piątek, 29 listopada 2013

Caput IX

Zuza koniecznie potrzebowała wyciszenia. Chciała być jak najdalej od zgiełku wszechświata. W domu jednak było to niemożliwe. Oleńka bez przerwy dopytywała się o „Menela Spod Okna”. Pytania z serii: „Skąd go znasz?”, „Kim on jest?”, „Co mu zrobiłaś?” bezustannie dźwięczały jej w uszach. Miała już serdecznie dość tego wszystkiego. Nie potrafiła nawet odgryźć się siostrze, jak to miała w zwyczaju. Udała się do kuchni, aby zaparzyć sobie herbatę. Czasami ta czynność działała na nią uspokajająco. Stanowiła krótką chwilę wytchnienia od otaczającej ją rzeczywistości, podczas gdy wewnątrz była kłębkiem nerwów. Tego dnia była w tak fatalnym stanie, iż nawet zaproponowała siostrze zrobienie czegoś ciepłego do picia. Szesnastolatka jednak – zamiast gorącego naparu – wolała usłyszeć odpowiedzi na kilka frapujących ją pytań. Na każde z nich jednak otrzymywała tylko jedną możliwą ripostę – wściekły wzrok maturzystki.
Z powodu frustrującego zachowania Olki i irracjonalnego postępowania Oliwiera, Zuza nie potrafiła znaleźć sobie miejsca w domu. Prała, sprzątała, czytała. Chciała robić cokolwiek! Cokolwiek, żeby nie musieć myśleć. Szalała. Była całkowicie rozbita wewnętrznie. Nie rozumiała, co się z nią działo. Z jednej strony nie chciała dłużej znać Lejkowicza, z drugiej zaś – nie potrafiła pogodzić się z myślą, że może go stracić. Wszystko leciało jej z rąk. Rozum pragnął poznać przyczyny zachowania chłopaka, ale serce nie mogło znieść jego widoku. Dlaczego była tak naiwna i mu zaufała? Czy on mógł ją naprawdę pokochać? Nie, to niemożliwe. On? Ideał na kółkach? Ją? Fantastyczny żart. Blondynkę zastanawiało również, co zrobił tamtej dziewczynie… Dlaczego była tak bardzo zdesperowana i rozgoryczona? Tak, zerwał z nią… Ale musiał to zrobić w jakiś naprawdę okrutny i podły sposób! Ktoś taki jak on pewnie wysłał jej sms-a o treści: „Z nami koniec, było miło ;)”. A po chwili zapewne przyszedł następny: „Uśmiechnij się!”. Ta myśl sprawiła, iż dziewczyna niespodziewanie poczuła delikatne ukłucie w sercu – pieprzona empatia! Jednak gdyby Oliwier faktycznie postąpił tak brutalnie, to w jaki sposób jego ex dowiedziała się o Orłowskiej? Powiedział jej? Skoro tak, to Zuza musiała coś dla niego znaczyć… Może naprawdę przez nią zerwali? Może znowu wszystko było jej winą?
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Orłowska była pewna, że żużlowiec postanowił znów zaatakować jej mieszkanie. Serce zabiło jej mocniej. Szybko pobiegła otworzyć, aby przypadkiem jej siostra nie poznała jej… No właśnie, kogo? Znajomego? Kolegi? Przyjaciela? Co ich łączyło? Sama nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Po chwili wahania nacisnęła klamkę i ujrzała małego chłopca.
– Dzień dobry! Zbieram na książki… Nie mam co jeść… – rzekł. Dziewczyna odetchnęła głęboko i poczuła ogarniającą ją ulgę. Nie słuchała tego, co malec miał do powiedzenia. Po prostu wyjęła z kieszeni pierwszy lepszy banknot i podała dziecku. Uradowany chłopczyk grzecznie się ukłonił i poszedł dalej. Zuza zaś szybko zamknęła za nim drzwi i przywierając do nich plecami, powoli osunęła się na podłogę. Znów odpłynęła w krainę myśli. Wyrzuty sumienia nie dawały jej żyć. Zawsze mówiła, że to ludzie niszczą jej życie. A teraz co? Może to ona podarła na strzępy czyjeś szczęście…?
– Chciałem zreperować świat, a oto widzę, że sam jestem jednym z tych cholernych drani i świń… – zaśpiewała pod nosem i zamknęła oczy. Coma zawsze dobra na wszystko. Zawsze adekwatna.
Niespodziewanie usłyszała hałas dobiegający z jej pokoju. Poszła sprawdzić, co się dzieje. Jej młodsza siostra właśnie wzięła jej krzesło i przystawiła je do okna.
– Co ty robisz?! – wrzasnęła licealistka. Tego wszystkiego było już zbyt wiele.
– Jak to co? Nie widać? Matka ma rację, że jesteś nierozgarnięta! Mój pokój ma okna z drugiej strony budynku, więc tego kolesia muszę obserwować stąd albo z kuchni. U ciebie jest cieplej, wobec tego wolałam zostać tutaj. Stoję już dobre piętnaście minut, więc trochę mnie nogi bolą… Wzięłam krzesło i teraz mogę sobie obserwować kretyna. Ale wiesz co? Przyjrzyj mu się dokładnie. Nie sądzisz, siostra, że ten koleś –  jak na menela –  jest w sumie całkiem niczego sobie? Dla mnie jest trochę za stary, ale dla ciebie – w sam raz. Wreszcie znajdziesz kogoś na swoim poziomie. Myślisz, że nie wiem, że chlejesz? – Zaśmiała się w głos gimnazjalistka, usadawiając się wygodnie. Cała ta sytuacja, której nie rozumiała, była dla Oleńki idealnym pretekstem do denerwowania starszej siostry. – MAMA SIĘ UCIESZY!!!
Tego Zuza już nie wytrzymała.
– Tylko spróbuj, gówniaro! Powiedz cokolwiek, to mamusia dowie się też o twoich fajkach, o trawie, o Krystianie! Tak, młoda – wiem o twoim trzy lata starszym… ekhm… koledze. Spotkałam go kiedyś jak rzygał do ogródka… – warknęła złośliwie. Olka oniemiała. Jej siostra zaś szybko założyła sweter i buty, po czym wybiegła z domu.
Jakie to szczęście, że Oliwier zaplanował te swoiste wakacje z drugiej strony budynku. Dzięki temu przynajmniej nie natknęła się na niego, kiedy szybko pobiegła na strych. Na miejscu  bez chwili namysłu podeszła do zdewastowanej, zakurzonej szafki i wyjęła z niej wszystkie swoje świeczki, które tam kiedyś ukryła. Potrzebowała bardzo dużej dawki pocieszenia. Nie zważając na kurz i popiół pokrywające podłogę pomieszczenia, uklękła na niej i rozłożyła wokół siebie wszystkie odnalezione przedmioty. Długo zastanawiała się, jaki kształt powinny przybrać. Przez dobre piętnaście minut przekładała je i układała od nowa. W końcu udało jej się stworzyć idealny okrąg, który skojarzył jej się pewnym idiotycznym filmem – „The Ring”. „Studni mi tylko brakuje… – pomyślała. – Bo idealną dziewczynkę z Ringa mam w domu. Prawdopodobnie wciąż siedzi w moim pokoju i obserwuje Lejka…” Zaśmiała się do siebie. Spodobało jej się to przezwisko. Chyba zacznie tak na niego mówić! Jeśli jeszcze kiedykolwiek się do niego odezwie. Uśmiech opuścił jej twarz.
Dziewczyna schyliła się po zapałki i zaczęła zapalać świece. Każdą osobno, każdą nową zapałką. To było niczym rytuał. Nie potrafiła zrobić tego inaczej. Może dlatego, że lubiła teatralizować swoje wizyty na strychu, a może dlatego, że drewniane patyczki szybko gasły w jej drżących dłoniach. Wzięła głęboki wdech. Jej nozdrza wypełniły się wonią gasnących zapałek. Kochała ten zapach. Zakręciło jej się w głowie. Chwilowo straciła kontakt z otaczającym ją światem. Naliczyła trzydzieści trzy knoty. Usiadła w środku stworzonego przez siebie okręgu i bezmyślnie gapiła się w ogień, napawając się magiczną aurą tajemniczości, wywołaną żółtym, drgającym światłem, które otaczało ją pośród panującego wokół półmroku. Świeczki wyznaczały zamkniętą przestrzeń, która sprawiała, że Zuza mogła czuć się, jak gdyby była jedyną osobą w całym wszechświecie. Jej własną przestrzeń, napawającą ją poczuciem bezpieczeństwa. Dziewczyna wciąż nie odrywała wzroku od ognia. Każdy płomień przypominał jej ją samą – bezbronną, kołysaną przez otoczenie. Tak samo jak płomień, parzyła każdego, kto się zbliżył. Nie robiła tego po to, by inni cierpieli. To była zwyczajna samoobrona. Parzyła ludzi zanim oni będą mieli okazję ją zgasić. Każdy, kto nie poznał jej gorąca, zabijał je. Całe szczęście, że wciąż miała zapałki – zawsze na nowo mogła odpalić swój płomień życia. Tylko dlaczego dopuściła do siebie Pana O.? I co będzie, kiedy zapałki się skończą?

Jestem nikim i dopiero tutaj to czuję. Dopiero teraz dotarło do mnie, że tak naprawdę znów wykazałam się cholerną naiwnością. Tak chciałabym cofnąć się w czasie. Cofnąć do dnia, gdy się spotkaliśmy. I nigdy tego dnia nie przeżyć. Ogień dziś jest mą jedyną nadzieją. Nawet nie mam siły się ciąć. Cierpię już wystarczająco. Nie chcę znów się karać. W końcu chcę zrozumieć, co się dzieje. Tylko tyle. Potrzebuję ciszy i ukojenia. To właśnie ogień daje mi siłę. Siłę, by walczyć. Siłę, by stawić czoła całemu światu. Ogień daje wytchnienie. To on jest we mnie. To on pali moją duszę, moje sumienie. To on trawi wszystko, co mam wewnątrz. Płoną moje emocje, a ja jedynie się tlę. Już tylko chwila i zostanę oczyszczona z chaosu. Zgliszcza przykryją zamęt. Ostatni raz spojrzę prosto w ten płomień, w światło. Boże… Taki sam żar tkwił w jego oczach, kiedy musiał mnie trzymać po tej przejażdżce motocyklem…

Ta ostatnia myśl załamała dziewczynę. Całe oczyszczanie nic nie przyniosło. Jedno zdanie przemykające przez jej umysł zniweczyło katharsis. Wciąż myślała o tym, co się działo. Ile czasu jej to zajęło? Sama nie wiedziała. Na pewno było już późno. Zgasiła świeczki i wróciła do domu. Schodząc po stromych schodach, o mało z nich nie spadła. Z tego wszystkiego strasznie kręciło się jej w głowie. Świat wirował, a oczy przepełniały się ciemnością. Po spędzeniu tak wielu chwil pośród blasku ogników, jej wzrok odwykł od wszechobecnej czerni. Musiała wziąć się w garść. Wchodząc do bramy, kątem oka spostrzegła kogoś wychodzącego ze sklepu spożywczego. Nie wiedzieć czemu, musiała odwrócić się w jego stronę. Po prostu czuła, że nie ma innego wyjścia. Intuicja. Okręciła się wokół własnej osi i ujrzała żużlowca, który z radością pałaszował jakiegoś rogalika. Kiedy ją zobaczył, uśmiechnął się do niej szeroko. Dziewczyna odwróciła zmieszany wzrok i szybko zamknęła za sobą metalowe drzwi.
           
***

Zuza nie zmrużyła oka przez całą noc. Próbowała zasnąć, jednak bezskutecznie. Za każdym razem wszelkie próby kończyły się tym, że rzucała się na łóżku jak opętana, myśląc o sprawie związanej z żużlowcem.
„Boże, ale z niego głupek! – myślała. – Przecież on za trzy dni ma kolejny sparing, a przeze mnie pewnie nabawi się hipotermii…” Gdy tylko to sobie uświadomiła, nabrała ochoty, by pójść do niego i upewnić się, że wszystko w porządku. Nie, nie mogła tego zrobić. Jej mama miała strasznie lekki sen i pewnie nie wahałaby się zrobić  dziewczynie awantury o drugiej w nocy. A ta mała suka – Oleńka – widziała wczoraj jej rozmowę, a raczej kłótnię, z Oliwierem, lub – jak go nazywała – z „Menelem Spod Okna”. To określenie wywoływało w Zuzie niepohamowaną chęć pokazania siostrzyczce tego, jak bardzo jej nie cierpi. Niestety, ta smarkata jędza była nieobliczalna. Pewnie nic by jej nie powstrzymało przed powiedzeniem mamie o wszystkim, czego była świadkiem poprzedniego dnia.
Z tą ponurą myślą Zuza wstała, zapaliła lampkę koło łóżka i zaczęła krążyć po pokoju. Ponownie w jej głowie zaczęły kołować się nurtujące pytania. Najbardziej jednak intrygowało ją, dlaczego chłopakowi tak bardzo na niej zależało i czemu tak się o nią martwił…
Jeszcze nigdy nie spotkała nikogo, kto tak by się nią przejmował. Wszyscy zawsze przechodzili obok niej, odwracając wzrok. Otaczała ją aura chłodnej obojętności. Ludzie wychodzili z założenia, że mają dość własnych problemów, by dokładać sobie jeszcze cudzych. Wszyscy, bez wyjątku. Nawet jej rodzice… Zwłaszcza oni. Kiedy ta myśl przemknęła jej przez głowę, poczuła nagły odpływ energii. Ktoś mógłby pomyśleć, że po tylu latach ciągłego ignorowania i wyżywania się, ten ból stanie się znośniejszy… Nic bardziej mylnego. Każda kolejna myśl o tym, jak rodzice ją traktują i co o niej sądzą, na nowo odbierała jej wszystkie siły. Nie była w stanie tego wytrzymać!
Stała jeszcze chwilę pod oknem, po czym – pozbawiona siły – osunęła się na podłogę i przylgnęła plecami do kaloryfera. Jego ciepło zawsze pomagało jej, gdy czuła się smutna i bezsilna. Często czytała przy nim książki lub słuchała muzyki. Zwyczajnie izolowała się od otaczającego ją świata. Tym razem jednak temperatura grzejnika przypomniała jej o zimnie panującym na zewnątrz i o przebywającym na nim Oliwierze.
Jego determinacja granicząca wręcz z desperacją była naprawdę urocza. W ciągu zaledwie dwóch tygodni tak bardzo się do niego przywiązała… Już od dawna nie czuła czegoś takiego wobec kogokolwiek. Po jakiejkolwiek bliższej znajomości zawsze przychodziły żal i rozczarowanie. Tym razem prawdopodobnie by tego nie zniosła… Ale on był inny…  Tylko ten problem z jego byłą dziewczyną nie dawał Zuzie spokoju.  Dlaczego Oliwier o niej nie wspomniał? Przecież ich dotychczasowa relacja wychodziła nieco poza przyjaźń, prawda? A może tylko ona tak to odbierała? Nie miała przecież doświadczenia w tego typu sprawach… W całej tej sytuacji z ex Lejkowicza było coś dziwnego. Przecież ona tak strasznie różniła się od Zuzy. Pusta i plastikowa… Co Oliwier z nią robił? Orłowska nie sądziła, żeby mieli jakiekolwiek wspólne tematy. Jej wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach, umysł podsyłał różne obrazy. Chyba jednak wolała nie wiedzieć.
I nagle przyszło jej do głowy pewne rozwiązanie…
„Ale jestem naiwna!”– pomyślała, zrywając się z miejsca i zaczynając prędko krążyć po pokoju. Objęła głowę dłońmi, odgarniając włosy z czoła. „Nie mogę uwierzyć! Przecież po tym wszystkim, co przeszłam, powinnam być mądrzejsza. Uwierzyłam w coś, co nie istnieje… Uwierzyłam, bo chciałam, aby był inny niż wszyscy…”
To nie altruizm kierował Oliwierem przez cały ten czas! Zuza po prostu chciała, aby tak było.  Chciała w to uwierzyć. To oczywiste. Co zobaczył tamtego dnia pod stadionem ? Biedną, zapłakaną dziewczynę, która potrzebowała pocieszenia – cholernie łatwą do zdobycia. Jego aktualna partnerka pewnie mu się znudziła, więc postanowił ją wymienić! „A ja, jak idiotka, tylko go utwierdziłam w przekonaniu, że to mu się uda! Po co proponowałam mu piwo? Czemu po prostu go nie olałam? Po co tak długo to ciągnęłam? Czemu nie odeszłam? Po tym wszystkim, co przeżyłam – dalej jestem naiwna i głupia… Kretynka!”, zadręczała się Orłowska. Wszystko, co związane z chłopakiem tylko potwierdzało jej teorię. Przecież on był bogaty, sławny, przystojny… Dziewczyny na pewno się za nim uganiały. Jeśli znudziła mu się jego obecna, znalezienie nowej zajęłoby mu pięć minut. To jest jego życie! Więc czemu ktoś taki miałby się przejmować kimś takim jak ona? A może to właśnie o to mu chodziło? Może chciał odmiany, rozrywki, nowej zabawki – innej niż poprzednie? Może pragnął wyzwania? A wszystkie jego słowa i działania miały po prostu osłabić podejrzliwość i nieufność Zuzy?
Nastolatka znów usiadła pod kaloryferem, lecz tym razem nie przyniosło to najmniejszego skutku… Teraz już prawie nic nie mogło jej pomóc… Dlaczego zawsze, gdy w jej życiu tylko pojawiał się mały promyk nadziei, świat musiał go tak brutalnie gasić? Czym sobie na to zasłużyła?  Czym sobie zasłużyła na Lejkowicza? Po co poszła wtedy w okolice Stadionu Olimpijskiego? Nie mogła się wybrać gdzie indziej? Zuza nawet nie zauważyła, kiedy po jej policzkach zaczęły spływać szkliste, słone łzy… 

***

Z niecierpliwością czekała nadejścia poranka… Powoli zaczynała mieć już dość swojego towarzystwa. W nocy była tak bardzo roztrzęsiona, że nie była w stanie nawet dotknąć jakiejkolwiek książki. Zamiast tego przygotowywała się do rozmowy z Oliwierem… Może kiedy powie mu, co o nim myśli, to poczuje się lepiej. W końcu nadzieja umiera ostatnia…
Gdy tylko wstała, szybko wyszła z psem na spacer i skierowała się bezpośrednio do namiotu Lejkowicza. Im szybciej, tym lepiej. Po drodze z satysfakcją odkryła, że w nocy padało. I to rzęsiście. Musiała być naprawdę załamana, skoro nawet tego nie zauważyła…
Zanim dotarła do tymczasowego lokum chłopaka, ujrzała jak Oliwier z niego wychodził. Był przemoczony do suchej nitki. Po jego krótkich, lekko falujących włosach spływały ogromne krople wody. Jego niebieskie oczy były smutne i podkrążone z powodu braku snu. Gdy tylko go zobaczyła, jej serce przyspieszyło. Poczuła przypływ skrajnych emocji. Początkowo uznała, że chłopak wygląda żałośnie. Na jej usta wypłynął cyniczny uśmieszek. Miała ochotę spytać, czy nie przyszło mu do głowy, aby schować się do namiotu podczas burzy. Kiedy jednak jej spojrzenie spotkało się z jego wzrokiem, ból ścisnął serce dziewczyny. Wściekłość, żal i zadowolenie z jego stanu zaczęły mieszać się z litością. Myśl, że to właśnie przez nią i dla niej spędził tu noc spowodowała, że nie była już tak bardzo pewna tego, co chciała mu powiedzieć jeszcze minutę temu. Miała nadzieję, że ta gama uczuć nie malowała się na jej twarzy.
– Cześć… – zaczął Oliwier, unosząc dłoń w geście powitania, lecz dziewczyna momentalnie mu przerwała.
– Słuchaj, nie mam czasu, więc przejdę od razu do rzeczy. Miałam nadzieję, że wczoraj wyraziłam się wystarczająco jasno, że masz się stąd wynieść, ale jak widać nie dotarło. Jednakże nie będę narzekać. Przynajmniej szybciej będę miała to z głowy. Chcę, żebyś wyniósł się z mojego życia. Raz na zawsze – powiedziała, zaciskając pięści. Gniewem stłumiła całą litość, jaką czuła wcześniej.
– Co? Ale o czym ty… – zaczął, rozkładając ręce w geście zaskoczenia.
– Nie. Już wystarczająco się nasłuchałam tych bzdur. Wiesz, wczoraj poznałam twoją dziewczynę. A raczej byłą dziewczynę. Uświadomiła mi kilka rzeczy. Już wiem, o co ci chodziło przez ten cały czas. Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś moimi uczuciami! Bo drugiej rundy już nie będzie. Wygrałeś przez nokaut! Gratuluję! Aha, żeby nie było, że nie ostrzegałam – lepiej, żebyś w ciągu najbliższej godziny sprzątnął stąd swoją dupę i manele, bo jak nie, to wezwę policję i oskarżę cię o prześladowanie. Jestem pewna, że oni dobrze się tobą zaopiekują. Żegnaj! – Odwróciła się z postanowieniem, że bez względu na wszystko się nie spojrzy ponownie w jego stronę, po czym energicznym krokiem wróciła do domu.
– Zuza, czekaj! Proszę! Czego ona ci nagadała? Błagam, porozmawiaj ze mną! Cholera…

19 komentarzy:

  1. O kurcze, ale mi się podoba ten rozdział! Macie mega talent. :) Czekałam cały tydzień na ten wpis <3 Ciekawaj jestem czy Zuza pozwoli mu wszystko wytłumaczyć. Czekam niecierpliwie na kolejny. :* PS. podoba mi sie, ze dodajecie regularnie posty i wiem, ze jak zajrze tu w piatek, to bede miala to na co czekałam. <3 / klaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo tych skrajnych emocji u Zuzy. Aż mi się udzieliło. Pomimo wszystko uważam, że jest twarda. Ja bym chyba nie wytrzymała i litość wzięłaby górę. Mam nadzieję, że chłopak bardziej się postara i w końcu zacznie o nią walczyć i wszystko jej wyjaśni bo jak widać koczowanie pod domem daje odwrotny skutek, chociaż jak widać " w środku" robi to na niej wrażenie i nie przestaje o nim myśleć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu mój komentarz nie ma ładu i składu, ale to wszystko przez emocje.

      Usuń
  3. Za każdym razem, kiedy zostawię tutaj swój komentarz będę pisała, jak bardzo ten blog jest ZAJEBISTY! ;D I w ogóle jak ja mam czytać moją lekturę, która jest very boring -,- jak tutaj są takie boskie rozdziały ? Chyba lektura będzie musiała poczekać ;)
    Ale teraz przechodzę już do treści rozdziału... po pierwsze Oliwier nie jest żadnym "Menelem Spod Okna" i niech ta cała Oleńka się ogarnie albo najlepiej niech spada -,- Ja gdybym miała taką siostrę to bym poszła sobie strzelić kulkę... Tylko, żeby Tobie nie przychodziły takie pomysły to głowy, bo wtedy będziemy mieli opowiadanie bez głównej bohaterki ;)
    Upór Oliwiera zdecydowanie mi się podoba :D Chłopak naprawdę się stara i ma pokazać Zuzie, że Mu na Niej zależy! A obawy Zuzki są chyba trochę słuszne, bo tacy ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień...Tak czy siak trzymam za nich kciuki :)
    Wspominałaś, że nadzieja umiera ostatnia? Tak zdecydowanie moje życiowe motto (i nie tylko to). Jeżeli nawet wszyscy Ci mówią, że się nie uda to, przecież kto nam zabroni wierzyć i mieć nadzieję? Dobrze, że są na świecie takie rzeczy, których nikt nam nie może zabrać...
    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z jednej strony rozumiem jej obawy. Nie miała łatwego życia, więc i z zaufaniem u niej ciężko. Ale z drugiej, nie mogę pojąć czemu jest dla niego taka niesprawiedliwa. Strasznie źle go ocenia. Przecież chyba ślepa nie jest, widzi, że się stara, że robi wszystko by zwrócić jej uwagę. Naprawdę sądzi, że jest dla niego tylko zdobyczą?
    Zaczyna mi się wydawać, że ten jej humor, depresja i postrzeganie świata, to w dużej mierze jej wina. Nie daje nikomu szansy, więc nie może się dziwić, że świat się od niej odwraca. Ciekawe, co będzie gdy Oliwier wreszcie da za wygraną. Wtedy zostanie już kompletnie sama.
    No nic, bardzo ciekawa jestem kolejnych rozdziałów i niecierpliwie nie czekam!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hymmm, przybyłam, przeczytałam i zakochałam się O.o Oczywiście obiektem moich westchnień jest jakże przystojny Oliwier <33 Normalnie cudeńko, chciałabym umieć tak pisać. Czekam na to, co będzie dalej, ale niech ona da mu szansę, pleaseeeeeeeee : C)
    Pozdrawiam. :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie, kto jest gorszy - matka, czy może siostra głównej bohaterki -,- Ta pierwsza jest po prostu okrutna i niesprawiedliwa, zaś druga płytka niczym kałuża po kilkuminutowym deszczu. Mimo to nie mogłam zbyt długo psioczyć na głupotę Oleńki, bo byłam za bardzo zajęta Oliwierem xd Prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się, że chłopak faktycznie będzie obozował w tym namiocie przez dłuższy czas. Myślałam, że zwinie się po kilku godzinach, przekonany o swojej porażce. Trzeba przyznać, że twardy z niego zawodnik. Jeśli zaś chodzi o Zuzę... Coraz bardziej się z nią utożsamiam. Głównie dlatego, że kiedy mam jakieś zmartwienie, to podobnie jak ona, zmagając się z problemem dotyczącym Lejkowicza, po pewnym czasie dopatrywałam się nie tylko swojej winy, ale i negatywnej przyczyny wszelkich wydarzeń. Na jej miejscu pewnie też doszłabym do wniosku, że Oliwier tylko zabawił się moimi uczuciami. Mimo to przykro mi, iż ten cały jego pomysł skończył się w taki sposób. Mam nadzieję, że Zuzka da się jakoś przekonać i racjonalnie wytłumaczyć sytuację z Sarą. Widać jak na dłoni, że chłopakowi na niej zależy, po prostu wcześniej chyba nie do końca zdawał sobie z tego sprawę.
    Rozdział świetny, podobał mi się zwłaszcza opis przeżyć wewnętrznych głównych bohaterki. Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie rozumiem trochę zachowania Zuzy - o co ona się na tego biednego chłopaka tak wścieka? Większość jej rówieśniczek umierałoby z zachwytu, że jakiś chłopak tak bardzo jest zainteresowany i się troszczy, a ona ubzdurała sobie w głowie coś, na co nie ma żadnego potwierdzenia i trzyma się tego kurczowo i bezwarunkowo. Wyganiając go zachowała się trochę jak rozpieszczona gówniara, biorąc za pewnik coś, co wcale nie jest takie oczywiste. Powinna z nim porozmawiać, a nie unosić się emocjami. No jak ona może mojego O. tak traktować? :( Haha, żart :P Rozdział fantastyczny, jak zawsze ;)

    +1 za "Menela spod okna", to było dobre ;)

    Pozdrawiam, trzymaj się ciepło :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. No cóż, względem tego rozdziału mam mieszane uczucia. Nie wiem co myśleć o zachowaniu Zuzy, bo nie powinna tak się wściekać, przecież ten chłopak niczego jej takiego nie zrobił. Z drugiej strony nieco ją rozumiem, bo wiele przeszła. Ogólnie bardzo mi się podoba, a szablon jest śliczny. Czekam na kolejny rozdział. :)

    Zapraszam też do mnie na kolejny rozdział:
    http://undead-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że Zuza tak bezwzględnie potraktowała Oliwiera, ale właściwie nie dziwię się jej. Dopiero podczas czytania tego rozdziału uświadomiłam sobie, jak bardzo ta dziewczyna jest samotna. Nie ma żadnych przyjaciół, poczucia, że ktoś ją kocha, że komuś na niej zależy. Nic dziwnego, że tak ciężko jej uwierzyć, że ktoś mógłby naprawdę się nią interesować. Przecież ona nie ma nawet komu zwierzyć się ze swoich problemów! Wszystko, co jej pozostaje, to siedzenie na strychu wśród świeczek, a coś takiego z pewnością nie zdoła zastąpić obecności drugiej osoby.
    Wierzę jednak w to, że Oliwier nadal będzie walczył i spróbuje wszystko wyjaśnić, a dziewczyna w końcu go wysłucha i zdoła zaufać. Zuza naprawdę nie jest złą dziewczyną i niczym nie zasłużyła sobie na taki ogrom nieszczęścia i samotności. Bycie z Oliwierem na pewno uczyniłoby jej życie piękniejszym.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki śliczny rozdział.. :) Podobają mi się wpierw rozważania Zuzy, chociaż osobiście zdziwiłam się, kiedy ta jednak postanowiła się nie ciąć, bo z tym właśnie kojarzył mi się jej strych..No ale jednak tym razem zrobiła coś nowego i o dziwo ciekawego. Powiem szczerze- te jej rozważania przy ogniu odnośnie własnej natury bardzo mi się podobały.. Zwłaszcza, że sama mam podobnie, a jednak nie znalazłam tego porównania jak Ty i zapewne nie umiałabym go tak opisać.. Swoją drogą jednak dziewczyna nieco nie najlepiej potraktowała Oliwiera nie dając mu nawet szans na jakiekolwiek wytłumaczenie... Chłopakowi nie łatwo było na pewno przebyć noc w namiocie i z pewnością musiał jakoś walczyć ze sobą, by z stamtąd nie odejść i się tym samym poddać. Ciekawa jestem, co myślał przez ową noc, a raczej czy myślał o niej.. I czy zrozumiał, że nie tylko chodzi mu o trzymanie z nią więzi przyjacielskich... Chciałabym, żeby Zuza zrozumiała, że mu na niej zależy i żeby on nie stracił swej wytrwałości w tym, żeby istnieć w jej życiu.. I życzę mu, aby Zuza wybaczyła, przemyślała raz jeszcze i pogadała z nim...
    W końcu jakoś oboje zasłużyli na siebie :3 Aven

    OdpowiedzUsuń
  11. Dopiero zauważyłam że dodałyście nexta, mam nadzieję że to nic złego :)
    No dobra rozdział świetny i długi. Czemu ja takich nie umiem napisać :D
    Powinnam brać z was przykład.
    No nic, mam nadzieję że next pojawi się szybko i będzie równie długi i zajebisty jak ten :D
    Zapraszam też do mnie na nowy rozdział :)
    http://for-you-louis-tomlinson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo podoba mi się twój blog. Refleksje skłaniają do przemyśleń, a treść jest idealnie skomponowana. Sposób w jaki opisujesz przeżycia bohaterów są bardzo prawdziwe. Mogę się z nimi utożsamiać, powodzenia w następnej twórczości. Pozdrawiam. ; *

    OdpowiedzUsuń
  13. Żal mi Oliwiera, mam nadzieję, że Zuza z nim porozmawia i wyjaśnią sobie wszystko na spokojnie...Dziewczyna już zbyt wiele przeszła w życiu, aby stracić przyjaciela...

    OdpowiedzUsuń
  14. Zuza ewidentnie za dużo myśli i analizuje. Co chwilę inna teoria, która nie ułatwia, a jeszcze bardziej komplikuje obecną sytuację. Wydaje mi się, że sprawa z Oliwerem wymknęła się spod kontroli dziewczyny. Targają nią sprzeczne uczucia. Z jednej strony ma świadomość, że chłopak nie jest jej obojętny, z drugiej natomiast boi się mu zaufać, bo wie jakie mogą być konsekwencje. W sumie to nie dziwię się Zuzce. Sama staram się trzymać ludzi na dystans, nie pozwalając im na pełne poznanie mojej osoby. Czasami warto zaryzykować. Ta była dziewczyna żużlowca dołożyła swoje trzy grosze i jaki efekt.
    Szkoda, że w takiej sytuacji Zuza nie może liczyć na wsparcie rodziny. Kurcze jak tak można. Strasznie denerwuje mnie takie segregowanie dzieci na lepsze i gorsze. Jak się decyduje na potomstwo, to chyba powinno się miłość dzielić po równo. Chyba nigdy tego nie rozumiem. Sama dopiero niedawno zdałam sobie sprawę jak to miło dogadywać się z młodszą siostrą.
    Jestem ciekawa jaki będzie kolejny ruch Oliwera. Mam nadzieje, że będzie uparty i z czasem przebije tą twardą skorupę, w której schowała się Zuza. Trzymam za to kciuki.
    Cóż Wasze opowiadanie skłania do refleksji i w niektórych momentach odnajduję w nim siebie.
    Tak więc czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. genialne. zbyt dużo myśli tworzy mase problemow, jestem przekonana, ze nie wyjdzie na takiego frajera jakim sie wydaje. idealnie przedstawilas relacje damsko-meskie w XXI wieku. jestem zachwycona ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo podobał mi się moment z ogniem, bo postrzegam go w ten sam sposób. Szkoda, że Zuza nie chce go dopuścić do siebie. Jego bliska znajomość znacznie by jej pomogła uporać się z swoimi problemami. Taki z niego dobry chłopak, miał swoje skoki w bok, ale widać, że na dziewczynę patrzy w zupełnie inny sposób :)

    OdpowiedzUsuń
  17. To dzisiaj bohatersko dałam radę trzy rozdziały przeczytać :D Ech, te matury mnie zabiją... Tak bym chciała czytać dalej, ale mam zaległości jeszcze na innych blogach, więc muszę już na dziś naprawdę odpuścić D:
    Ale dobra, nie będę marudzić, tylko przejdę do rzeczy :)
    Więc po pierwsze, to odnośnie rozdziału VII, to ja bym temu Patrykowi na miejscu Oliwiera tak tyłek skopała... Ech, nie ma drugiej takiej rzeczy, która mnie mnie tak strasznie denerwowała jak fakt, że ktoś do kogo mówię wcale mnie nie słucha D: Ale może ja przewrażliwiona jestem D:
    Za Sarę muszę was straszliwie pochwalić - bardzo, bardzo łatwo moim zdaniem z postaci takiej jak ona zrobić przerysowaną i papierową laleczkę, która nawet nie przypomina człowieka. A Wy nadałyście tej jej tępocie naprawdę tak szalenie ludzki wyraz, że aż mi się przypominają te wszystkie wytapetowane lalunie ode mnie ze szkoły, które, kiedy pojawiają się na horyzoncie, zaniżają IQ całego korytarza... Jakie to było prawdopodobne, jak on z nią zerwał, ja wiedziałam, WIEDZIAŁAM, że ona tak zareaguje i chwała wam za to, że rozegrałyście to tak, a nie inaczej, bo kupuję to w całości. No kurdę, chłopak mówi do niej po ludzku, chce załatwić sprawę może drastycznie, ale przynajmniej stawia sprawę jasno i jej nie oszukuje, tak? To też się powinno docenić. Ale odnoszę wrażenie, że jest taki rodzaj ludzi, którzy postrzegają świat zupełnie inaczej i chyba nie są wystarczająco ogarnięci, żeby to pojąć... Ech, no cóż - narzekać na idiotów sobie będę gdzie indziej, ale jeszcze raz powtórzę, że Sara wyszła super. Oliwier z resztą też - jak to się dzieje, że i mnie rzuca na kolana swoim zachowaniem? Jeeeeju, ten chłopak sprawia takie cudowne wrażenie, takie dobre serducho, że aż ma wyrzuty sumienia, mimo, że nie ma ku temu powodów... Ja się pytam, gdzie się podziali tacy faceci, no...? D: Ale z drugiej strony, to chyba wcale nie jest taki święty, zważywszy na to jakie życie prowadził wcześniej... Ech, no cóż - nikt nie jest idealny :D Ale skoro miał wyrzuty sumienia, to chyba podświadomie musiał coś do Zuzki jednak... prawda? :D
    Co do następnego rozdziału, to cała ta "kłótnia" Zuzy i Sary była gold XD Ja się z Zuzką zgadzam, że nie ma lepszej broni i riposty w takich sytuacjach, jak sarkazm wypowiedziany z uśmiechem na twarzy :D A przy tekście na temat prezentu urodzinowego dla Sary oplułam się herbatą XD Z resztą chwilę później znów bym to zrobiła, czytając o in vitro, ale przezornie odstawiłam kubek na bok XD
    Swoją drogą, to w sumie ja osobiście się nie dziwię, że Zuzka zaczęła myśleć tak a nie inaczej na temat całej tej sprawy - ja na pewno też zaczęłabym w ten sposób do tego podchodzić. Znaczy, tak naprawdę, to ona chyba nie ma powodów, ale co z tego? Właśnie na tym to polega, że sobie człowiek coś wmawia i sam sobie robi krzywdę... niestety.
    I tu wracamy do Oliwiera - ja po prostu padłam, jak on tam przylazł z tym namiotem XD Ale muszę Wam, dziewczyny, powiedzieć, że macie naprawdę rękę do pisania o takich dość nietypowych, powiedzmy, sytuacjach bez żadnego przerysowania, a to się bardzo chwali :D Mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli? Bo ja czasami jestem taka... retarded, jeśli chodzi o ubieranie myśli w słowa. Chodzi mi o to, że jak ktoś dobrze pisze, to każdą rzecz, każdy wątek jest w stanie przedstawić tak, żeby miał on sens, nawet jeśli jest nie wiem jak absurdalny. I wy chyba to macie - bo ja osobiście w życiu nie porwałabym się na pomysł taki, jak ten z namiotem, a wam tu wyszło... świetnie. Aż jestem w szoku, ale cóż poradzić? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JEEEZUUUU JAK TA OLEŃKA MI DZIAŁA NA SYSTEM, NO! D: Udusić dziewuchę, rozpuszczony bachor... no dobra, już jestem spokojna :) Anyway, ona też wychodzi Wam świetnie, bo chyba miała doprowadzać czytelnika do szału, prawda...? :)
      Ja się strasznie lubię bawić zapałkami. I lubię topić wosk i maczać w nim palce, albo rozlewać po skórze, takie moje skrzywienie. Choć ja zawsze wyobrażałam sobie to trochę inaczej, mianowicie - ja się bawię ogniem/woskiem, kiedy jestem bardzo szczęśliwa (no, czasem też po prostu z nudów, ale w tym jest mniej patosu XD). Wtedy, jak ten wosk zasycha i go zdrapuję, to sobie wyobrażam, że to tak, jakbym zdejmowała z siebie wszelkie ograniczenia, jakby nic nie stało mi na przeszkodzie, żeby pozbyć się wszystkiego, co mnie krępuje. Ot, takie moje filozoficzne z deka przemyślenie, mam nadzieję, że nie robię z siebie głupiej, ale to chyba dobrze, jeśli tekst skłania do przemyśleń :) Dlatego, choć fragment inny, to przemawia do mnie tak po prostu bardzo osobiście.
      Szkoda mi w tym momencie straaaasznie Oliwiera. Oj, Zuzka, żebyś ty później nie żałowała, że go tak potraktowałaś... chociaż pewnie będzie żałowała, tak coś czuję D:
      Wracam jutro z nową dawką marudzenia :D
      Pozdrawiam!
      PS. Lece nadrobić rozdział na jeszcze jednym blogu i potem spadam odpowiedzieć na Wasze (no, właściwie to chyba jednej z Was :)) komentarze u mnie :) Dziękuję za nie pięknie :)

      Usuń

Szablon by Rowindale