piątek, 31 stycznia 2014

Caput XVIII

Przez całą podróż do domu, Zuza nie zmrużyła nawet oka. Nie potrafiła. Bezustannie myślała o tym wszystkim, co działo się podczas świąt. Wbrew pozorom jej refleksje nie krążyły wokół tego, co Kuba zrobił jej, lecz tego, czego mógł dopuścić się wobec Ady. Ile razy dał jej w twarz? A może kiedyś pobił ją naprawdę? Co jeszcze jej zrobił? Do czego był zdolny? Dziewczyna powinna zgłosić się na policję. Przecież stalking jest karalny! Chłopakowi groziło nawet do trzech lat pobytu w więzieniu. Rudowłosa miałaby chociaż chwilę spokoju. Tylko co potem? Kuba przecież na pewno chciałby się zemścić... To mogłoby skończyć się tragicznie.
Orłowska miała mętlik w głowie. Chciała pomóc dziewczynie, ale nie miała pojęcia w jaki sposób. Jej groźby wprawdzie podziałały na chłopaka, jednak z pewnością było to tylko chwilowe rozwiązanie – była tego w pełni świadoma. Więc co miałaby robić, by pomóc Adzie? Chodzić za nią  i udawać jej ochroniarza? Nie, żadna licealistka nie nadawała się na bodyguarda!
Kiedy dojechali do Wrocławia i wysiedli z pociągu, Olka wciąż bacznie przyglądała się okularom swojej siostry. Wiedziała, że skoro Zuza nosiła przyciemniane szkła w nocy, to na pewno coś ukrywała. Podbiegła do niej znienacka i szybkim ruchem próbowała zdjąć z jej nosa ten… oryginalny w tych okolicznościach dodatek. Na szczęście dziewczyna szybko zorientowała się w zamiarach gimnazjalistki i nie dała się zaskoczyć.
– Olka, do jasnej cholery, daj mi święty spokój! – wrzasnęła, łapiąc Młodą za przegub ręki. Była zmęczona i sfrustrowana. Nie dała rady zapanować nad swoimi emocjami. Wszystko zaczynało ją przerastać. – Masz jakiś problem ze sobą? Zazdrościsz? Jutro pójdziemy do sklepu i też ci kupię takie okulary, tylko się ode mnie, z łaski swojej, odpiernicz!
– Olu, uspokój się. Nie widzisz, że twoja siostra też jest zmęczona? Weź ode mnie walizkę, proszę… – powiedziała mama, ziewając.
Zuzka nie mogła uwierzyć własnym uszom. Czyżby matka właśnie poparła ją podczas sprzeczki z tą małą suką?! Po raz pierwszy w życiu? Chyba przez sen nie kontrolowała wypowiadanych przez siebie słów. Bo na pewno nie powiedziała tego dlatego, że zgadzała się ze swoją starszą córką. Owszem, była naiwna, jednak nie do tego stopnia. Była głęboko przekonana, że prędzej lodowce ponownie zaczną zwiększać swoją masę niż jej rodzicielka spostrzeże, jaka w rzeczywistości jest Aleksandra…
Na przystanek autobusowy wszyscy szli w milczeniu. W pewnej chwili ojciec wziął Zuzę pod rękę i odciągnął na bok. Rozejrzał się wokół badawczo jakby chciał sprawdzić, czy żona nie spostrzegła jego niecodziennego zachowania wobec córki.
– Czemu nosisz te okulary? Coś się stało? Jeśli będziesz ze mną szczera, to będę mógł ci pomóc. Będę cię krył. Tylko nie wymyślaj jakiegoś zapalenia spojówek, bo w to nikt nie uwierzy, nawet ja. Jest ciemno, więc nic cię nie razi. Powiedz, proszę. Córeczko, ja… martwię się o ciebie – szepnął jej tato z troską. Spojrzał jej prosto w oczy i pogładził po ramieniu. W ciągu dziewiętnastu lat swojego życia nigdy nie dostrzegła w jego spojrzeniu tak ogromnej opiekuńczości zmieszanej z przerażeniem. To samo tyczyło się tego jakże drobnego, banalnego gestu czułości.
To zabawne. Kto by pomyślał, że owo pobicie doprowadzi do takiego precedensu? Jeszcze nigdy nie usłyszała od niego tak wielu miłych słów. Martwi się o nią? Chce jej pomóc? To on w ogóle wie o jej istnieniu? Przez tak długi czas traktował ją niczym powietrze. Z rzadka tylko spojrzał na nią, czy wykonał jakikolwiek drobny ruch w jej stronę. W jego obecności czuła się jak duch. Niewidzialna, niepotrzebna, nieistniejąca. Do tej pory była święcie przekonana, że  nie zwróciłby najmniejszej uwagi nawet gdyby nagle zaczęła lewitować czy przechodzić przez ściany. Czasem jedynie wychodził z pokoju, gdy Zuzka kłóciła się z matką. Nie robił tego jednak, gdyż nie chciał wysłuchiwać ich awantury. Dobrze wiedziała, że mężczyzna za każdym razem obawiał się tego, że żona w końcu zmusi go do opowiedzenia się po którejś ze stron konfliktu. Żył w niepewności, zastraszeniu, cierpieniu. Aż dziw bierze, że oboje – na równi znienawidzeni i stłamszeni przez Lidię – nie potrafili się porozumieć, znaleźć wspólnej drogi. Dlaczego nie stanowili dla siebie wsparcia? Dlaczego nie zdecydowali się na bunt niczym niewolnicy pod wodzą Spartakusa? Odpowiedź była prosta. Każde z nich – w obawie przed kolejną, bolesną raną – zamknęło własne serce i zgubiło do niego klucz. I żadne z nich nie starało się wytrychem otworzyć skrytki uczuć tego drugiego. Było już za późno. Za późno na zrozumienie. Zbyt późno by zaufać.
Zuza rozejrzała się wokół. Jej matka była zbyt zmęczona, by cokolwiek zauważyć – przemieszczała się niczym zombie. Po tak wielu nockach powinna być przyzwyczajona do zmęczenia. Jej nieobecność była więc nadzwyczaj niepokojąca, jednak bardzo zadowalająca dla otoczenia. A Oleńka? Obrażona dziewczynka snuła się z przodu przypominając mefistofeliczną zjawę. Stanowili wspaniały korowód upiorów. Istna rodzina, która udała się na przechadzkę, gdy odrętwieli po wieloletnim przebywaniu w grobowcu. W końcu musieli się przewietrzyć, zbyt długo pozostawali sześć stóp pod ziemią. W rzeczywistości przecież już dawno umarli. Odeszli w krainę niebytu. Oni wszyscy, a raczej ich rodzina.
Dziewczyna była pewna, że żadna z kobiet nie dostrzeże jej konwersacji z ojcem. Wzięła głęboki wdech jakby chcąc przygotować się do skoku na głęboką wodę. Zmrużyła oczy, po czym dyskretnie uniosła na chwilę okulary. Jej serce przyspieszyło, a ręce zadrżały. Okrutnie bała się reakcji ojca na ten niecodzienny widok. W końcu nieczęsto spogląda się na pobitą pierworodną.
Na twarzy Andrzeja pojawiło się przerażenie. Mężczyzna aż syknął i przytknął palce do ust, by stłumić dźwięk. Był w szoku. Wysunął rękę w stronę córki. Pragnął w jakikolwiek sposób przekazać jej swoje wsparcie. Sięgnął ku jej zasinieniu na twarzy, jednak zatrzymał się kilka milimetrów przed jej twarzą. Zacisnął dłoń w pięść i szybko cofnął ją, jak gdyby wstydząc się swego ruchu. Po raz kolejny sparaliżowała go niepewność.
– Co ci się stało, Kochanie? – spytał cicho. W tym pytaniu Zuza po raz kolejny usłyszała wyraźną troskę.
Dziewczyna nie wiedziała, co powinna mu odpowiedzieć. Bała się. Jeśli wyjawi mu prawdę, na pewno bardzo go zdenerwuje. Wtedy cała sprawa wyjdzie na jaw, co tylko pogorszy sytuację. Jeśli opowie ojcu o pobiciu, za nic w świecie nie dotrzyma danej chwilę temu obietnicy. W tym wypadku na pewno nie kryłby jej przed swoją żoną. Sprawa była zbyt poważna. Matka zaś zaalarmowałaby wszelkie siły w kraju. A już na pewno babcię Zofię. To by oznaczało wyłącznie jeszcze więcej kłopotów. Dlatego też dziewczyna postanowiła wymyślić coś na poczekaniu. Zamęt związany z Kubą i Adą był tylko i wyłącznie jej problemem. Rodzice wprowadziliby w tę sprawę jedynie niepotrzebne zamieszane. Ponadto Zuza od wielu lat musiała zmagać się ze swoimi rozterkami i cierpieniami sama. Nie mogła na nikogo liczyć, toteż nauczyła się jak samotnie walczyć ze światem i pokonywać przeciwności losu. I tym razem nie potrzebowała niczyjej ingerencji. Sama świetnie dawała sobie radę. Miała wszystko pod kontrolą. A przynajmniej tak jej się wydawało.
– Pamiętasz, kiedy byliśmy u babci spotkałam taką dziewczynę, Adę. Jest ode mnie rok młodsza. Przy niej czułam się jak dziecko, jak za dawnych lat. I, bardzo mądrze, postanowiłyśmy przypomnieć sobie, jak to było wspinać się po drzewach. Tylko, że ja nie robiłam tego już okrutnie dawno. Spadłam na jakiś stary konar i zarobiłam sobie to coś na oku. Całe szczęście, że tylko tak to się skończyło. Nie chciałam mówić o czymkolwiek mamie, bo zaraz znów zaczęłaby lamentować, że jestem nieodpowiedzialna, infantylna i niezdarna. A przecież chyba ty też masz już dość jej marudzenia… – zakończyła, uśmiechając się nieznacznie pod nosem. W myślach modliła się, aby ojciec jej uwierzył. Mężczyzna skinął lekko głową. Udało się. Uwierzył. „Kiedy nauczyłam się tak kłamać?” – pomyślała usatysfakcjonowana wiarygodnością swojej opowiastki .
– Nie martw się, pogadam z mamą – powiedział Andrzej i pogłaskał córkę po głowie. Bliskość i czułość ojca uspokoiły ją, dały poczucie bezpieczeństwa. Przez chwilę poczuła się jakby znów miała jakieś siedem lat. Wtedy jeszcze zdarzało im się ze sobą rozmawiać, a nie wymieniać zdawkowe zdania… W ramach podziękowania dyskretnie złapała go za rękę i obdarzyła szczerym uśmiechem. Choć nigdy o nie nie zabiegała, była wdzięczna ojcu za chwilę zainteresowania jej marną egzystencją.
Kiedy dotarli na miejsce, przed wejściem do domu Zuza musiała coś załatwić. Powiedziała rodzicom, że nagle przypomniało jej się, iż musi szybko pobiec do marketu, bo Burżuj wyjadł ostatnie ze swoich kabanosków.
Kolejne kłamstwo jednego dnia. Psiak miał jeszcze cały zapas przysmaków. Wszyscy jednak byli tak bardzo zmęczeni, że nie zwrócili uwagi na bezsens jej wymówki – przecież żaden sklep zoologiczny nie jest otwarty o trzeciej nad ranem! Nieważne. W każdym bądź razie, dzięki temu miała chwilę, aby zadzwonić do Oliwiera. Obiecała mu, że zatelefonuje gdy tylko wróci do domu. Chłopak strasznie się martwił, kiedy nie miał jej na oku. Jak zwykle przesadzał. Dziewczyna nie miała pojęcia, skąd brały się jego skłonności do paranoi. Początkowo jego opiekuńczość była naprawdę miła, jednak po pewnym czasie każdemu dałaby się we znaki. Czasem traktował ją jakby była jajkiem. Rozmawiali tylko przez krótką chwilę, gdyż Orłowska nie miała siły na dłuższe pogawędki. Na zakończenie umówili się jeszcze na spotkanie. W Rynku, o trzynastej następnego dnia.
Kiedy tylko dziewczyna wróciła do domu, szybko się umyła. Była tak zmęczona, że nie miała nawet ochoty na jakiekolwiek rozmyślania, co – biorąc pod uwagę jej analityczny umysł – było rzadkością. Zasnęła niczym niemowlę – spokojnym snem sprawiedliwych.
Niespodziewanie poczuła na swojej twarzy coś wilgotnego, a jednocześnie lekko szorstkiego. Z widocznym niezadowoleniem delikatnie otworzyła oczy i ujrzała swojego kota, który rozłożył się wygodnie na jej piersiach oraz postanowił ją lizać. Zaspanym ruchem zdjęła Tinaldę ze swojego ciała i położyła na podłodze. Leniwie przeciągnęła się, siadając na brzegu łóżka. Wzięła do ręki telefon komórkowy i spojrzała na godzinę. Była 11:59. A to oznaczało, że miała tylko godzinę do spotkania ze swoim chłopakiem. Szybko niczym torpeda pobiegła do łazienki. Nagle jej uszu dobiegł chichotliwy głos Oleńki.
– Niemożliwe! Śpiąca Królewna wreszcie wstała! Jakiś książę cię obudził? A może jakiś brudny żul, który lubi zbierać puszki i inne butelki? – spytała nieprzyjemnym tonem. Miała nadzieję, że matka zacznie wypytywać o szczegóły, ta jednak zupełnie zbagatelizowała złośliwości swojej młodszej córki. Zaspana mieszała kawę, ściskając kubek w dłoni tak, jak gdyby był największym dobrem narodowym. Zuza natomiast wcale nie zareagowała na zaczepkę siostry. Starała się jedynie, aby nie doszło między nimi to spotkania – wtedy Aleksandra na pewno zauważyłaby jej podbite oko i blondynka znów musiałaby opowiadać bajeczkę o swoich małpich harcach. Bezzwłocznie ubrała się i prędko złapała coś do jedzenia. Śniadanie skonsumowała w swoim pokoju. Nie lubiła tego robić, jednak sytuacja ją do tego zmusiła. Pędem wybiegła z domu i udała się do Rynku. Dzień był słoneczny i ciepły. Cudowna odmiana po wielu dniach skąpanych w deszczu niczym nieszczęśnik we łzach. Niebo przybrało odcień jasnego błękitu, który idealnie współgrał z widokiem białych, kłębiastych obłoków. Ich urok sprawiał, że miało się ogromną ochotę wyciągnąć ku nim dłoń i dotknąć je, by poczuć ich puszystą, miękką fakturę. Ciepły wiatr przyjemnie muskał jej twarz i rozwiewał włosy. Mimo, że dziewczyna powinna była się spieszyć, nie potrafiła odmówić sobie powolnego spaceru, pozwalającego nacieszyć się pięknem aury. Ponadto, bardzo cieszyło ją, że dzień był słoneczny. Dzięki temu jej przyciemniane okulary nie powinny zwrócić niczyjej uwagi.
Kiedy dotarła na miejsce, Lejkowicz już na nią czekał. Objął ją mocno na powitanie, po czym oboje udali się do najbliższego baru.
– Cóż Pani zamówić? – spytał szarmancko. Dopiero teraz dziewczyna poczuła jak bardzo przez cały ten czas brakowało jej tembru jego głosu.
– Sok grapefruitowy, przed chwilą jadłam… – Uśmiechnęła się do niego nieznacznie, po czym przelotnie dotknęła jego ramienia. – Zajmę stolik na zewnątrz. Może złapię odrobinę pierwszych promieni słońca.
Musiała zrobić wszystko, żeby opuścić ten lokal. W innym wypadku konieczne byłoby zdjęcie okularów – wewnątrz było bardzo ciemno. Strasznie obawiała się tego, że Oliwier zauważy ślad po spotkaniu z Kubą. Nie miała pojęcia, jak ukryje go później, jednak – przede wszystkim – wiedziała, że potrzebuje czasu do namysłu, by móc znaleźć jakieś sensowne wyjaśnienie dla chłopaka. Po chwili przy stole zjawił się Lejkowicz. Postawił na blacie dwie szklanki i przysunął swoje krzesło jak najbliżej do tego, na którym siedziała dziewczyna.
– No to opowiadaj! Jak było u babci? – spytał głosem pełnym entuzjazmu, wpatrując się w nią niczym w greckie bóstwo.
– Oj tam, święta jak święta… – bąknęła, unikając odpowiedzi. Nie chciała opowiadać o tym, co działo się między Adą i jej chłopakiem ani o tym, jak się w to wplątała. Zbyt długo nikomu nie mówiła o swoich problemach, by tak po prostu zacząć się zwierzać. Poza tym dobrze wiedziała, że historia o Kubie na pewno okrutnie  zdenerwuje sportowca. Niemniej jednak nie wyobrażała sobie, że mogłaby okłamać swojego chłopaka.
– Nie masz pojęcia, jak bardzo lubię tę twoją granatową spódniczkę… – szepnął jej do ucha. Żużlowiec objął ją lewym ramieniem, a jego prawa dłoń spoczęła na jej kolanie. Z ogromną czułością dotykał jej gładkiej skóry. Jego dotyk był delikatny niczym skrzydła motyla. – Ale jeszcze bardziej nie masz pojęcia, jak cholernie się za tobą stęskniłem.
Jego ręka wciąż powoli przesuwała się w górę po jej udzie. W innym wypadku na pewno zepchnęłaby ją ze swojego ciała i obróciła wszystko w żart. Tym razem jednak było inaczej. Dotarło do niej, że ona również strasznie się za nim stęskniła. Kochała go, chociaż nigdy mu tego nie mówiła. Takie ckliwe rozmowy zawsze przyprawiały ją o mdłości. Jednakże tak samo jak on, była spragniona obecności swojej drugiej połówki. I dobrze wiedziała, że chłopak nie posunie się zbyt daleko – byli w końcu w miejscu publicznym. Właśnie dlatego pozwalała mu robić, co tylko chciał. Oliwier musnął wargami jej szczękę. Zrobił to jednak tak delikatnie i subtelnie, że bardziej niż usta – poczuła na swojej skórze jego łaskoczący oddech. Chciał ją pocałować, tym razem naprawdę. Zbliżył się do niej i zdjął jej okulary, przez co dziewczyna o mało co nie dostała zawału.
– Jezus Maria! – szepnął przerażony i zszokowany. – Kto ci to zrobił?
Zuza spuściła wzrok i milczała. Za wszelką cenę chciała uniknąć odpowiedzi. Łudziła się, że jeśli będzie milczeć, Oliwier zmieni temat. Kiedy sytuacja  była beznadziejna, zawsze starała się przeczekać najgorsze. Jej serce biło niczym kościelny dzwon. Chłopak jednak nie potrafił dłużej znieść tej frustrującej niepewności. Cały czas miał jakieś złe przeczucia! Spędzenie tak długiego czasu z rodziną nie mogło wyjść jej na dobre. Delikatnie chwycił podbródek dziewczyny i uniósł jej głowę, żeby lepiej przyjrzeć się jej podbitemu oku. Drżącą dłonią odsunął włosy, którymi starała się zakryć opuchliznę.
– To twoja matka cię tak urządziła? Wiedziałem, że jest psychopatką. To, co tym razem ci zrobiła, to już nie jest zwykły policzek! Nie można tak tego zostawić! Ja tego nie odpuszczę! Wybieraj. Albo pójdziemy na policję, albo ja to z nią załatwię. I uwierz: nie zamierzam być miły. Decyzja należy do ciebie. – Mówił tak szybko, że Zuza miała problem z dokładnym zrozumieniem jego słów. Wyrazy płynące z jego ust zlewały się w monotonny pomruk przypominający dźwięk katarynki. Widać po nim było, że naprawdę bardzo się zdenerwował. A raczej wściekł niczym byk na corridzie.
– To nie ona… – szepnęła Orłowska drżącym tonem i zacisnęła swoje dłonie na jego palcach. Lejkowicz bardzo się zdziwił.
– Co?! To twój ojciec też jest nienormalny? Bo w to, że mogła to zrobić babcia albo Olka, to wątpię… Tatuś też ma jakieś zaburzenia osobowości? Dłużej nie będziesz z nimi mieszkać! Oni ci kiedyś naprawdę zrobią krzywdę! Zamieszkasz u mnie… – mówił z każdym słowem coraz to szybciej i mniej wyraźnie. Dziewczyna uśmiechnęła się. Nie mogła się powstrzymać. Chyba jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Musiała przyznać, że wyglądał bardzo ujmująco.
– Słońce, uspokój się. Już ci wszystko opowiadam, tylko oddychaj! – zażartowała i przesunęła dłonią po jego ramieniu, starając się go uspokoić. Żużlowcowi jednak nie było do śmiechu. – W telegraficznym skrócie było tak: wywołałam w domu lekką kłótnię. A raczej mój tatuaż wywołał. Miałam dość słuchania tego marudzenia, więc postanowiłam się przejść. I zobaczyłam, jak jakiś chłopak kłóci się ze swoją dziewczyną. Początkowo tylko się im przyglądałam, ale kiedy ją uderzył – nie wytrzymałam, musiałam zareagować. Pogoniłam go na cztery wiatry! A z tą dziewczyną się zaprzyjaźniłam – ma na imię Ada. Spędziłyśmy razem prawie całe święta. Ostatniego dnia, kiedy wracałam wieczorem do babci, spotkałam tego Kubę. Właśnie, bo Kuba to ten jej chłopak. I on należy do tych, którzy… jakby to powiedzieć? Uznają argument siły, a nie siłę argumentu. No i zostawił mi pamiątkę po naszej znajomości. Tyle. Nie siej paniki!
Chłopak jednak wcale się nie uspokoił. Kipiał ze złości. Z całych sił zacisnął dłonie na wiklinowym krześle. Tylko to pozwoliło mu zatrzymać w sobie nienawiść i odszukać wewnątrz siebie mizerne resztki pokładów cierpliwości.
– Zapierdolę gnoja! No po prostu zajebię go! Przypierdolę tak, że go rodzona matka nie pozna! Niech ta gnida wybiera już sobie trumnę. Przysięgam! Oberwie tak, że do końca życia będzie się bał wyjść z domu!!! – warczał pod nosem. Z każdym słowem jego twarz przybierała coraz bardziej czerwony odcień.
Dziewczyna przez cały czas starała się poskromić jego emocje. Miała nadzieję, że swoim delikatnym dotykiem uda jej się go uspokoić. W końcu byli w Rynku – miejscu publicznym, nie powinien tak kląć. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że intrygował ją taki wściekły i rozemocjonowany. Takiego właśnie Oliwiera kochała najbardziej. Pełnego energii i temperamentu, płonącego wręcz z chęci walki. Niestety, równie dobrze wiedziała jednak, że jest bardzo porywczy. Po tym, co zrobił niedawno Jimmy’emu obwiała się, że naprawdę będzie starał się spełnić groźby, które wyrecytował przed chwilą. Ta wizja była dla blondynki o wiele mniej przyjemna. Aby uspokoić Oliwiera, delikatnie musnęła dłonią jego policzek. Zamierzała zażartować, że jego drobniuteńki zarost kłuje niczym jeżozwierz, jednak szybko uznała, że w ten sposób niczego nie osiągnie. Przecież nie był podminowany, a sfrustrowany i szalejący z nienawiści, którą pałał do Kuby.
– Za godzinę spotykam się z Adą. Chcesz ją poznać? Jest naprawdę super! – zaproponowała,  aby odwrócić jego uwagę. Na jej twarzy wykwitł promienny uśmiech, po którym oczy chłopaka zaiskrzyły. Entuzjazm wywołało u niego jednak coś innego niż jej pozorna radość.
– Jasne, chętnie, z przyjemnością – bełkotał. Orłowska zauważyła, że tak naprawdę myślami był zupełnie gdzie indziej. W jego oczach zagościł obłęd. I to właśnie przerażało ją najbardziej.

***


Zuza i Lejek udali się na spotkanie z Adrianną. Dziewczyna miała nadzieję, że jej nowa znajoma nie będzie zła za to, że przyprowadziła do jej mieszkania Oliwiera. Dopiero teraz zrozumiała, że nie przemyślała propozycji, którą złożyła Lejkowiczowi. Ada miała problemy ze swoim byłym, a jej nowa przyjaciółka postanowiła przedstawić jej swojego chłopaka. To się nazywa szczyt taktu… Blondynka jednak szybko pozbyła się wszelkich wyrzutów sumienia. Póki co, ważniejsze dla niej było to, by mieć żużlowca na oku. Miała nadzieję, że podczas tego spotkania ochłonie odrobinę. Wciąż obawiała się, że może mu przyjść do głowy coś bardzo nieodpowiedzialnego. Wiedziała, że to nieobliczalny, uparty i porywczy człowiek. Ale przecież, w gruncie rzeczy, za to kochała go tak mocno.
Orłowska przedstawiła ich sobie. Na powitanie żużlowiec ucałował nowo poznaną dziewczynę w przegub dłoni, za co Zuza skarciła go dźgnięciem w żebra.
– No co?! – wrzasnął, gwałtownie odskakując.
– Jajco! – burknęła. Wszystko starała się obrócić w żart, jednak w rzeczywistości czuła lekką zazdrość. – Nie jesteś za miły? Ja tu jestem, jakbyś nie zauważył!
Lejek objął ją w pasie i mocno przycisnął do siebie. Ich ciała oddzielał jedynie materiał ich ubrań. Chłopak pochylił się nad jej uchem.
– A ty przypadkiem nie jesteś zazdrosna? – szepnął, ustami prawie dotykając jej ucha. – Fajnie! Ale wiesz, ja ci to mogę wynagrodzić. Nie będę cię całował po rękach, ale tutaj i tutaj, i tutaj… – szeptał, składając drobne pocałunki na jej szyi i dekolcie. Zuzka ani przez chwilę nie protestowała. Z każdą chwilą coraz bardziej odpływała w cudowny niebyt. Zachowywali się jakby zupełnie zapomnieli o obecności osoby trzeciej. Kochała ten ich mały, intymny świat, który stanowili tylko oni dwoje.
– Ekhm… – Zakaszlała dyskretnie Ada. – Czy ja wam nie przeszkadzam?
Na dźwięk słów rudowłosej, dziewczyna odskoczyła od swojego partnera jak poparzona. On tylko spojrzał na nią, po czym gwałtownie zaczął się śmiać. Po chwili wszyscy usiedli razem i rozmawiali. Czuli się, jakby znali się od lat. W pewnym momencie chłopakowi przyszedł do głowy genialny – w jego mniemaniu – plan.
– Piwo się skończyło. Zuzka – na dole jest sklep – skoczysz? – spytał, lekko unosząc brew i uśmiechając się zawadiacko.
– Ależ ty szarmancki… Kobietę po piwo wysyłasz, a sam dupy nie ruszysz? – zaśmiała się. – Niech ci będzie! I tak już mnie nosi. Idziesz ze mną, Adusiu?
– Nie chcę tu zostać sam! – szybko zaprotestował sportowiec, wysilając się na błagalny ton. Niestety bardziej przypominał głos małego dziecka, któremu rodzice nie chcą kupić nowej zabawki. Orłowska spojrzała na niego z wyrzutem i niedowierzaniem, po czym odwróciła się bez słowa. Czyżby jej zazdrość miała jakieś uzasadnienie? Jakieś podstawy? Mimowolnie znowu przypomniała sobie historię Adriana i Magdy… Szybko jednak uciszyła swoje ponure myśli i posępnie udała się do sklepu.
W tym czasie Oliwier zaczął rozmowę z nową znajomą.
– Powiedz mi, gdzie mieszka Kuba? – spytał, niby to od niechcenia, bawiąc się telefonem.
– Na Grabiszyńskiej, a bo co? – odpowiedziała zaskoczona.
– We Wrocku?! – krzyknął uszczęśliwiony Lejkowicz. Nie potrafił ukryć entuzjazmu. Jego oczy zabłysnęły pełnią blasku niczym gwiazdy pośród bezchmurnego nieba.
– Eeee, tak. Ale o co ci biega? – spytała ponownie. Nie rozumiała do czego chłopak dążył.
– Słuchaj, mam do ciebie sprawę. Umów się z nim jutro około szesnastej na Tęczowej. Ale spokojnie, nie przychodź. Ważne, żeby on tam był… – powiedział sportowiec, siląc się na nic niemówiący, tajemniczy wyraz twarzy. Wewnątrz jednak czuł, że kolejnego dnia chłopak pożałuje, że się urodził.
Ada, wpatrzona w żużlowca jak w obrazek, zgodziła się bez wahania. Nie interesowało ją, co planuje. Nie miała pojęcia, jakie nieszczęście właśnie ściągnęła na Kubę. Gdyby podejrzewała, jak niecne plany miał Lejek, na pewno nie zgodziłaby się na jego propozycję. Niestety była zbyt zaślepiona. Teraz widziała tylko jego uśmiech – uroczy i bardzo atrakcyjny. Była gotowa na wszystko, byleby tylko móc bezkarnie wpatrywać się w niego jak najdłużej.
Nagle drzwi do mieszkania otworzyły się. Zuzka wróciła z zakupów. Oliwier jak najszybciej odsunął się od rudej. Miał nadzieję, że jego dziewczyna nie spostrzegła tej rozmowy, a także jego reakcji na jej powtórne pojawienie się w pokoju. Mimo to, uwadze Orłowskiej nie umknęło zmieszanie chłopaka i rozmarzona twarz przyjaciółki. Znów zaczęła się zadręczać. Bez słowa podała chłopakowi ciemnozieloną butelkę, która mimochodem skojarzyła mu się z barwą jej oczu w pochmurny dzień. W ramach podziękowania, żużlowiec zrobił jej miejsce obok siebie. Usiedli na jednym fotelu, a on przytulił ją do siebie i pocałował w skroń. Zuza jednak przez cały czas tylko beznamiętnie patrzyła w dal…

18 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Masz talent. Szkoda, że tak szybko się skończył.
    Oliwier to fajny facet, ale czuję, że wpakuje się w niezłe kłopoty, kiedy spotka się z tym Kubą, chociaż uważam, że temu damskiemu bokserowi, przyda się nauczka.
    Ada, mogłaby się tak nie wpatrywać w Lejka. W końcu to chłopak jej koleżanki. Mam nadzieję, że nie zacznie się do niego dobierać. A jeśli tak to Zuzka niech pilnuje tego swojego żużlowca.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń
  2. " Zamieszanie związane z Kubą i Adą było tylko i wyłącznie jej problemem. Jej rodzina wprowadziłaby w tę sprawę jedynie niepotrzebne zamieszane." - powtórzenie. Niby nic, ale trochę razi w oczy c:
    "Co?! To twój ojciec też jest nienormalny?" - leżę i się śmieję xD rodzinka psychopatów, yay! <3
    Jaki łaskawiec! Pozwala mu sobie trumnę wybrać, nono. Poza tym Oliwier się nie podda i będzie bójka na sto procent \o/
    Hmm, Marzena? Ada, czy Marzena? Kurdę, z kim oni się spotkali :-:
    Co za sprytny gad! Takie wymuszanie informacji za plecami dziewczyny powinno zostać karalne! Zaraz się jeszcze nabawi problemów. Zamknijcie wszystkich w psychiatryku, zanim coś sobie zrobią. Ja się już nimi zajmę >:D lekarz sadysta ;_; chyba mnie nie przyjmą, ja napiszę o tym w CV :D
    Ej Ada, co to za podrywy? Na miejscu Zuzki też bym była zazdrosna >< Takie przystawianie się do cudzego chłopaka to *echuechu* dziwkarstwo *echuechu*. Biedna Zuzka, teraz ją to będzie męczyło, a przecież nie spyta wprost, bo Oliwier powie: "cooo? nic takiego się nie dzieje" blablabla ://// I będzie snuć domysły. A jak zazdrosne dziewczyny snują domysły, to z tego NIC dobrego nigdy nie wynika. Także teraz współczuję trochę Oliwierowi.
    Ale w sumie nie mam co mu współczuć, jak da łomot Kubie. O ile Kuba nie da mu. Pewnie skończy się tak, że oboje wylądują w szpitalu na rehabilitacji połamanych kości itp., a później odwiedzą psychiatryk! <3
    Kolejny, genialny rozdział ;3 tylko Ada mnie strasznie teraz zirytowała. Jak przyjaciółka dowala się do chłopaka, to to jest cios poniżej pasa. Czekam na opis bójki ;3
    Ooo i plus dla taty za martwienie się o córkę, plus dla mamy za poparcie Zuzki *choć pewnie nieświadomie* i za brak jej wrzasku w rozdziale ;3
    Czekam na kolejny ;>
    Pozdrawiam c; ~ no-rules-in-my-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojoj. Tatuś się znalazł, gdzie był? Ja się pytam. Matka miłą? Łat da hel ? Ten rozdział powalił mnie na łopatki, rozbrajają mnie sceny zazdrości i wściekłości. Boże, kocham czytać Waszego bloga. Tak. Lejek w coś się wpakuje, ja to czuję! Może... albo nie, bo jak trafię to zniszczę innym przyjemność czytania. Tak czy owak nie lubię Ady - jakaś taka zbyt... stłamszona i strachliwa jest, a do tego przystawia się do Oliwiera, szczyt chamstwa proszę państwa. Współczuję tylko Zuzie, ta to ma przejechane. Młody żużlowiec, ciacho, obiekt westchnień wielu dziewczyn, a tu taka Ada, koleżanka od siedmiu boleści, się zaczyna dobierać ... Jakby już miała za mało problemów.
    Cóż, czekam na następny i pozdrawiam Was cieplutko.
    <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby matka Zuzy przemówiła ludzkim głosem? Pierwszy raz zwróciła uwagę Oleńce. Jestem zaskoczona, ale znając ją to w następnym rozdziale już narobi swoje poparcie po stronie młodszej córki.
    Zawsze się zastanawiałam, jak to jest być niezauważalnym przez rodzica. Nawet moja mama mnie zauważa, więc chyba jeszcze nie jest z nią tak źle.
    Wcale nie dziwi mnie reakcja Oliwiera na podbite oko Zuzy. Który chłopak by się nie wściekł, gdyby dowiedział się, że jakiś psychol uderzył jego dziewczynę? Boję się jednak, że naprawdę może zrobić coś Kubie.
    Ada, tylko się nie zakochuj! Wiem, że Oliwier jest przystojny i ma ładne oczy (już zdążyłam go sobie wyobrazić :D), ale to jest chłopak Zuzy. Tylko Zuzy

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm, choć raz mamie Zuzki zdarzyło się zachować względny obiektywizm i nie poprzeć Olki (ta to dopiero jest wścibska i złośliwa). Nawet jeśli to rzeczywiście wina wczesnej pory, to jednak po jej stronie ląduje pierwszy plusik. To samo zresztą z tatą. Może to początek zmian? W końcu chyba i oni muszą kiedyś zauważyć, że ta rodzina i relacje między poszczególnymi członkami są dość silnie zaburzone ;) W każdym razie niech tata tak trzyma dalej. Musi wyjść z cienia swoich kobiet i trochę potrząsnąć pewną dwójką. Może wtedy Zuza uzyska względnie spokojny żywot w domowym zaciszu... kto wie...
    Zdenerwowany Oliwier jest trochę przerażający :D Ale mimo wszystko uroczy. Nie chcę być na miejscu Kuby, kiedy jego plan zostanie wcielony w życie.
    Ej, Oliwier, nieładnie tak knuć za czyimiś plecami. Wiem, że się martwisz o Zuzę i jako przykładny chłopak chcesz się zemścić, ale to może nie zakończyć się szczęśliwie dla ciebie. I weź pod uwagę, że Zuza raczej nie chce kolejnych awantur :P Końcówka z Adą trochę dziwnie wyszła. Domyślam się, że Oliwier to Oliwier, ale jednak to chłopak jej przyjaciółki alias wybawczyni, więc można by choć ukryć się z tym swoim zachwytem jego osobą :P Bo teraz biedna Zuza będzie się zamęczać. I mimo wszystko szybko nie zapomni, wciąż zastanawiając się, czy coś tutaj nie jest przed nią ukrywane...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstra <3 Nmg się doczekać kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam ostatnie dwa rozdziały dziwiąc się trochę zachowaniem jej mamy, która wcześniej raczej nie stawała po stronie bohaterki. Też troskliwy tata dał mi trochę do myślenia, nie wiem dlaczego ale wszystko wydaje mi się trochę dziwne. Fakt, faktem Olka nie zmieniła się wcale, sypiąc jak z rękawa swoją złośliwością. Nie podoba mi się, że Oliwer zadecydował się zobaczyć się z Kubą za plecami dziewczyny, a Ada patrzy na niego jak na smaczny kąsek, ale cóż przecież takie jest prawdziwe życie. Czekam co dalej, pozdrawiam! :)x

    OdpowiedzUsuń
  8. W tym rozdziale rodzice Zuzy naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyli. Co prawda główna bohaterka sądziła, że jej rodzicielka stanęła po jej stronie przez nieuwagę i zmęczenie, ale ja jednak wolę wierzyć w to, że miała ku temu nieco inne powody. Olka chyba musiała się mocno zdziwić, kiedy pierwszy raz w życiu matka przyznała rację drugiej córce.
    Tata Zuzy wykazał się za to niewątpliwie troską, która nie była podyktowana zmęczeniem, ale po prostu ojcowską miłością. Do tej pory niewiele wiedziałam o tacie Zuzy, ale teraz zaczynam go lubić. Może powinien częściej sprzeciwiać się swojej żonie i bronić Zuzę w niektórych sytuacjach, ale mimo wszystko cieszę się, że zatroszczył się o córkę. Nie rozumiem tylko, czemu Zuza tak koniecznie chciała go okłamać. Mogłaby powiedzieć prawdę, w końcu jej tata jest starszy i może znalazłby jakieś trwałe rozwiązanie sytuacji Ady i Kuby.
    Oliwier bezwstydnie wykorzystał swój urok osobisty, żeby zmusić Adę do zorganizowania spotkania z jej byłym chłopakiem. Pewnie Zuza będzie o to wściekła, poza tym nie wiadomo, co Lejkowiczowi przyjdzie do głowy i jak dokładnie będzie wyglądała "rozmowa" z Kubą. A jeśli chodzi o zazdrość głównej bohaterki o Oliwiera i Adę, to powinna bardziej ufać im obojgu.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
  9. Zarówno matka jak i ojciec mnie zaskoczyli. Chociaż przeczuwam, że w przypadku matki będzie to tylko chwilowa słabość. Natomiast, myślę że ojciec po prostu bał się odezwać i tą czułość wobec córki będzie okazywać częściej. Mam nadzieję. Reakcja Oliwera była jak najbardziej uzasadniona. Każdy byłby wściekły, gdy coś takiego przytrafiło się drugiej połówce. Aż strach wiedzieć co zrobi Kubie. Zachowanie Ady mocno mnie zaniepokoiło i już teraz wiem, że za niedługo wszystko pieprznie! I to za jej sprawą. Niby fajny miły rudzielce, ale w środku chowa różki.
    Bardzo podobał mi się rozdział. Cały czas coś się działo. Do teraz siedzę jak na szpilkach. Na prawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Życzę cholernie dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś mi się wydaje, że w rodzinie Zuzy zaszła pewna zmiana. Podczas gdy ojciec dziewczyny pozostawał mi obojętny, jej matka była niesamowicie irytująca. Tym razem jednak oboje zaskoczyli mnie w pozytywny sposób, szczególnie mężczyzna. Świetnie opisałyście jego uczucia. To, jak został stłamszony przez swoją żonę, że aż przestał okazywać miłość córkom. Liczę jednak na to, że ich relacje jeszcze się naprawią, w końcu mają czas, a pan Orłowski zrobił już ten pierwszy i zarazem najważniejszy krok. Martwił się o Zuzkę, był troskliwy.
    Matka dziewczyny także zachowała się odpowiednio, chyba po raz pierwszy skarciła Oleńkę. Ech, młoda jest wychowywana bezstresowo, wydaje jej się, że wszystko może, przez to tak chamsko odnosi się do swojej siostry.
    Nie dziwię się Lejkowiczowi. W końcu Kuba zasługuje na karę. Boję się jednak, że nie tylko on poniesie konsekwencje swoich czynów. Jeśli Oliwier go pobije, pójdzie do więzienia. Ech, nie mam pojęcia, jak zachowałabym się na miejscu bohaterów. Żadne wyjście nie jest dostatecznie dobre - jeśli Zuza poszłaby na policję, Kuba po jakimś czasie i tak wyszedłby na wolność. Z drugiej strony Ada mogłaby od niego wtedy uciec na spokojnie. Znalazłaby pracę, mieszkanie, zaczęłaby nowe życie... jednak czy jest gotowa na takie poświęcenie?
    Podoba mi się, że Wasi pełnokrwiści bohaterowie stoją przed tak trudnymi wyborami. Ich decyzje zależą od wielu czynników. Choć to opowiadanie o tematyce obyczajowej, cały czas trzyma w napięciu. Jesteście świetne w kreowaniu akcji, naprawdę! :)
    Pozdrawiam! Rozdział oczywiście genialny, chyba jeden z moich ulubionych :D Ciekawi mnie, jak będzie wyglądała konfrontacja Lejka z Kubą i czy w ogóle do niej dojdzie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak samo jak Zuza byłam zszokowana zachowaniem jej matki. Czyżby jednak drzemała w niej dobra istota? Co do ojca to dobrze, że przejął się córką, może teraz zbudują jakąś więź. Reakcja Lejkowicza była niesamowita, nie podejrzewałabym, że wpadnie w furię. Mam nadzieję, że Oliwier zachowa choć trochę rozumu i nie zrobi niczego bardzo głupiego, chociaż znając go to właśnie coś głupiego zrobi. Oby Zuza nie pomyślała, że chłopak przystawia się do Ady, bo to może tak wyglądać. Chociaż powinna być chociaż troszkę bardziej pewna siebie i dostrzec, że Lejkowicz oszalał na jej punkcie. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    PS: dziękuję za lajka na youtube ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wpadłam, czytam (nie skończyłam wszystkiego, ale to nadrobię) i mi się podoba.
    Nominowałam Cię więc do Liebster Award, szczegóły u mnie ^^

    Pozdrawiam,
    NEM.

    OdpowiedzUsuń
  13. No to się zadziało w tym rozdziale, aż nie wiem od czego zacząć...
    Może na początek Oleńka. Oczywiście jak zawsze musiała mnie zdenerwować. Jej dociekliwość i ciekawość są nie do zniesienia. Czy ona nie ma swoich spraw? Te wszystkie głupie uwagi są irytujące. Na początku miałam nadzieję, że się zmieni, ale z każdym rozdziałem utwierdzam się w przekonaniu, że to nie nastąpi.
    Matka totalnie mnie zaskoczyła. Dwa razy czytałam jej słowa i do teraz nie mogę uwierzyć. Chciałabym, żeby nie było to spowodowane zmęczeniem i zaspaniem.
    Ojciec jakoś do tej pory był w cieniu swoich trzech pań. Nie opowiadał się po żadnej ze stron. Zawsze gdzieś z boku, starał się nie dolewać niepotrzebnie oliwy do ognia. Co mi sie trochę nie podoba.W końcu jest facetem i że się tak wyrażę, powinien "pokazać jaja". Tym razem pokazał, że wewnątrz kocha Zuzkę i martwi się o nią. Może nie potrafi jeszcze całkowicie okazać czułości, ale jest na dobrej drodze. Na jego miejscu przytuliłabym córkę, pokazując, iż na prawdę się o nią martwię. Dobrze, że chociaż zauważył problem. :)
    Oliwer wzbudził we mnie sprzeczne odczucia. Chociaż to dziwnie zabrzmi, to zaimponował mi chęcią zemsty. Nikt nie ma prawa bić kobiety. Skoro nie docierają do Kuby argumenty to jedynie siłą można wybić mu to z głowy. Taki supermen obudził się w Lejkowiczu. Niestety nie spodobała mi się ta rozmowa z Adą. Powinien chyba bardziej uważać na gesty i ogólne zachowanie. Jest wyjątkowym facetem, a to przyciąga.
    Ada to dla mnie w tym momencie dziewczyna zagdaka. Z jednej strony ofiara jakiegoś psychola, czego jej współczuję, ale z drugiej strony mnie wkurzyła na maksa. Na pozór miła, fajna osoba, a tak na prawdę nie wiadomo co siedzi w środku. Nie cierpię osób, które starają się wykorzystać każdą nadarzającą się okazję. Oliwer jest zajęty, więc Ada powinna to uszanować. Ewidentnie żużlowiec wpadł jej w oko i boję się, że nie skończy się to dobrze. Chciałabym się mylić i rudowłosa okaże się niewinna.
    I na koniec Zuza. Nie dziwię się jej, że ciągle rozmyśla o nowo poznanej przyjaciółce i jej "chłopaku". Sama przekonała się jaki on jest, wiec ma jakieś doświadczenie w tej sprawie. Na szczęście ona ma przy sobie odpowiedniego faceta, który jest zupełnie inny. Nie dziwię się, że chciała jakoś ukryć ślady spotkania z Kubą. W końcu Oliwer jest dość impulsywny i potrafi zawalczyć o swoją kobietę. Dobrze, że on dowiedział się prawdy, bądź co bądź jest kimś ważnym w życiu Orłowskiej. Moim zdaniem ojciec powinien też dowiedzieć się o tym zajściu. Takie okłamywanie w gruncie rzeczy nic nie daje. Może warto było wykorzystać chwilę czułości taty i zwierzyć się z sekretu. Jakby mało było zmartwień to jeszcze ta sytuacja w mieszkaniu Ady. Zuza już raz przechodziła przez coś podobnego, więc jest wyczulona na takie zachowania. Nie dziwię się, że nabrała podejrzeń i myśli kierują się w tym najgorszym kierunku. Może to nie był taki dobry pomysł poznawać chłopaka z przyjaciółką...

    Chyba trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że zachowałam jakiś sens, bo już prawie zasypiam. :) Jeśli coś jest nie tak to przepraszam. :)

    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na następny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się wydaje, że przesadziłam z długością komentarza. Dopiero teraz zauważyłam, że aż tyle wyszło.
      PRZEPRASZAM :)

      Usuń
  14. Oj przestała mi się podobać ta Ada.. Myślałam, a nawet byłam pewna, że to dobrze, że wreszcie Zuza się z kimś zaprzyjaźniła. Miałam nadzieję, że przestanie być taka skryta i zamknięta w sobie. Oliwier ją otworzył (jakkolwiek to brzmi:D), ale nie zaszkodziłoby gdyby miała kogoś oprócz niego. A tu co? Ona ewidentnie na niego leci! Uśmieszki, zagadywanie itp... A wszystko na oczach Zuzy. Biorąc pod uwagę jej charakter i wcześniejsze obawy co do Oliwiera mam najgorsze przeczucia. Oby tylko nie zaczęła znowu być podejrzliwą, wściekłą Zuzą, którą tak dobrze znamy. Bo sądzę, że mimo że w zachowaniu Oliwiera nie ma niczego złego i zapewne chciał po prostu zemścić się na Kubie za uderzenie Oli, ona może tworzyć w głowie różne scenariusze i wcale jej się nie dziwię. W końcu wie, że Oliwier był takim "psem na baby". Oj zaczyna się to wszystko komplikować!

    Zaskoczył mnie również tata. Nie sądziłam, że będzie chciał z nią rozmawiać jak ojciec z córką i że zainteresuje się jej życiem. W końcu zawsze stał z boku jakby go wcale nie było. Niezły z niego pantofel! Nic nie zrobi bez decyzji żony, postawić się jej też nie umie, a że cierpi na tym starsza córka to przecież mało ważne. Bo czemu miałby się przejmowac? Ale mam nadzieję, że teraz wszystko się zmieni i zrozumie, że taka córka jest tylko jedna! Może wszystko zacznie się wreszcie układać?


    Ściskam i serdecznie zapraszam na Rozdział 1.2 do mnie;)

    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziwnie się zachował, szczególnie jak Zuza przyszła. Choć nie ukrywam, że ta jego opiekuńczość jest słodka, fajnie że chce dać popalić Kubie. Mam nadzieje, że Zuzie szybko zejdzie kolorek z oka, Olka się w końcu uspokoi i dojrzeje.
    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. A więc przyszła komentatorka marnotrawna ;-; Jak wiesz moje komentarze są z dupy za przeproszeniem wzięte, ale postaram się coś ulepić. Po pierwsze bardzo dziękuje za informacje o nowościach, nie wiesz ile to daje :) Co piątek znajduje kilkanaście minut na przeczytanie, ale nie mogę niestety zawsze znaleźć na zostawienie opinii. Na szczęście już jestem i powiem w skrócie co myślę... Tak jak bardzo polubiłam wszechzaczepistą postać Oli, tak nie przetrawiłam Ady! Od początku wiedziałam, że tak będzie! Po prostu moje radary są czujne, jak nie wiem co! Ha, ha, ha, haha! Tak bardzo zło! Mam nadzieję, że Oliwer myśli mózgiem, a nie kutasem, jak większość osobników jego płci. O Kubusiu natomiast mam neutralne zdanie. Nie jestem jego fanką, ale też nie życzę mu śmierci. Cóż, ale Ado - spłoń! Jej mama wywołała we mnie ciepłe uczucia po raz pierwszy. O mader szoker, faker... Dobra, ja już zakończę swe uniesienie... Nie potrafię komentować, bo nadmiar emocji mnie wykańcza ;-; OŁ MAJ KASZ. Dobra, wpadam do spamu i te pe... Srutututu, trzymać się ciepło, jeść owoce i tak dalej.
    xx
    Niewierna, która sama nie wie co wzięła ;-;

    OdpowiedzUsuń
  17. No, jeszcze mi się udało przed tą naszą cudowną maturą zajrzeć :D
    Rozdział straaaaasznie mi się podobał i fajnie się dzięki niemu rozerwałam jeszcze przed tym egzaminowym maratonem :D Nie muszę chyba mówić, że Oleńka samą swoją egzystencją doprowadza mnie do szału, prawda? Musi wtykać noc w nie swoje sprawy, nie? No pewnie, że musi - inaczej nie byłaby sobą. Byłam totalnie w szoku, że matka Zuzy wzięła - choćby nieświadomie - stronę Zuzy w jej sprzeczce z Oleńką *.* No, widzę, że skoro taka zaspana, jakby machinalnie bierze stronę starszej córki, to właściwie chyba jest całkiem dobry znak - nie wątpię, że ona jeszcze pokaże, jak potrafi Zuzie dopiec, ale właściwie miło zobaczyć taką odmianę w jej wydaniu. A ojciec Zuzy? Super wyszedł Wam taki zabieg (choć nie wiem, czy był on celowy, czy nie), że on dla czytelnika również jakby dopiero teraz okazuje się istnieć. Mam na myśli, że wiedziałam, oczywiście, że jest tam gdzieś w tle jakiś ojciec Zuzy, nawet, że ma na imię Andrzej, ale prócz tego to nie wiedziałam o nim nic, zupełnie nic (no, jeszcze prócz tego, że podporządkowuje się żonie). Naprawdę fajnie to wyszło, bo ja osobiście odczułam takie samo zdziwienie jego zachowaniem jak Zuza - ja po prostu totalnie zapomniałam o jego istnieniu, tak jak Zuza właściwie z nim nie rozmawiała i tutaj nagle ni z gruchy ni z pietruchy wyskakuje z czymś takim! I naprawdę super wam to wyszło, naprawdę aż mi się miło zrobiło, jak jak o tym poczytałam :) Nie dziwię się trochę wątpliwościom i niechęci Zuzy przed powiedzeniem ojcu prawdy... Ale z drugiej strony to naprawdę do samego końca miałam cichą nadzieję, że jednak powie. Ale przecież wtedy ojciec by Kubę urządził tak, że by zapomniał, jak się nazywa. I co zostałoby dla Oliwiera?
    W ten sposób przechodząc do naszego żużlowca, to muszę powiedzieć, że naprawdę chłopak jest tak uroczo bezczelny, że aż sama mi się morda cieszyła na tą scenkę, kiedy zaczął mówić o tej spódniczce, a później rączki wyraźnie go świerzbiły :D Naprawdę, on ma w sobie tyle uroku, że po prostu szok, nie mogę opisać ile sympatii do niego mam. No i Zuzce też się nie dziwię, że się tak stęskniła... Za takim chłopakiem to ja też bym się stęskniła, łoooo, i to jak! :D
    No, ale musiał w końcu zobaczyć jej podbite oko - spodziewałam się po nim takiej reakcji, naprawdę. Wcale się nie dziwię, że z początku pomyślał, że to matka. Ja na jego miejscu na pewno też bym tak pomyślała. Potem jednak, kiedy zaczął oskarżać ojca, to odczułam taki totalny wewnętrzny sprzeciw, bo z jednej strony, to nie dziwię się, że Oliwier tak pomyślał, że z drugiej to mnie jako czytelniczce ojciec Zuzy wydał się dziś taki kochany, że rzucanie takich oskarżeń to w moich oczach jawna niesprawiedliwość! :) Ale cieszę się, że Oliwier zdecydował się nakopać Kubie, bo mu się to naprawdę solidnie należy!
    No i szkoda mi Zuzki, bo teraz pewnie będzie się zadręczała zazdrością, mimo, że nie ma ku temu powodów... Z jednej strony. Bo o ile Oliwier nie widzi nic, najwyraźniej, w Adzie, o tyle ona w nim to już zupełnie osobna kwestia... Nie chciałabym, żeby Oliwier stał się powodem konfliktu między dziewczynami, bo naprawdę Adę polubiłam... Ale czuję w kościach, że pewnie tak się stanie D: Chętnie poczytałabym dalej, bo jestem ciekawa czy Oliwier faktycznie wtłucze Kubie (mam szczerą nadzieję, że tak) i jak się rozwinie ta zazdrość, jaką zaczęła odczuwać Zuza, i - co za tym idzie - czy relacja między dziewczynami na tym ucierpi. Ale niestety, trzeba iść spać, bo będę jutro na polskim nieprzytomna ;_;
    Wracam za tydzień, albo i za dwa - niestety ja mam egzaminy do 16, także póki ich nie skończę to nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy będę miała czas, ale po 16 najpóźniej jestem :D
    Powodzenia na maturze i pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Rowindale