowy przyszedł jej głupi pomysł. Na trzeźwo raczej nie pomyślałaby, że jedynym sposobem na zatrzymanie przy sobie Oliwiera jest pójście z nim do łóżka. Jeśli ją naprawdę kocha, nie będzie jej do niczego zmuszać, a gdyby to było dla niego takie ważne, miałaby dowód na to, że ten związek nie ma przyszłości, więc tak czy inaczej bez sensu było robić cokolwiek wbrew sobie. Lejkowicz bardzo mi zaimponował tym, że zdołał się powstrzymać i nie wykorzystał sytuacji. Myślę, że inaczej Zuza miałaby żal nie tylko do samej siebie, ale również do niego.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz wpadam na tego bloga i zaczęłam się wciągać w tą historię. Ja lecę nadrabiać rozdziały, a w międzyczasie zapraszam do mnie
    http://time-for-uss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, jednym słowem działo się :D
    Ojj coś czuję że ta rozmowa będzie ciekawa.
    Już nie mogę się doczekać next'a :)
    Pozdrawiam
    S.

    OdpowiedzUsuń
  10. Okey, jeśli o mnie chodzi to nie jestem nikim nowym. Klaudia Banach :)
    Ufff, gorąco. Dziewczyny, Wy mnie zgarszacie. Nie dość, że ja to w ogóle jestem zboczona, to jeszcze ten rozdział. Nie jestem w stanie, żeby to komentować, ale już nie mogę doczekać się następnego piątku. Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej. 98% blogów, które czytam jest o miłości, chociaż ja wcale w tą miłość nie wierzę. No ale cóż, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę rozgryźć Jimmy'ego dla mnie koleś jest bardzo dziwny... Co do Oliwiera to ma wielkiego plusa za to, że zdołał nad sobą zapanować. Mam nadzieję, że Zuzka już nigdy aż tak bardzo się nie upije oraz że porozmawiają z Oliwierem na spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zastanawiam się, ile czasu minie, zanim Oliwier dostrzeże blizny na ręce Zuzy, bo podejrzewam, że prędzej czy później taki moment nastąpi. Musiałby być głupi lub ślepy, żeby w końcu tego nie zobaczyć. Też się trochę obawiam jego reakcji, ale nie wydaje mi się, by to niekorzystnie wpłynęło na jego związek z dziewczyną. To dobry, opiekuńczy chłopak. Będzie zmartwiony, może nawet zły, ale to tylko sprawi, że jeszcze bardziej będzie chciał wesprzeć ukochaną - a przynajmniej mam nadzieję, że tak to będzie wyglądać.
    Chociaż Jimmy cały czas sprawia, że śmieję się jak nienormalna i sama mam ochotę pójść z nim na jakieś piwo czy nawet imprezę, to poniekąd podzielam trochę pogląd Oliwiera względem jego osoby. Jimmy nie ma żadnych hamulców, traktuje życie jak przygodę i wyraźnie nie przejmuje się ewentualnymi konsekwencjami swojego zachowania. Generalnie nie mam nic przeciwko jego znajomości z Zuzką, aż taka radykalna nie jestem, aczkolwiek dziewczyna powinna mieć się na baczności, nie tylko ze względu na picie, ale również przez sposób bycia jej kumpla. Cieszę się strasznie, że tym razem Oliwier towarzyszył jej w tym klubie. Co prawda nie uważam, żeby napicie się od czasu do czasu - nawet do tego dość intensywnego (z braku lepszego słowa) stanu - było czymś złym, jednak wydaje mi się, że Zuza w trakcie takiego upojenia alkoholowego mogłaby zrobić coś głupiego, niekoniecznie z własnej woli. Zresztą widać, jak to się skończyło. Nasza para strasznie się pokłóciła, nawzajem prowokowali swoją zazdrość, a ostatecznie pojechali do domu i tam nadal kontynuowali swoją batalię. Według mnie zarówno jedna jak i druga strona przesadziła. Oliwier trochę za bardzo się uniósł, jego zdenerwowanie jest oczywiście zrozumiałe, ale mógł nieco spokojniej spróbować przemówić swojej dziewczynie do rozumu, a nawet zostawić tę rozmowę, skora ta była kompletnie pijana, natomiast Zuza sama sprowokowała tę kłótnię, nie widząc niczego złego w swoim zachowaniu i próbując zwalić wszystko na Lejkowicza. Na dodatek to zagranie z próbą zaciągnięcia go do łóżka było nieco żałosne. Coś takiego spoiłoby ich związek jeszcze bardziej, ale zdecydowanie nie w taki sposób. Dobrze, że Oliwier to przerwał.
    Rozdział niesamowicie ciekawy, już nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Po pierwsze, to zawsze jak przesuwam stroną by napisać komentarz to tak Wam zazdroszczę tych długich komentarzy, że masakra;D Jak Wy to robicie?;D

    No, ale do rzeczy. Rozdział mnie powalił. Powalił mnie strasznie... Zuzka mnie powaliła! Ja normalnie nie mam słów do tej dziewczyny. Nie mam słów! Z rozdziału na rozdział mam co do niej coraz bardziej mieszane myśli. Raz zachowuje się strasznie, ale to strasznie głupio, potem mi jej żal i może nawet zaczynam rozumieć, a potem znowu wyleci z takim pomysłem, że muszę zbierać zęby z podłogi. Tak jak teraz!
    Po pierwsze- pić trzeba umieć. Jak się pić nie umie, to się nie pije. A ona najwidoczniej pić nie umie w ogóle! Nie ma żadnych zahamowań w sięganiu do butelki. To jest straszne! gdyby nie było tam Oliwiera to spiłaby się na śmierć. Co tam, pięć kieliszków czy czterdzieści. Dwadzieścia w tą czy w tą nie robi różnicy, najwyżej usnę pod drzewem a Jimmi mnie przemaca, a co mi tam. Boże! Nie no jebnęę. Czy naprawdę to Lejek zawsze musi pokazywać rozum? A ona swoją niekończącą się głupotę? Jak jej nie było wstyd! Siedzi koło niej chłopak życia, który jest jej jedyną nadzieją w tej całej paranoi, a ona co? Chleje i chleje, w ogóle nie przejuje się tym, co o niej pomyśli. Potem ta bezsensowna kłótnia i jeszcze durniejsze wzbudzanie zazdrości, a jakby tego było mało pomysł zerwania! No istne tornado.
    To i tak nie przebije tego, co wymyśliła na końcu. Seks!? Żeby utrzymać przy sobie faceta!? Ledwo się na nogach utrzymywała! I znowu gdyby nie rozum Lejka to popełniłaby największy błąd w swoim życiu. Nie no, jak tak dalej pójdzie to wyjdę z siebie. Aż mam ochotę zapalić papierosa. AAAAA.... powiedz, że zmądrzeje, bo moja dwudziesta w życiu kuracja przeciw fajkom znowu pójdzie w pizdu;D A to już dwa dni bez kiepa;D Weź, zrób to dla mojego zdrowia i włóż jej jakąś łopatą trochę rozumu! Byle nie od Jimmiego, bo on też go nie ma.

    Ściskam i pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja... Sama nie wiem od czego zacząć... Może od tego, że w trzy dni przeczytałam wszystko... I mimo, że jestem młodsza od bohaterki zobaczyłam siebie. Przepraszam, jeśli was to urazi, ale na prawde zobaczyłam siebie. Te wszystkie problemy... Aż sie w pewnym momencie poryczałam.
    Co do zawiłości i krętości wątków i samej treści nie chce się wypowiadać - po prostu mi się podobają.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam :)
    'Memento mori'

    OdpowiedzUsuń
  15. Wróciła. Tak, wiem, wyrodna czytelniczka, prawdziwa niewierna. Nie chcę rozpisywać się o moim życiu osobistym, więc przejdę może do opowiadania.
    Po pierwsze wypowiedź będzie bardzo krótka i uboga, ponieważ doskwiera mi NIECHCĘMISIĘNICKOMPLETNIOZA i GORĄCZKA LENISTWA. Serio, to dość popularne choroby.
    A więc...
    1. Jimmy. Bardzo go lubię. Jest niepohamowanym fiutociągiem, ale uwielbiam jego lightowe podejście do życia. Po prostu JOLO czy jak tam te doniczki, chwasty, gimby mówią. Mimo wszystko wzbudza mój niepokój. Przecież jego zachowania są aż rażące w niektórych momentach. Ogar chłopie. [odezwała się xd]
    2. Lejek - szkoda, że źle się dzieję w jego związku z Zuzą i nie zauważa wielu rzeczy. Chce być dobry, ale niestety. Nie zawsze chcieć znaczy móc. Podziwiam go za wytrwałość. Trzymaj się stary...
    3. Zuza - PLS. nie pij więcej. Ja rozumiem - hormony, okres, problemy - jestem kobietą! Ale ktoś, kto pić nie umie, niech do cholerki nie pije. To moje zdanie. Nawet jeśli ów pannica robi dziwne rzeczy, należy do moich ulubionych bohaterek z internetowych opowiadań.
    Także ten. Przepraszam jeszcze raz i kajam się przed wami. W piątek na pewno nie skomentuje, bo wychodzę, ale postaram się być szybciej. DUŻO SZYBCIEJ.
    xx
    @YourLittleBoo1

    OdpowiedzUsuń
  16. No to by się stało. Dobrze ze Oliwer umie czasami też pomyśleć. Pozdrawiam i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak coś czułam, że dodawanie komentarza w busie na trasie Toruń-Kraków to zły pomysł, nie myliłam się. Cóż, zostaje mi tylko zacząć od początku:

    Liceum. Jak bardzo wieloznaczne jest to słowo. Wcale nie dziwię się Zuzce, że tak się czuje w tym miejscu. Jej indywidualizm jest tłamszony przez bezbarwny, bezkształtny twór o nazwie 'nijakość'. Oszustwa? Kłamstwa? Przechwałki? Szykanowania? Brzmi jak schemat każdego amerykańskiego filmu dla młodych. A gdzie miejsce na bycie indywidualistą? Przepraszam, ponosi mnie, kiedy widzę, że wszyscy są tacy sami. ;)

    Ciężko będzie Orłowskiej ukryć przed chłopakiem ślady na nadgarstku. Może dojść do sytuacji, kiedy skończą się jej wymówki i co wtedy? Od razu widać, że jest zakochana w żużlowcu, ale najwyraźniej nie ufa mu dostatecznie. Z jednej strony się jej nie dziwię, Oliwier jest momentami porywczy, lekkomyślny. Z drugiej jednak, zdecydowała się na tworzenie czegoś z nim, więc współpraca powinna być wskazana. Przy czym, Zuzy życie z rodziną jest naprawdę ciężkie. Lejkowi może zająć trochę czasu, by stać się dla niej kimś, komu ona w pełni zaufa.

    Jimmy jest beztroski i na swój sposób słodki, ale chyba nie rozumie, że inni nie żyją jego sposobem. Niech się upija, ale niech nie wciąga w to Zuzki. Ani Lejkowicz, ani Jimmy nie powinni wybierać jej drogi. Zabiłabym ich, gdyby się zaczęli bić. Zuzka musi sama nauczyć się, co jest dla niej dobre. I na sto procent nie jest to pierwszy raz po pijaku, nie ważne jak bardzo go kocha.

    Testy na wytrzymałość? To tylko pokazuje tą jeszcze dziecięcą naiwność i zaciętość dziewczyny. Trochę mam wrażenie, że zbyt wiele wymaga od chłopaka, a sama nie daje tyle samo. Niemniej, równocześnie wydaje mi się, że to się powoli zmienia.

    Pozdrawiam. :)
    Czekam na kolejny rozdział. :)

    Ps. Uwielbiam w Twoim opowiadaniu to, że jest jednocześnie uniwersalne i unikatowe. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaczęłam co dopiero czytać twojego bloga i niezbyt jestem ogarnięta co sie dzieje w opowiadaniu ale przeczytałam ten rozdział i bardzo mnie się spodobał. Świetnie piszesz i robisz z tego co zauważyłam długi rozdziały i jest to kolejnym plusem :) Będe często zaglądać na twojego bloga , gdybyś miała chęć i oczywiście czas mogłabyś zajrzeć na mojego? - differenthistoryinworld.blogspot.com To są dopiero co moje początki wiec wiesz .. początki zawsze są trudne :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jimmy to jakiś psychol, ale nie powiem.. zabwany jego teksty mnie rozwalają.
    Czekałam kiedy Oliwier przerwie ten akt desperacji Zuzy... ciesze się, ze to zrobił.. dziewczyna na pewno rano miałaby wyrzuty sumienia i żałowała swojej decyji.
    Widać, że chłopak naprawdę ją kocha, ale nie jest Ona łatwą osobą.. mam nadzieję, ze jakoś się dogadają a Zuza przestanie toczyć walkę z całym światem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Okej, jestem po tygodniowej prawie przerwie D: Wybaczcie, ale truskawkowy biznes pochłania całe moje siły D: Praca boli, muszę przywyknąć na najbliższe parę tygodni D:
    Najpierw co do poprzedniego rozdziału: ja do samego końca myślałam, że to się dzieje totalnie serio. A jak przeczytałam dalej i załapałam, że jej się ta cała więzienna akcja tylko śniła, to myślałam, że padnę ze śmiechu :D Absolutnie genialnie to wyszło! A już pomijając fakt, że był to tylko sen, to muszę powiedzieć, że zwróciłyście tu uwagę na jedną rzecz, która straszliwie mnie w życiu wkurza - chodzi mi właśnie o to, jak działa polskie prawo. Znaczy, że często jest tak, że krzywdzi ofiarę, a ktoś kto serio coś przeskrobał pozostaje bezkarny, albo ukarany w co najmniej śmieszny sposób... Tata kiedyś mi mówił, że to takie pozostałości jeszcze z prawa za czasów komuny, że bardzo łatwo poobchodzić pewne jego aspekty, a jednocześnie pozostaje ono bardzo dla niektórych krzywdzące. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale tak czy inaczej nie wygląda to ciekawie. I tak by pewnie w rzeczywistości było, że to Lejek, że tak nieładnie powiem, dostałby po dupie, pomimo, że moim skromnym zdaniem (i nie tylko moim, z tego co widzę) bardzo słusznie obił Kubie mordę. Tak naprawdę, to Lejkowi się nagroda należy, a Kubę jeszcze bardziej by trzeba ukarać, ale niestety, życie nie jest sprawiedliwe i nagle mnie to jakoś strasznie zabolało D: Bądź co bądź, nie dziwię cię Zuzce, jak w tym śnie wybuchła i zezwała tego inteligentnego inaczej policjanta. Pewnie sama też nie wytrzymałabym na jej miejscu. A osobną kwestią jest w ogóle taka sprawa, że ja to osobiście uważam, że pieniądze, jakie podatnicy płacą na policję i straż miejską to jest po prostu jakaś kpina. Mówię o tym dlatego, że mam wrażenie, że ten policjant ze snu Zuzki zwyczajnie się nudził i - nie mając co ze sobą zrobić - postanowił pograć dziewczynie na nerwach. Jezu, jakie to jest prawdziwe, aż boli... Teraz jak siedzę i sprzedaję te truskawki, to widzę, jak policja/straż miejska potrafi jeździć po mieście przez cały dzień, tylko po to, żeby się do kogoś przyczepić - a nuż złapią kogoś, kto sprzedaje bez zezwolenia? Mojego szefa sprawdzali trzy razy (!) w ciągu ostatniego tygodnia. Paranoja. Ludzie płacą na nich podatki, a oni albo się opierdalają (sorcia, ale inaczej się nie da tego nazwać), albo robią z nudów nie to, co powinni. Darujcie, trochę zeszłam z tematu, ale musiałam trochę uzewnętrznić swoje żale D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tego rozdziału, to przeczytałam go jednym tchem - był naprawdę wspaniały. Najpierw zapowiadał się dość sielankowo, wiecie - Jimmy, impreza i te sprawy. Myślałam, że będzie zwyczajnie zabawnie i tyle. Grubo się pomyliłam, ale akurat byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. A teraz już mówię o co mi chodzi. Pogrywanie sobie nawzajem na nosie w klubie przez Zuzę i Oliwiera było absolutnie bezbłędne - znaczy, mam na myśli to, że takie prawdziwe. Masa moich znajomych tak się zachowuje. Ja to nie mam życia, więc co się będę wypowiadać XD Ale tak ogółem to tak jak mówiłam, wydawało mi się to bardzo prawdopodobne i podobało mi się.
      Jimmy i jego podryw? GOLD :D
      W ogóle właśnie, wrócił Jimmy, jestem szczęśliwa :D
      Nie dziwię się, mimo wszystko, Oliwierowi, że jest zazdrosny. Nie wiem, czy rzeczywiście ma powody, ale ja na pewno bym była zazdrosna na jego miejscu. Tyle, że ja mam tendencję do wmawiania sobie problemów, więc....
      Dalej, to ogółem współczuję trochę Zuzie tego, jak jest od Oliwiera zależna. Znaczy się, Lejek dobry chłopak i krzywdy jej nie da zrobić, ale to bardzo niedobrze, kiedy człowiek tak się od innego człowieka uzależnia. Sama kiedyś byłam w takiej sytuacji i niestety dla mnie to się skończyło o wiele gorzej, bo znajomość się skończyła z wielkim hukiem, a ja przez dobre parę miesięcy zbierałam do kupy swoją pewność siebie i w ogóle siebie w całości. Jedyne, co mi dobrego taka sytuacja przyniosła, to to, że teraz za nic nie powtórzę drugi raz takiego błędu. I fakt faktem, że stałam się przez to o wiele bardziej niezależna. Nie życzę Zuzce, żeby jej się z Oliwierem nie daj Boże coś popsuło, ale życzę jej, żeby jednak w jakiś sposób się ogarnęła i uwierzyła w siebie, żeby przestała być od niego zależna i po prostu było im razem dobrze. Cholera jasna, rzadko się wkręcam z romantyczne aspekty historii (no dobra, często, ale i tak ta wyjątkowo mnie wciągnęła), ale Zuzka i Oliwier to jedno z moich blogowych OTP :D
      A ta ostatnia scena była napisana wspaniale - bardzo smacznie, a dodatkowo w naprawdę ładny sposób, szczegółowo (co lubię), ale nie ZBYT szczegółowo (i dobrze, bo jak to mawia mój tata: co za dużo to i świnia nie chce). Smutne to było jednocześnie, bo obawiam się, że Zuza mogłaby tego żałować. Ja bym na jej miejscu żałowała. Naprawdę alkohol + takie pomysły, to się nie mogło skończyć dobrze. I bardzo się cieszę, że ostatecznie jednak Oliwier o tym pomyślał. Ale jemu z tego wszystkiego też współczuję, bo pewnie piekielnie trudno mu było nad sobą zapanować.
      Chciałam jeszcze dopisać, że mam nadzieję, że się między nimi ułoży, ale zaspojlowałam sobie (D:) następny (albo jeszcze następny) rozdział i już wiem, że Zuza się do Oliwiera przeprowadzi, so... Ech, czemu ja spojrzałam w komentarze, no czemu? ;_;
      Jak zwykle bardzo mi się podobało. Wracam chyba jutro :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Urwiecie mi głowę, jak jednak odezwę się jutro, albo pojutrze zamiast dziś? Bo mi rodzicie takie atrakcje na dzień dziecka zapewnili, że na nic już nie mam siły, a Wasze opowiadanie zasługuje na porządny komentarz. Także wpadnę jakoś na dniach i wybaczcie, że mi to czytanie idzie jak krew z nosa, ale jak nie szkoła, to praca przeszkadza, a i jeszcze życie towarzyskie się czasem wkradnie :D
      Pozdrawiam!

      Usuń

Szablon by Rowindale