piątek, 14 lutego 2014

Caput XX

Oliwier wrócił do domu i od razu chwycił za swój telefon by sprawdzić, czy ktoś do niego nie dzwonił. Celowo nie wziął ze sobą smartfonu, chociaż – jeśli miał być szczery – czuł się bez niego jak bez ręki. Sprawdził rejestr nieodebranych połączeń. Aż cztery. Oczywiście wszystkie od Zuzy. Przygryzł wargę i zamyślony utkwił beznamiętne spojrzenie w pustej przestrzeni.
– No i co ja mam jej powiedzieć. „Cześć Słoneczko. Nie mogłem odebrać, bo spuszczałem Hrabiemu Kubie The Quaderowi łomot”? – mruknął do siebie pod nosem. Obrócił kilkukrotnie telefonem w dłoni, po czym schował go do kieszeni. Skierował się do salonu, gdzie wygodnie rozsiadł się przed telewizorem i włączył jakiś film. Przez dobre półtorej godziny wpatrywał się w płaski ekran swojego kina domowego, choć tak naprawdę nie miał nawet pojęcia, czego dotyczyła fabuła. Zastanawiał się nad tym, co zrobił. Nie miał wyrzutów sumienia. Wiedział, że byłemu Ady należała się porządna nauczka. Ale czy powinni go tak zostawić na środku ulicy? Pobitego i bezsilnego? Najbardziej jednak Oliwiera dręczyło jedno pytanie – jak Zuzka zareaguje na jego zachowanie. Nie obawiał się kary. Wiedział bowiem, iż Jakub nie złoży doniesienia na policji – wtedy przecież na jaw wyszłoby wszystko to, co robił Adzie. Obawiał się tylko i wyłącznie tego, co powie Orłowska. Był pewien, że się zdenerwuje. I to bardzo. Pewnie znowu zacznie wygłaszać mu jakieś moralizatorskie kazania… Ale co miał zrobić? Pozwolić, żeby jakiś byle gnój bił jego dziewczynę? Kochał ją jak jeszcze nigdy nikogo i dobrze wiedział, że nikomu nie pozwoli jej skrzywdzić. Gdyby mógł, cofnąłby czas i nie dopuścił do jej wyjazdu. Niestety, mleko się wylało. Spotkał się z Kubą, aby wybić mu z głowy potencjalny pomysł ponownego kontaktu z Zuzką. Nie chciał, by znów coś jej się stało. Tylko czy ona to zrozumie? W jego głowie wciąż kłębiły się wątpliwości. Miałby się przyznać? A może lepiej poczekać, aż ona dowie się od kogoś innego? Z resztą, od kogo miałaby się dowiedzieć? Kubuś do niej nie zadzwoni na skargę, a Ada nawet nie odbierze od niego telefonu! Jednakże jeżeli w jakiś sposób się dowie, to chyba go zabije… „Cholernie się cieszę, że jutro będę w Anglii, a nie w Polsce! – pomyślał. – Może tam coś wymyślę…”
Rozgonił myśli i znów zaczął bezsensownie wpatrywać się w telewizor.

***


Kiedy Orłowska wychodziła ze szkoły, usłyszała dźwięk telefonu. Szybko wydobyła urządzenie z ciemnych czeluści swojej szkolnej torby i rzuciła okiem na wyświetlacz. Dzwoniła Ada. Zuzka nie była pewna, czy powinna odebrać połączenie. Miała wątpliwości również co do tego, czy w ogóle chciała rozmawiać ze swoją koleżanką. Postanowiła jednak nie uciekać od problemów. W końcu właśnie na tym polegała dojrzałość  – na umiejętności stawienia czoła przeciwnościom losu. Wzięła głęboki oddech i odebrała.
– Cześć, Siostro! – przywitała się z udawanym entuzjazmem. Kiedy zdała sobie sprawę z własnej hipokryzji, słowa uwięzły jej w gardle.
– Hej, Zuzka… – odrzekł wyraźnie zmartwiony głos w słuchawce. – Dzwoniłaś wczoraj, ale nawet nie zauważyłam, że rozładował mi się telefon. Przepraszam. Odzwoniłabym wcześniej, ale mam straszny mętlik w głowie. Coś się stało, że telefonowałaś?
– Nie, nic. Nudziło mi się trochę i chciałam z kimś chwilkę pogadać. Nie ma sprawy, nie przejmuj się – odpowiedziała Orłowska. Jej umysł jednak zawiesił się przy słowach „rozładował mi się telefon”. Jeśli to prawda, to Ada nie odbierała, bo nie mogła, a nie bo nie chciała. Zuzie spadł kamień z serca. Dopiero teraz, gdy poczuła ulgę, uświadomiła sobie jak bardzo się bała. Paniczny strach uniemożliwiał jej racjonalny odbiór rzeczywistości i przysłaniał logikę. Przeszłość zostawiła na jej psychice skazę. Im bardziej jej na kimś zależało, tym bardziej obawiała się utraty tej osoby. Pomimo, iż starała się zaufać, jej umysłu nigdy nie opuszczało bolesne przeświadczenie, że znów ktoś mógłby próbować ją oszukać. Teraz jednak zalało ją cudowne, przyjemnie wypełniające jej wnętrze ciepło. Wreszcie czuła się bezpiecznie. Mimo, że nie była w nastroju na kontynuację rozmowy, spytała:
– Jesteś strasznie zdenerwowana… Co się stało?
– Dzwonili do mnie ze szpitala. Ktoś pobił Kubę… – wyszeptała łamiącym się głosem Ada. – Nie wiem czemu, ale podał im mój numer…
Mózg Zuzki wrócił z dalekiej podróży i znów zaczął działać w rzeczywistości.
– Co? Ale jak to? Gdzie to się stało? Kiedy?– zaczęła zasypywać rudowłosą pytaniami. Najwyraźniej chłopak musiał narazić się większej liczbie osób niż im dwóm.
– Wczoraj na Kolejowej jakaś kobieta znalazła go jak leżał nieprzytomny, cały we krwi. Myślała, że już nie żyje, ale –  dla pewności – zadzwoniła po pogotowie. Podobno pobili go koło czwartej, czy tam w pół do piątej. Przynajmniej według zeznań ludzi, którzy usłyszeli jakiś hałas. Ale wiesz jak jest – nikt nic nie widział, jak zwykle… – odpowiadała cierpliwie na pytania Adrianna. „Doigrał się, Rambo…” – przemknęło Orłowskiej przez myśl, jednak ugryzła się w język. To nie był odpowiedni czas na złośliwości. Zamiast tego, spytała:
– Nic mu się nie stało?
– Nic? Zuzka! On ma podbite oko, twarz spuchniętą jak balon, złamane kilka żeber i coś nie tak z płucami! – wrzasnęła do słuchawki poirytowana Ada. Mimo, że Kuba ją bił, wciąż pamiętała, jaki był kiedyś. Nie potrafiła tak zwyczajnie go znienawidzić. Bez względu na krzywdy, jakie jej wyrządził, wciąż coś do niego czuła. Ludzie czasem przywiązują się do innych niczym psy do właścicieli i nie potrafią znienawidzić ich za to, jak wiele bólu im sprawili.
Na dźwięk jej słów Zuza dostała gęsiej skórki. Nikomu nie życzyła takiej przygody jak ta. Musiała jednak sprawdzić jeszcze jeden drobiazg… W tej chwili to było dla niej ważniejsze niż jakiekolwiek problemy jej przyjaciółki.
– Ada… Widziałaś się wczoraj z Oliwierem? – spytała prawie szeptem. Jednocześnie wstydziła się swoich podejrzeń, ale i bała odpowiedzi.
– Nie, a czemu pytasz? – odrzekła szczerze zaskoczona rudowłosa.
– Nic, nic. Po prostu nie odbierał telefonu, a to do niego niepodobne… – rzuciła szybko. Cieszyła się, że dziewczyna nie zadawała zbędnych pytań. Zuzka nie zamierzała bowiem tłumaczyć się komukolwiek ze swoich irracjonalnych podejrzeń. Kiedy zrozumiała, co tak naprawdę oznajmiła jej Ada, odetchnęła z ulgą. W głębi duszy wiedziała, że przyjaciółka powiedziała jej prawdę.
– Ostatni raz gadałam z nim wtedy, jak poszłaś po piwo do sklepu. – W jej głosie rozbrzmiała nutka zawodu. – Wypytywał mnie o Kubę i chciał, żebym się z nim umówiła właśnie na tej przeklętej Tęczowej, ale nie przyszłam… Wybacz, muszę kończyć – ktoś dzwoni. Pewnie znowu ze szpitala – powiedziała zrozpaczonym tonem Adrianna. Zielonooka bez słowa pożegnania machinalnie zakończyła połączenie. Poczuła jak krew odpływa z jej mózgu, a ciało ogarnia przeraźliwie zimno. Zaczęła drżeć niczym flaga poruszana delikatnymi podmuchami wiatru. Stała na środku ulicy potrącana przez przechodniów, nie mogąc się ruszyć. Odrętwiała.
– Niemożliwe… – szeptała do siebie. Postanowiła jak najszybciej udać się do swojego chłopaka. Myśl ta wyrwała ją z marazmu i otępienia. Przez jej umysł przepłynęły miliony czarnych, zatrważających scenariuszy. Czym prędzej pobiegła w stronę przystanku autobusowego, lecz szybko zorientowała się, że był czwartek. Z racji tego, że wczoraj odbywały się jakieś zajęcia  z wiedzy o krajach Unii Europejskiej, dziewczyna odpuściła sobie zajęcia w szkole. Przez to wciąż wydawało jej się, że była środa. Po chwili jej umysł powoli zaczął wracać do kontaktu z rzeczywistością i przypomniał jej, że tego dnia Lejkowicz jeździł w Swindon, miał bowiem zaległy mecz… Odetchnęła głęboko. Będzie musiała poczekać do jutra. W tym czasie jednak postanowiła sprawdzić jeszcze jeden trop. Nienawidziła niepewności i oczekiwania. Nie znosiła również sytuacji, w których była zdana na innych. W tym przypadku jednak nie miała innego wyjścia. Intuicja zmusiła ją, by wybrała numer do trenera chłopaków. Musiała się upewnić, że jej podejrzenia są uzasadnione. W głębi serca miała jednak nadzieję, że znów dała się ponieść swojej chorej wyobraźni.
– Dzień dobry, Panie Piotrze. Zuza z tej strony. Mam strasznie głupie pytanie, ale czy wczoraj był jakiś trening? Bo ten mój gwiazdor nie odbierał telefonu… – Zaśmiała się, aby ukryć zdenerwowanie. Z jej ust wydobył się jednak jedynie krótki, nerwowy chichot.
– Umm… Nie, ale Troy coś wspominał, że sami pójdą sobie poćwiczyć. A cieszył się przy tym jak głupi… Nie martw się tak o Oliwiera, jest dorosły. Może tak się nie zachowuje, ale jest – zażartował mężczyzna.
– No jasne… Emm… Dziękuję! – bąknęła dziewczyna i rozłączyła się. Podejrzenia okazały się prawdziwe. To pobicie musiało być robotą jej chłopaka. I niechybnie nie zrobił tego sam. Z pewnością towarzyszył mu Batchelor. Być może również Tajski albo Patryk... Nic dziwnego, że Kuba trafił do szpitala w tak ciężkim stanie.
Roztrzęsiona wróciła do domu, udając że nic się nie stało. Zamknęła się w pokoju, usiadła na  brzegu łóżka i – wciąż jeszcze drżąc – sięgnęła po swoją ulubioną książkę. Wszystko po to, aby nie myśleć o tym, co żużlowcy zrobili, a czego nie oraz do czego jeszcze byli zdolni. Narastało w niej przerażenie. Tego dnia dotarło do niej, że jej chłopak oraz jego koledzy wcale nie byli tak mili i sympatyczni jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

***


Następnego dnia, zaraz po lekcjach, udała się do Lejkowicza. Nie wiedziała, co zamierza zrobić. Najważniejsze było dla niej jedno: musiała usłyszeć z jego ust prawdę. Pomimo, iż wszystko wskazywało na jego winę, nie mogła mieć stuprocentowej pewności, że pobyt chłopaka w okolicy miejsca pobicia nie był zwykłym zbiegiem okoliczności.
Aby szybciej znaleźć się u niego, skorzystała z autobusu. Im wcześniej dotrze do jego domu, tym lepiej. Nie miała już sił, aby dręczyć się teoriami i podejrzeniami. Wystarczająco długo katowała się nimi w nocy. Pragnęła tylko, aby w końcu cała sytuacja stała się jasna i klarowna. W myślach układała przeróżne scenariusze ich spotkania oraz rozmowy, jaką będą musieli przeprowadzić. Wciąż jednak nie miała zielonego pojęcia, jak to wszystko rozegrać. Pewnie dlatego, że sama nie była pewna, co tak naprawdę czuła. Z jednej strony była wściekła na Oliwiera – znów rozwiązywał problem siłą. Czy on nigdy nie będzie próbował radzić sobie z problemami w sposób mniej brutalny? Nie wystarczyło mu jedno czy dwa uderzenia, musiał od razu zafundować Kubie wakacje w szpitalu! Po co w ogóle mieszał się w jej sprawy? Zuza wciąż uparcie wmawiała sobie, iż sama poradziłaby sobie z Kubą. Z drugiej strony jednak, Lejkowicz udowodnił jak bardzo ją kocha i jak wiele jest dla niej w stanie zrobić. Czy miała prawo się za to złościć? Czy miała prawo mieć do niego pretensje o to, że stanął w jej obronie?
Ambiwalentne uczucia. Nienawidziła ich. Dlaczego w jej umyśle nigdy nic nie mogło być czarne lub białe? Dlaczego wiecznie nękały ją wątpliwości? Potrząsnęła głową jakby chciała odegnać je ze swojego umysłu. Zadzwoniła do drzwi, po czym odetchnęła głęboko. Bardzo bała się tego spotkania. Upłynęła dłuższa chwila nim usłyszała, że ktoś porusza się po przedpokoju. Żużlowiec nie kwapił się, by szybko wpuścić gościa. Dziewczyna zaczynała się niecierpliwić. Celowo zadzwoniła więc jeszcze kilka razy. Dzwonek wydał donośny, nerwowy dźwięk. Orłowska miała nadzieję, że w końcu uda jej się zmusić chłopaka do otwarcia drzwi. Nie chciała bowiem uciekać się do ostateczności i używać kluczy, które kiedyś jej podarował. W końcu każdy ma prawo do prywatności w swoim własnym azylu.
– Czekaj! Zaraz, nooo … – krzyknął zza drzwi sportowiec zaspanym głosem. No przecież! Wrócił dzisiaj rano z Anglii i musiał się wyspać. Jak zwykle po takiej podróży był prawie nieprzytomny. Ciekawe, jak sobie poradzi, kiedy zostanie uczestnikiem cyklu Grand Prix? W sobotę zawody na przykład we Włoszech, a w niedzielę w Polsce. „Będzie spał między biegami..” – pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem. Po chwili w drzwiach ukazał się Oliwier. Stał na progu w samych bokserkach, opierając się o futrynę.
– Cześć, Słoneczko. Co ty tu robisz? – spytał leniwym głosem, ziewając. Wyciągnął ręce w stronę swojej dziewczyny, chcąc ją przytulić. Zuzka była jednak tak wściekła, że nawet to, jak wyglądał nie było w stanie skusić jej do jakiejkolwiek czułości. Wepchnęła go do środka i trzasnęła drzwiami najmocniej jak tylko potrafiła. Huk, który w ten sposób wywołała sprawił, że Oliwier wzdrygnął się jak gdyby ktoś bardzo go przestraszył.
– Ty wiesz, że Kuba miał przedwczoraj wypadek? – spytała tonem konwersacji dziewczyna. Pytanie retoryczne. Oboje doskonale znali na nie odpowiedź.
– Czekaj, że co? Jaki Kuba? – spytał oszołomiony żużlowiec. Był tak zmęczony i zaspany, że nie docierały do niego najprostsze informacje. Jego mózg jeszcze spał. I to bardzo mocno. Był wręcz jak niedźwiedź w stanie hibernacji.
– Jak to który? Chłopak Ady! – podniosła ton dziewczyna. Miała nadzieję, że krzykiem i hałasem uda się jej go obudzić.
– Aaa, ten. Może wpadł pod tego swojego quada? – rzucił od niechcenia i wzruszył ramionami. Tego dnia jego obojętność doprowadzała Orłowską do szewskiej pasji.
– Ale jego ktoś pobił! – warknęła, z ledwością hamując gniew. Zacisnęła pięści. „Tylko spokojnie… – powtarzała sobie w głowie jak mantrę. – Nie ma potrzeby się unosić.”
– To może go pobili gdzieś w lesie, bo chcieli mu ukraść tego quada? – spytał, siląc się na dowcip. Jedno było pewne: kiedy był zaspany, jego żarty nie miały ani odrobiny polotu.
– O co ci chodzi z tym całym quadem? Zazdrosny jesteś? – zapytała niecierpliwie Zuzka. Niezmiernie irytowały ją głupawe odpowiedzi Lejkowicza. Miała ogromną ochotę potrząsnąć nim, by w końcu się obudził i wszystko jej wyjaśnił.
– Czemu miałbym być zazdrosny o kogoś, kto nie odróżnia motocykla od roweru? Ten gość pewnie myśli, że ten jego quad to tak naprawdę kabriolet. Ferrari dla ubogich… – bąknął, siląc się na sarkazm. Przez chwilę Zuza miała wrażenie, że w końcu chłopak zaczynał na powrót kontaktować z otaczającym go światem.
– Do jasnej cholery! Nie zmieniaj tematu! To było w mieście. Przypadkiem jakoś tak na ulicy obok twojej sali treningowej! – syknęła przez zaciśnięte zęby. Ogarnęła ją ogromna potrzeba uderzenia chłopaka w głowę jakimś ciężkim przedmiotem. Na szczęście jednak, z niemałym trudem, przezwyciężyła ją. Aby wyładować frustracje, które kumulowały się w jej ciele, popchnęła Oliwiera na ścianę. On jednak tylko lekko się zachwiał.
– Super, ale i tak nie zamierzam przychodzić do szpitala z kwiatkami… – powiedział, zasłaniając usta. Znowu ziewnął. – Przepraszam… – mruknął niewyraźnie.
Orłowska straciła resztki cierpliwości. On w ogóle jej nie słuchał! Przestała nad sobą panować i znów zaczęła na niego krzyczeć.
– Przestań tak ze mną rozmawiać! Przecież wiem, że to ty! – warknęła wściekła, ostro gestykulując. Była u kresu wytrzymałości.
– Ale, że co ja? – spytał nieprzytomnie, mrużąc oczy. Zuzka odwróciła się do niego plecami i – przyłożywszy dłonie do ściany – zaczęła uderzać w nią głową.
– Agrrrrrrrrrrr! Ty go pobiłeś! I z pewnością nie byłeś sam. Wiem, że dla ciebie zebranie kumpli to żaden problem. I dobrze wiem również, że wszyscy jesteście tak samo popieprzeni! – wrzeszczała w niebogłosy. Jakież to szczęście, że Lejkowicz mieszkał sam.
– Ale przecież nie było mnie w Polsce. Jakbyś nie wiedziała, miałem mecz w Anglii – powiedział, przecierając zaspaną twarz wnętrzem dłoni. Miał już dość tej dyskusji. Był zmęczony i chciał w końcu położyć się spać. Łudził się, iż dziewczyna mu na to pozwoli i później oboje będą w lepszym nastroju do tak poważnej rozmowy.
– Ale to było PRZEDwczoraj! Wtedy, kiedy nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Około szesnastej – starała się mówić spokojnie i oddychać głęboko. Kosztowało ją to jednak bardzo wiele samozaparcia i silnej woli.
– Trening miałem… – mruknął pod nosem i splótł ręce na klatce piersiowej. Zasypiał na stojąco. Aby się nie przewrócić, oparł się o ścianę.
– Pytałam trenera! Nie było żadnego treningu! – wrzasnęła. Dobiło ją perfidne kłamstwo żużlowca.
– Sami sobie zrobiliśmy. Taki nieoficjalny – skwitował. Jakby na to nie patrzeć, on trochę potrenował. Ramię bolało go do tej pory.
– Tak? A ten twój rozcięty łuk brwiowy? Może mi powiesz, że to Batchelor jest taki nierozgarnięty i przypadkiem przypieprzył ci z łokcia? – Wciąż nie schodziła z tonu. Faktycznie. Świetny trening. Niech wszyscy zaczną okładać ludzi na ulicy dla treningu. Świat stanie się wtedy o niebo lepszy!
– Mhm… – wydusił z siebie nieartykułowany dźwięk, po czym znów ziewnął.
– Do jasnej cholery! Przestań mnie okłamywać! Jesteś taki nieodpowiedzialny! Przecież mogli cię zawiesić. A raczej całą drużynę!!! Bo Bóg jeden wie, ilu was „trenowało”! – wrzasnęła, uderzając go pięścią w tors. Dopiero teraz zaczęła myśleć, jakie konsekwencje mogli ponieść chłopcy. W ogóle zapomniała o Kubie. W tej chwili denerwowało ją zachowanie jej chłopaka, szczególnie jego ignorancja oraz chłodna obojętność.
– Ciii… – wyszeptał, mrużąc oczy i rozcierając dłonią bolące miejsce. „Czy ona musi tak krzyczeć? Nie jestem głuchy… Ja chcę tylko spać” – pomyślał.
– Przestań mnie bagatelizować! Poważnie! Przyznaj się, a dam ci wreszcie spokój! – uciszaniem ostatecznie wyprowadził ją z równowagi. Chciała tylko, żeby się przyznał. Chciała w końcu znać prawdę, by nie musieć  snuć chorych domysłów. Miała dość paranoi, w której tkwiła.
– A nie będziesz już więcej nic mówiła? – spytał z nadzieją w głosie, przecierając zamglone oczy.
– NIE!!! – warknęła. Była pewna, iż jeśli za chwilę stąd nie wyjdzie, to prawdopodobnie Oliwier skończy w szpitalu na sali obok Kuby! I to dzięki niej!
– Okej, to byłem ja – powiedział, uśmiechając się leniwie. Uważał, że albo Zuza go za to zabije, albo sobie pójdzie. Bez względu na jej wybór, wreszcie będzie miał święty spokój.
– Ty… Ty… Ty… – zaczęła się jąkać. Nabrała powietrza głęboko do płuc, by z całych sił wykrzyczeć mu, co o nim myśli. Szybko jednak wypuściła je z powrotem. Najzwyczajniej w świecie nie umiała wyjaśnić słowami tego, co w niej tkwiło. Nie potrafiła zwerbalizować wszystkich negatywnych emocji, które kłębiły się w jej wnętrzu.
– No to jak już skończyliśmy, to idę spać. Idziesz ze mną? – zaproponował ze zmęczonym uśmiechem. Nieważne, co Zuza odpowie. Ważne, żeby móc w końcu zasnąć.
– DUPEK!!!!! – wydarła się na całe gardło. Tak, tego słowa jej brakowało. Przy innej okazji za takie pytanie pewnie dostałby solidnie po żebrach. W tej chwili jednak wiedziała, że Oliwier nie miał bladego pojęcia o tym, co mówił.
– Zadzwonię, jak się wyśpię, kochanie. Idę spać. Zamknij za sobą drzwi, gdy wyjdziesz, dobrze? Dobranoc. – Cmoknął ją w czoło i udał się do sypialni, ziewając. Zuzę zaś powoli opuszczały frustrujące  uczucia. Nie mogła mieć Lejkowi za złe jego zachowania. To, co zrobił, było o wiele bardziej romantyczne niż jakiekolwiek kwiaty, prezenty i serduszka. On po prostu udowodnił jej, jak bardzo ją kocha. Nie miała prawa mieć do niego pretensji. Wyszła więc i tak jak prosił, zamknęła za sobą drzwi. A dokładniej trzasnęła nimi z całej siły.
– To tak na pożegnanie, Słoneczko – rzuciła i śmiejąc się, odeszła.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pomimo tego, że niemiłosiernie denerwuje nas wszechobecna i - niestety - tymczasowa stochomania, serdecznie gratulujemy naszemu kochanemu Kamilkowi zdobycia złotego medalu olimpijskiego! Mamy nadzieję, że czuje się już lepiej, a w sobotę odniesie kolejny sukces. A nawet jeśli nie - i tak jest naszym najwspanialszym mistrzem!!! A do drogich "fanów" - kibicem jest się zawsze, niezależnie od wyników osiąganych przez idola...


15 komentarzy:

  1. No co za idiota.. chybabym zabiła na miejscu :D
    Przynajmniej Zuzka się wszystkiego dowiedziała, chociaż rzeczywiście podchodzi do tego z lekką paranoją ;-; dobrze że przynajmniej Adzie nie ma za złe, ani nic :x a zaspany Lejek to dziwny Lejek :D chyba nie szczególnie się zmartwił, że właśnie dostał opieprz ;-; chociaż szczerze to wyglądam podobnie i tak samo reaguję, jak jestem mega zaspana haha ;D
    Zuzce złość trochę przechodzi, chociaż balansuje na granicy c; oby nie gniewała się za długo na niego :/ dla niej to, że chłopak kogoś pobił za jej obrażanie jest lepsze niż popierdółki w sklepach. Haha mnie to by wystarczyło to, że zostałby psychopatą c; każdy ma swoje dziwności :>
    No cóż, w końcu kwiatki i te inne duperelki są już nieco przyklepane ! :D
    Rozdział cudo, w sumie jak zawsze. Już nawet nie trzeba wychwalać bo każdy wie, że profesjonalnie bez dwóch zdań ;D
    Pozdrawiam c;
    ~ no-rules-in-my-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Lejkowicz rozwalił system, jego zmęczenie tak przyćmiło mu racjonalne myślenie, że szok. Biedna Zuzka musiała nieźle opanować nerwy, ja bym na jej miejscu pobiła chłopaka za te jego teksty. Jestem ciekawa jak to dalej się potoczy, jak już Oliwier się wyśpi. Co do Ady to nie rozumiem jej, ja bym zostawiła takiego chłopaka, a nie jeszcze się o niego martwiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny rozdział, który pochłonęłam w 5 minut ;) Też bym się na miejscu Zuzy wkurzyła. I to zapewne o wiele bardziej. Dobrze że Ada przestała się przywalać do Lejka bo myślałam, że będzie jakiś romans, a Zuzka by sobie nie poradziła.Kuba przeżył , czym jestem szczerze zdziwiona. Lejek zasypany - the best ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostro, ostro. Ale Lejkowicz jest słodziutki jak jest taki zaspany. Pewnie na takie pytanie bym zmiękła a nie zwyzywała go xD
    W sumie dobrze zrobił, ale że aż tak Kuba na tym ucierpiał ;o I to tylko dzięki Lejkowi? Nieźle.
    Zuza zdecydowanie powinna się mniej martwić, będzie miałą tylko zszargane nerwy, a to nikomu nie służy. Szczególnie komuś kto ma tak wspaniałego chłopaka.
    Nie ma co, zamiast kwiatków i czekoladek dostać obity ryjek prześladowcy, mmm jak romantycznie xd
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Stanowczo mi się nie spodobało, że Oliwier po powrocie do domu nie zareagował na nieodebrane połączenia od Zuzy. Spodziewał się jej wybuchu, co było zresztą dość oczywiste, ale to, że jej unikał wydało mi się nieco egoistyczne z jego strony. Nie miała pojęcia, co się stało, więc różne rzeczy mogły dziewczynie przyjść do głowy. Poza tym nikt nie lubi być ignorowany, prawda?
    Po części poczułam ulgę na wieść o tym, że Kuba wylądował w szpitalu, bo naprawdę się bałam, że nie żyje. Oliwier tak czy siak będzie miał pewnie problemy, ale w tym wypadku nieco mniejsze... Trochę mnie zdziwiło wzburzenie Ady, kiedy mówiła o wszystkim Zuzie. Jasne, rozumiem, że miłości nie da się tak szybko wymazać i ten damski bokser wciąż coś dla niej znaczy, jednak wydawało mi się, że nie zasługuje na takie zainteresowanie z jej strony. Mam nadzieję, że Adzie nie przyjdzie do głowy odwiedzanie go w szpitalu czy gotowanie mu obiadków.
    Nie dziwi mnie absolutnie, że Zuza domyśliła się całej prawdy. Na jej miejscu też bym pewnie tak zareagowała, zwłaszcza że kiedy wreszcie zobaczyła się z Lejkowiczem, ten zachowywał się tak nonszalancko, że chyba każdego doprowadziłby do szewskiej pasji. Wydaje mi się, że Oliwier jeszcze wszystkiego pożałuje. Nie twierdzę, że Kubie nie należało się obicie tej jego chamskiej mordy, jednak są jakieś granice.
    Rozdział bardzo mi się podobał, zwłaszcza końcówka, chociaż nie znoszę, kiedy główni bohaterowie się kłócą :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam rozdział, ale niestety nie jestem w stanie, by napisać jakikolwiek komentarz :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Z góry przepraszam za swój komentarz, ale musiałam wstać wcześnie ze względu na poranne badania krwi i jestem lekko nieprzytomna. :)

    Sama nie wiem co mam myśleć o postawie Oliwera. Po tym co zrobił ze spokojem wrócił do domu i jak gdyby nigdy nic włączył telewizor. Lekkie wyrzuty sumienia szybko zostały zagłuszone i po sprawie. Nie podoba mi się taka postawa. Już nie mówię o ignorowaniu Zuzy. Czy on nie mógł się domyślić, że on może się martwić? A to, że sam nie chciał jej powiedzieć o całym zajściu z Kubą, to już totalnie wyprowadziło mnie z równowagi. Najgorsze co może być to ukrywanie prawdy i tchórzostwo. Oliwer masz minusa.
    w pełni podzielam obawy Zuzy. Trochę to wszystko załagodził telefon Ady. Chociaż jeden problem z głowy, bo żużlowiec nie spędzał z nią dnia. Niestety od razu pojawiły się kolejne "kłopoty". Orłowska jest całkiem dobrym szpiegiem, bo od razu wpadł.a na trop, że to jej facet pobił Kubę. Współczuję jej, że musiała czekać cały dzień, żeby wyjaśnić całą sytuację. Niestety Lejek nie ułatwił jej zadania. Przyznaję, że rozbawił mnie tym brakiem ogarnięcia, ale i tak ma minusa za całą resztę. Na miejscu Zuzy na prawdę uderzyłabym gościa czymś ciężkim w głowę. Dogadaj tu się z takim zaspańcem. Może jak już Oliwer dojdzie do siebie będzie lepszym rozmówcą.
    Ciekawe jakie będą konsekwencje tego pobicia, bo na pewno nie ujdzie to Oliwerowi na sucho. Kuba nie odpuści tak łatwo i może się jeszcze wiele wydarzyć. Czekam na to niecierpliwie. :)

    Dziękuję za miłe komentarze, które pojawiły się pod moimi rozdziałami. :)

    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bym chyba nie wytrzymała. Widocznie Zuza jest bardzo cierpliwa:) Podoba mi się twój styl pisania, masz talent i przede wszystkim bardzo rozbudowane słownictwo^^ Bardzo Cię proszę powiadom mnie o następnym rozdziale:* Pozdrawiam:3

    takewhatyouneed1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hey raz jeszcze.. Pomyślałam, że tutaj Ci odpisze na komentarz u mnie.. Trochę szkoda, że nie pod nowym rozdziałem, bo spam zrobię lekki, ale doszłam do wniosku, że to szybciej przeczytasz. Dziękuje za miły komentarz, przy tym że nie jestem w nastroju.. to i się uśmiechnęłam na niego przez chwilę.. Wiesz napisałaś, że jeśli spotkała mnie podobna historia [...] to jestem szczęściarą. :) Poniekąd ta historia, ta którą tam obiecałam jest o mnie. Nagięłam trochę faktów, ale te wilki(czy raczej osoby, które nimi grały), itd. są prawdziwe, bo dotyczy opowiadanie wydarzeń związanych z role play game. Avenlie była moją postacią, do której się przywiązałam i te wszystkie uczucia są moje. Tej osoby, która służyła tam za narratora i Aven :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem tak ! Straciłam sympatię do Oliwiera !! Czy on kompletnie zgłupiał...jak można przyjść do domu ,włączyć telewizor i ignorować wszystko ? :P Nie ogarniam ...i tym bardziej ignorował Zuzkę ...gr.... Czekam na next :) Zaglądaj do mnie bo jeszcze nie mam weny na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wcale mnie nie dziwi, że Zuza była taka zła na Oliwiera. Choć nie wiem, jak zachowałabym się na jej miejscu, wydaje mi się, że rozumiem jej postępowanie przynajmniej w pewnym stopniu. Lejkowicz zrobił coś bez jej zgody, a w dodatku nieźle poturbował Kubę (jednak nie ukrywam, że chłopak na to zasłużył), lecz z drugiej strony, gdyby skończyło się na niewinnej bójce, mężczyzna najprawdopodobniej nadal biłby Adę.
    Ech... w tym wszystkim i tak najbardziej jest mi żal właśnie jej. Kocha tego bydlaka nawet po tym, co jej zrobił. I to czasem jest najstraszniejsze - nikomu nie przestanie ot tak zależeć na jakiejś osobie. A pewne związki potrafią być destrukcyjne.
    Ciekawi mnie, czy relacja Oliwiera i Zuzy ulegnie zmianie. Swoją drogą uważam, że Lejkowicz zachował się dość chamsko. Zupełnie jakby nie wierzył, że dziewczyna jest na tyle inteligentna, by się wszystkiego domyślić. Mam jednak nadzieję, że nadal będą razem, w końcu są bardzo dobraną parą. Mimo że związali się stosunkowo niedawno, mają wiele wspólnych tematów i rozumieją się bez słów. A przede wszystkim... kochają się, bo to przecież najważniejsze, prawda? :D
    Niezmiernie mnie ciekawi jak to wszystko się dalej potoczy. Liczę na to, że nie wyślesz mojego ukochanego Lejka do więzienia ^^ Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ Zuza musiała odetchnąć , gdy Ada wreszcie odebrała i wszystko wyjaśniła. Szczerze nie zazdrościłam Orłowskiej takich rozterek. Jak już uwierzyła, że może być kochana i lubiana, to wszystko złożyło się tak niefartownie, że miała prawo zacząć w to wątpić. Ale cieszy mnie, że mimo wszystko poradziła sobie i wątpliwościami nie zniszczyła wszystkiego, co do tej pory zbudowała. Dziwi mnie trochę reakcja Ady na pobicie Kuby. Z jednej strony potrafię to zrozumieć, w końcu coś ją kiedyś z nim łączyło i pozostaje sentyment. Ale z drugiej? Przecież to potwór! Bił ją, poniżał... A ona w dalszym ciągu się o niego martwi... Powinna pragnąć by zniknął z jej zycia zamiast zamartwiać się nad jego losem. Naprawdę to, co do niego czuje jest tak silne?Boję się, że może do niego wrócić. A to byłoby chyba najgorsze co mogłaby zrobić.
    Cwana dziewczynka z Zuzy. Bezbłędnie domyśliła się, że to Lejkowicz stoi za całym zajściem. Nie dziwię się, że się zdenerwowała. W końcu okazało się, że jej ukochany jest bardzo brutalnym człowiekiem. Ale przecież wszystko to zrobił dla niej. Gdyby mu nie zależało to zostawiłby to tak jak było i nie przejmował faktem, że jakiś typ mógł zrobić jej dziewczynie krzywdę. Mnie osobiście bardzo podobała się reakcja Lejkowicza. I na miejscu Zuzy byłabym dumna z takiego chłopaka. Śmiać mi się chciało jak czytałam o ich rozmowie. Czy naprawdę można być aż tak zaspanym? Czy po prostu chciał ją jakoś spławić? Wydaje mi się, ze to pierwsze, ale szału dostałam! ;D Nerwy mnie wzięły czytając te jego bezsensowne teksty;D No, ale zasadnicze pytanie mi się nasuwa ... jak to potoczy się dalej?

    Obawiam się, że nie zdążę dziś przeczytać kolejnego rozdziału, bo nauka mnie goni... Ale obiecuję zrobić to jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie było mnie tu długo.. tak długo, że jest mi wstyd!
    Obiecuję nadrobić wszystko w ciągu najbliższych dni.
    Już po pierwszych zdaniach przypomniałam sobie jak bardzo genialne jest to opowiadanie i jak bardzo brakowało mi tych tekstów Oliwiera i myśli Zuzy. Co tu dużo mówić- GENIALNE!
    Niestety faceci są ograniczeni i myślą, że pięściami zbawią świat.
    Aczykolwiek temu gnojowi należało się jak nikomu innemu.
    Mam tylko nadzieję, że ujdzie im to na sucho.
    Dialog - jeśli tak można nazwać Ich rozmowę doporwadzał mnie do szału. Ignorancja i skarkazm Oliwiera ( który uwielbiam na codzień) dzisiaj sprawił, że pod koniec była sfrustrowana.
    Będzie musiał sie trochę wysilić żeby to "odpokutować"- ale jak zawsze myślę, że da radę.
    No nic idę nadrabiać dalej :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ehhh, dziś będzie krótko, bo raz, że jeszcze mi się matury nie skończyły i wpadłam w przelocie, a dwa, że chyba się czymś strułam (tak, z pewnością nie mogłyście żyć bez tej informacji :D) i czuję się fatalnie D: Ale poczułam się w obowiązku odezwać, bo całe półtora tygodnia mnie nie było, no! Teraz to byle do piątku, a potem to pewnie z dnia na dzień nadrobię, bo w końcu będzie po wszystkim, jeśli chodzi o egzaminy.
    Dobra, to może koniec z marudzeniem, a czas na komentarz :D
    Najpierw odnośnie poprzedniego rozdziału, to niezmiernie się cieszę, że Oliwier nakopał Kubie do dupy, że się tak nieładnie wyrażę. Należało mu się, oooooj, należało, ależ miałam satysfakcję, jak to czytałam, to aż nie mam słów! I naprawdę, jak zaczął potem jeszcze ściemniać na temat Zuzy, to tak jak w Lejkowiczu, to jednocześnie i we mnie krew się zagotowała... Naprawdę, nawet nie chcę sobie wyobrażać jakie niemądre miny musiałam robić, jak czytałam tamten rozdział, dobrze, że mama nie weszła do pokoju i nie widziała, bo ostatnio coś często wpada akurat jak czytam i chyba zaczyna wątpić w moje zdrowie psychiczne D: Anyway, sama scena mordobicia opisana jest wręcz obłędnie :D Ja osobiście lubię, jak się w opowiadaniach krew leje, także tu już w ogóle dodatkowe propsy, ale naprawdę, wszystko opisałyście w taki sposób, że nie było najmniejszych problemów z wyobrażeniem sobie całej tej sceny, a dodatkowo nie raziła ona w żaden sposób jakąś skrajną brutalnością ani nie była niesmaczna. Generalnie to approval i to duży :D
    Ogólnie to szkoda mi strasznie Zuzki, która się tak okropnie martwi na zapas... Znaczy, ja to akurat doskonale rozumiem i chyba właśnie dlatego jest mi jej tak szkoda. Ja tak mam, że sobie wymyślam niestworzone problemy i jak zacznę się nimi zadręczać, to absolutnie nie mogę przestać, sama się co raz bardziej nakręcam i widzę, że z Zuzą jest dokładnie ta sama historia. Współczuję, bo fajne to-to nie jest. Ale z drugiej strony jaka ulga będzie, jak się okaże, że jednak naprawdę nie miała o co się martwić? No, w sumie, to już się właściwie tak okazało. Pozostaje tylko Ada, która ewidentnie po cichu smoli cholewy do Oliwiera... Znaczy, nie to, żebym ja ją jakoś za to potępiała, bo dla mnie to jest bardzo fajna postać, tylko że naprawdę się obawiam, że jeszcze niezły pasztet z tego wyniknie... A dodatkowo, to przecież już raz przyjaciółka Zuzę wystawiła, więc szczerze wątpię, by drugi raz była się w stanie po jakimś numerze ze strony kolejnej koleżanki ogarnąć. Nieciekawie to wygląda (znaczy, dla czytelnika to bardzo ciekawie, ale dla Zuzy już raczej nie) i naprawdę Zuzie tego nie życzę, ale zobaczymy, co się dalej wydarzy.
    Idąc do następnego rozdziału, to cieszę się, że trochę tej naszej Zuzce ulżyło chociażby z tym właśnie, że okazało się, że jednak Oliwier nigdzie nie był z Adą. No, ale przecież jak jedno się poukładało, to się musiały kolejne problemy pojawić, prawda? Teraz to Lejkowicz jej podniósł ciśnienie. A i ja osobiście nie wiem, czy słusznie czy nie, bo faktycznie najbardziej odpowiedzialny krok to nie był z jego strony, ale damn it, jak ja bym chciała mieć faceta, który byłby gotów stanąć w mojej obronie niczym lew, jak ten nasz Oliwier... Ale rzeczywistość boli, nie ma faceta, jest komputer, bo level sam się nie wbije XD
    Anyway, zaspany Lejek jest uroczy :3
    A Zuza ma naprawdę charakterek XD Też bym mu tak drzwiami trzasnęła, na jej miejscu XD
    No, raz jeszcze przepraszam, że tak krótko, ale jak mówiłam, coś się słabo czuję a i jeszcze koleżance pomagam ogarnąć się na jutrzejszy ustny... no także będzie tego. Następnym razem zostawię porządniejszy komentarz, ale to już po egzaminach. Jakoś w przeciągu tygodnia się pojawię :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Kolejne pięć rozdziałów za mną, więc czas na komentarz. :)
    Jest genialnie, jak zawsze z resztą. Rozdziały połykam w kilka minut nie mogąc się nawet na chwilę oderwać od komputera. Uwielbiam Was i Wasze opowiadanie.:)
    Scena rozmowy zaspanego Lejka z Zuzką jest chyba jak na razie moją najbardziej ulubioną.:)
    Pozdrawiam
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Rowindale