piątek, 15 listopada 2013

Caput VII

Właśnie trwał sparing Sparty ze Stalą Gorzów. Wrocławski klub po siódmym biegu przegrywał już sześcioma „oczkami”. W największym stopniu przyczynił się do tego fakt, iż jeden z jej najlepszych zawodników miał tego dnia poważne problemy z koncentracją i w każdym swoim biegu przyjeżdżał na ostatniej pozycji. Przyczyną jego niedyspozycji nie był jednak sprzęt, ale roztargnienie żużlowca, który albo w rażący sposób przegrał start, albo – przez najprostsze błędy – szybko stracił punktowaną pozycję na rzecz przeciwników. Po kolejnej nieudanej gonitwie Oliwier siedział w parku maszyn ze swoim najlepszym przyjacielem – Patrykiem. W innych okolicznościach zapewne zajmowałby się – tak samo jak on – swoim motocyklem, lecz tego dnia wolał go nie dotykać, by czegoś  przypadkiem nie uszkodzić, w związku z czym powierzył swój sprzęt mechanikom.
Powodem jego dekoncentracji było to, iż cały czas dręczyło go nieuzasadnione niczym poczucie winy… Otóż od trzech miesięcy spotykał się z pewną dziewczyną – Sarą. Ostatnio jednak zaniedbywał ten związek na rzecz znajomości z Zuzą. Od dłuższego czasu czuł się winny, jednak po ostatnim spotkaniu z Orłowską zaczęły męczyć go poważne wyrzuty sumienia. Ciągle nie mógł pozbyć się dręczących myśli, które zakotwiczyły się w jego podświadomości, gdy dziewczyna była w jego ramionach po ich feralnej przejażdżce motocyklem… Na samo wspomnienie owych chwil odczuwał coś, czego nie umiał ubrać w adekwatne słowa. Nie potrafił się od tego uwolnić. Mimo, iż starał się myśleć o innych, przyziemnych rzeczach, tamto wspomnienie wracało do niego niczym bumerang, gdy tylko tracił na chwilę czujność. Przez to nieustannie miał wrażenie, że zdradzał Sarę, choć przecież ostatecznie nie zrobił niczego złego! W pewnym momencie poczuł, że naprawdę powinien się komuś zwierzyć. Nienawidził tego, jednak cała ta sytuacja zwyczajnie go przerosła. Miał wielką nadzieję, że Patryk – jako jego przyjaciel – stanie na wysokości zadania i w jakikolwiek sposób postara się mu pomóc. Liczył, że rozmowa z nim uciszy natarczywy głos jego sumienia, a jego stan powróci do normalności.
– Ej, stary! Ja tak dłużej nie wyrobię… – odezwał się Lejkowicz, siadając w boksie przyjaciela. Mógł sobie pozwolić na chwilę rozmowy, gdyż po przerwie miał akurat dwa biegi na odpoczynek. Patryk również miał teraz wolną chwilę, gdyż właśnie odbywało się równanie toru. Czekając na odpowiedź, Oliwier oparł głowę na dłoniach i spuścił wzrok na swoje buty.
– Ale, że co? Kontuzja jakaś ci się odnowiła, czy jak? – spytał Patryk, majstrując przy swoim motocyklu. „W sumie to by wiele wyjaśniło…” – pomyślał junior.
– Nie, psychicznie zaraz nie wyrobię… Jeszcze chwila i zejdę – odpowiedział Oliwier zmęczonym tonem, omiatając beznamiętnym spojrzeniem bałagan w boksie kolegi. Nie miał pojęcia, że w skrzynce z narzędziami może zmieścić się tyle narzędzi i przyborów, by pokryć niemal całą powierzchnię boksu.
– Aaa… – Patryk zdawał się nie słuchać przyjaciela. Tamten jednak, zamyślony, nie zauważył nawet jego nieuwagi.
– Mam  cholerne wyrzuty sumienia… Ja! Rozumiesz?! Chociaż przecież nic nie zrobiłem… – szepnął do siebie, chowając twarz w dłoniach. Wszystko, co działo się wokół niego i Zuzki okazało się dla niego potwornie skomplikowane, a przez to i męczące.
– Aha… – powiedział nieobecny Dolny. – Kurna, gdzie ten śrubokręt?! – krzyknął po chwili, rozglądając się wokół siebie.
– Patryk! Ja jej nie mogę dłużej oszukiwać! Mam jej dość! – gdy spostrzegł, że przyjaciel go nie słucha, Oliwier podniósł ton. Miał nadzieję, że może w ten sposób uda mu się dotrzeć do kolegi.
– Nooo… – powiedział Patryk nieprzytomnie, dłubiąc przy swoim sprzęcie znalezionym dopiero co narzędziem. – Ale zaraz, kogo? – spytał po chwili, gdy dotarł do niego sens słów Lejkowicza.
– Mojej matki, kurwa… – mruknął wściekły żużlowiec, krzyżując ręce na piersiach. Bezsensowna wymiana zdań zaczynała go drażnić, gdyż po prawdzie równie dobrze mógłby rozmawiać ze swoim kaskiem.
– A co? Szlaban ci dała?! Ej, ona się o ciebie martwi… – junior był tak zajęty własnym sprawami, iż nie dostrzegł ani krztyny ironii w głosie przyjaciela.
– Tu się jebnij, kretynie! Nie o matkę mi chodzi! – warknął w odpowiedzi Oliwier. Przez myśl przebiegł mu pomysł rzucenia w Dolnego którymś ze znajdujących się tu narzędzi. Pozbył się go jednak, energicznie potrząsając głową, przez co jego włosy splotły się w artystycznym nieładzie.
– Aaa, spoko… Ej, Tomek! Widziałeś gdzieś moje gogle?! – żużlowiec znowu odciął się od słów przyjaciela. Jego obojętność stawała się coraz bardziej frustrująca dla starszego kolegi.
– Niech mnie ktoś zabierze od mojej popapranej głowy… Czy ja naprawdę jestem aż takim dupkiem? – spytał Lejkowicz na poły drugiego żużlowca, na poły samego siebie.
– Ty, nie gadaj dzisiaj z żadnymi dziennikarzami, bo na nas naślą kontrolę antydopingową. A propos… co brałeś? – zażartował chłopak w odpowiedzi.
– Ty jesteś tak ograniczony, czy tylko udajesz?! – nieudany żart wyprowadził Oliwiera z równowagi. Poszedł do przyjaciela licząc na pomoc z jego strony, nie zaś na głupawe, wręcz żałosne dowcipy.
– Jeeezuuu, ale marudzisz. To przestań ją oszukiwać, wytrzeźwiej, idź do spowiedzi, czy coś… Po prostu… ogarnij się! – Patryka również zaczęła męczyć ta dziwna parodia rozmowy. Nie wiedział nawet, o czym tak naprawdę opowiadał mu kolega z drużyny. Instynkt samozachowawczy Dolnego podpowiadał mu jednak, aby nie zadawał żadnych pytań, gdyż podświadomie czuł, że na pewno skończyłoby się to dla niego źle.
– Nie wiem nawet, o którą z nich mi chodzi… Jestem bardziej nie fair wobec niej czy Zuzki? Co ta małolata ze mną wyrabia? Przecież ja nic nie zrobiłem… – Oliwier zaczął  głośno myśleć, targając swoje jasne włosy silnymi dłońmi, na których rysowały się wyraźne zarysy grubych żył. Uznał, że sam poradzi sobie równie dobrze, jeśli nie lepiej. Wypowiadanie problemów na głos czasem pomagało mu zrozumieć, w czym tak naprawdę tkwił sęk. Tym razem jednak w niczym nie pomogło. Kiedy uświadomił sobie własną niemoc, ogarnęło go bolesne poczucie bezsilności. Ponownie ukrył twarz w dłoniach.
– To one się znają? – spytał w odpowiedzi młodszy żużlowiec. – Cholera, chyba trzeba zmienić przełożenia…
– Tego by tylko brakowało… – odpowiedział cicho Lejkowicz, nadal przebywając w świecie swoich myśli. Zsunął leniwie jedną rękę wzdłuż twarzy i zaczął nerwowo stukać palcami po powierzchni kasku, wygrywając ledwie słyszalny rytm.
– To co? Mam nie zmieniać zębatek? – Patryk kompletnie wyłączył się z rozmowy, skupiając się ponownie na meczu i swoim sprzęcie.
– Brakowałoby, żeby się poznały! Ty nie rozumiesz?! Ona chce ze mną zamieszkać, a ja już nie mogę na nią patrzeć! – Oliwiera ponownie poniosły emocje. Ignorancja Dolnego była naprawdę nie na miejscu. Jego przyjaciel potrzebował pomocy!
– To powiedz jej, że jesteś dorosły. W tym wieku nie musisz mieszkać z matką. Chociaż masz taki duży dom, że nie wiem, czemu ci to przeszkadza. Miałby ci kto sprzątać… – powiedział niewiele myśląc dwudziestolatek.
– Ty mnie w ogóle nie słuchasz!!! Jak masz mnie tak traktować, to lepiej już jedź… Tylko nie zapomnij przedtem wyregulować hamulców, imbecylu! – krzyknął wściekły Lejkowicz, po czym, gotując się w sobie, podszedł do swojego motocykla. Owa dyskusja wyłącznie pogorszyła jego i tak już kiepskie samopoczucie. Nie dość, że wciąż czuł się rozdarty wewnętrznie, teraz na dodatek był rozwścieczony. W tym stanie jeździł jeszcze gorzej niż wcześniej, choć zdawało się to niemożliwe. Był niemiłosiernie roztrzęsiony. Jego dłonie drżały niczym struny gitary targanej w dłoniach rozjuszonego muzyka. To, że ani razu nie spowodował wypadku, było cudem. Ten sparing był jednym z jego najgorszych popisów żużlowych odkąd skończył szkółkę żużlową… Jedyną pocieszającą go myślą było to, że sezon na szczęście jeszcze się nie rozpoczął, a sparing przez wszystkich był traktowany jak trening, nie zaś normalny mecz.

***

Oliwier, zaraz po opuszczeniu stadionu, wsiadł prędko do samochodu i wyjechał na spotkanie z Sarą. Bogiem a prawdą, w ogóle nie miał na to ochoty. Znowu. Ostatnio randki niemiłosiernie go męczyły. Przebywanie z dziewczyną stało się dla niego wręcz nieznośne. Na każde spotkanie szedł niczym do szkoły – niechętnie, tylko z poczucia obowiązku. Chłopak nie potrafił porozmawiać z nią sensownie, czy też na jakikolwiek poważny temat. Oczywiście, nigdy wcześniej mu to nie przeszkadzało. Spotkania z Sarą miały na celu zupełnie co innego. Zwykła, fizyczna zależność oparta na czystej atrakcyjności i pożądaniu. Brak jakiejkolwiek więzi emocjonalnej czy wspólnych tematów do konwersacji.  Teraz jednak na każdym ze spotkań czuł jakąś dziwną pustkę. Powoli wykańczała go ta frustrująca, męcząca cisza między nimi. Jałowość ich relacji spowodowała, iż chłopak nie miał nawet ochoty korzystać z tego, co było podstawą ich „związku”.
Zaczął się z nią widywać, ponieważ tak było mu najwygodniej. Sara stała się dla niego zwykłą rozrywką, oderwaniem od rutyny treningów i meczy. Tak samo jak każda poprzednia partnerka – kolejna zdobycz do kolekcji. Dopiero teraz to, co mu się w niej podobało i pociągało – wygląd, pewność siebie i śmiałość w stosunku do niego – zaczęło go irytować. W końcu poczuł, że od życia oczekiwał czegoś więcej aniżeli pusta, plastikowa panienka, której jedyną zaletą był ładny wygląd i wieczna ochota na seks.
Przez ostatnie kilka dni robił wszystko, by jej unikać, lecz dzisiaj – po kuriozalnej rozmowie z przyjacielem – postanowił w końcu oficjalnie zakończyć ich znajomość. Przecież nie mógł tej bezsensownej sytuacji przeciągać w nieskończoność. Nie powinien również się do niczego zmuszać. Takie postępowanie było niesprawiedliwe zarówno wobec niego samego, jak i wobec dziewczyny. O ile w tej sytuacji można było mówić o jakiejkolwiek formie uczciwości.
Ponadto ostatnio również zauważył, że niepokojąco dużo miejsca w jego myślach zajmowała Zuza. Nie miał pojęcia, dlaczego tak się nią przejmował, co w niej tak bardzo przykuwało jego uwagę. Nie wiedział, jaka część jej osobowości sprawiała, że chciał się nią opiekować,  martwił się o nią i troszczył, cieszył go każdy jej niewinny uśmiech, każde spojrzenie... Czyżby dlatego, iż dziewczyna przypominała mu dawną znajomą? Nie, to chyba nie to… Byłby hipokrytą, chcąc udawać, iż Zuza była mu obojętną. Trudno bowiem nie zauważyć, że z niecierpliwością czekał na następne spotkania z Orłowską, że przy niej czuł się rozluźniony, weselszy. A przede wszystkim, że po spotkaniach z nią zdawał się… bardziej zadowolony z życia niż przed nimi. Przy niej nigdy nie udawał kogoś, kim w rzeczywistości nie był. Był Oliwierem, który lubi się wygłupiać, a nie osobą publiczną zważającą na każdy krok. Poza tym – z jakiegoś niezrozumiałego dla niego powodu – przy każdym spotkaniu z blondynką miał wrażenie, że zdradzał swoją dziewczynę, co przecież nie miało absolutnie żadnego sensu! Nie robił niczego, co mogłoby spowodować zazdrość Sary, czy też co można by uznać za sprzeczne z moralnością! Bez przerwy gubił się w swoich irracjonalnych odczuciach.
„Chyba mi zaczyna odbijać…” – podsumował, kiedy zaparkował samochód pod małym pubem, w którym umówił się z dziewczyną.
Swoje szybkie i stanowcze kroki skierował prosto do baru. Bez chwili wahania zamówił dwie setki czystej – na odwagę, na rozluźnienie. To zabawne, że ktoś, kto wiecznie ryzykuje swoje życie, bał się porozmawiać z własną dziewczyną.
Żużlowiec rozejrzał się po restauracji. Przy jednym ze stolików siedziała śliczna szatynka o śniadej cerze i ciemnych oczach. Sara – życiowa pomyłka. Chłopak wziął głęboki wdech i udał się w jej stronę. „Teraz albo nigdy!” pomyślał stanowczo. Kiedy dziewczyna zauważyła go, od razu zaczęła machać do niego niczym nakręcony, dziecięcy pajacyk lub kolorowy clown zmęczony swoją pracą. Żużlowiec niechętnie podszedł do niej bliżej. Wstała, aby się z nim przywitać. Próbowała go objąć i pocałować, lecz od razu delikatnie, acz stanowczo Oliwier nieznacznie odepchnął ją od siebie.
– Co jest, kotku? – spytała słodko i – ignorując protesty – oplotła jego szyję ramionami.
– Musimy porozmawiać… – zaczął powoli.
– A nie możemy kiedy indziej? Może pojedziemy do ciebie? Długo się nie widzieliśmy. Stęskniłam się… – szepnęła mu do ucha uwodzicielsko. – A potem pojedziemy do galerii. Widziałam taką śliczną sukienkę – na pewno ci się w niej spodobam.
– Usiądź! – powiedział chłopak z niecierpliwością w głosie, ponownie kładąc dłonie na jej biodrach i odsuwając ją zdecydowanie od siebie. Dziewczyna tym razem nie zaprotestowała. Przy ich stoliku pojawił się barman. Postawił przed Oliwierem dwa kieliszki, które żużlowiec szybko opróżnił. Kiedy alkohol rozlał się po jego wargach, poczuł nieprzyjemny dreszcz. „Trzeba było wziąć whiskey…” – pomyślał.
– Widzę, że mój dawny Oli wrócił. Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę. Brakowało mi mojego imprezowego tygryska – szczebiotała dziewczyna. Jej słowotok doprowadzał chłopaka do szewskiej pasji, jednakże ten starał się trzymać nerwy na wodzy. Szatynka zaś, nie zważając na jego zmieszanie, oparła się łokciami o blat stolika i wbiła w Lejkowicza kokieteryjne spojrzenie.
– Przez chwilę mnie posłuchaj – poprosił dziewczynę. Od razu wiedziała, że ta rozmowa nie doprowadzi do niczego dobrego. Jego ton niepokoił ją jednak najbardziej. – Odpowiedz mi na jedno pytanie: czym według ciebie jest związek dwojga ludzi?
– To oczywiste – obruszyła się, przywdziewając minę profesora, którego autorytet ktoś śmiał podważyć. – Związek jest wtedy, gdy chłopak i dziewczyna chodzą ze sobą – tak jak ty ze mną. I spędzają sobie miło czas. – uśmiechnęła się zalotnie i dotknęła ręki chłopaka. Oliwier ze zrezygnowaniem pokręcił głową i ponownie się odsunął. Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem i zdziwieniem.
– Sara! Związek to nie tylko seks! To jest jakaś emocjonalna więź, miłość. A my? My nie mamy nawet o czym porozmawiać! – mimowolnie podniósł głos w ostatnim zdaniu.
– Do czego pijesz? – spytała z udawanym zaskoczeniem, przywierając plecami do oparcia krzesła. Chociaż domyśliła się, co było celem chłopaka, nie zamierzała tak łatwo z niego zrezygnować.
– Naprawdę tego nie widzisz? My do siebie nie pasujemy. Między nami tkwi pustka, a nasze spotkania to wieczna, krępująca cisza… – tłumaczył, przyglądając się badawczo jej twarzy.
– Jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało – syknęła ze złością, splatając ręce na piersiach.
– Może się zmieniłem? Może dojrzałem? – teoretyzował. Sam przed sobą nie potrafił odpowiedzieć na postawione pytania.
– Ty? – zaśmiała się. – Błagam! Ty jesteś na etapie emocjonalnego rozwoju piętnastolatka! Wyrośnięty dzieciak – nic więcej! Może znalazłeś sobie jakąś nową dupę? Ma większe cycki ode mnie czy jest lepsza w łóżku? – z każdą chwilą mówiła coraz głośniej, wręcz zabijając go wzrokiem.
– Widzisz? Tak właśnie to wygląda… Co to jest? Komedia, a nie związek. Kłótnia zamiast szczerej rozmowy. Ja już postanowiłem – z nami koniec – powiedział cichym, lecz stanowczym tonem. Dziewczyna jednak nie zamierzała się tak szybko poddać. Chcąc stać się ofiarą w oczach zgromadzonych, zaczęła krzyczeć w niebogłosy.
– Ty gnoju! Wykorzystałeś mnie! – wrzaskiem udało jej się osiągnąć cel i zwrócić na nich uwagę większości klientów. Swoim zachowaniem przepełnionym obłudą, wyprowadziła Oliwiera z równowagi. Umawiając się z nią na spotkanie, chciał zakończyć ich znajomość kulturalnie i łagodnie, jednak dziewczyna skutecznie mu to uniemożliwiała. Postanowił więc raz na zawsze przestać liczyć się ze słowami i zakończyć feralne spotkanie jak najszybciej. Delikatnie mrużąc oczy, pochylił się nad stolikiem i szepnął:
– Masz rację, wykorzystałem i jakoś mi z tym dobrze. Sądzę jednak, że to była transakcja wiązana. No wiesz, mógłbym kazać ci zwrócić wszystkie prezenty, jakie ode mnie dostałaś, ale takim chamem nie będę – powiedział, spoglądając znacząco na złoty wisiorek pięknie skrzący się nad sporym wcięciem jej sukienki i unosząc lekko brew. Mówiąc, silił się na spokojny ton. Nie potrafił jednak pozbyć się cynicznego uśmiechu, który wylewał się na jego ostrą od gniewu twarz.
– Ty pierdolony dupku! Za kogo ty mnie masz? Myślisz, że byłam z tobą tylko dla kasy? – spytała drżącym głosem, zalewając się sztucznymi łzami.
– Nie, skądże znowu. – zaśmiał się ironicznie i napiął mięśnie jak gdyby szukając się do walki.  W każdej sekundzie starał się przygotować na to, co właśnie miał zamiar powiedzieć. – Nie można zapominać o imprezkach i sławie. Fajnie było jak dziennikarze za tobą latali, nie? Takim jak ty to pasuje, prawda? A poza tym – nie możesz powiedzieć, że było ci ze mną źle – w to nie uwierzę – mówił z dozą satysfakcji w głosie. – Żadna jeszcze nie narzekała.
– Jesteś podły – syknęła ze łzami w oczach. – Powiedz mi to prosto w oczy. Nie kochasz mnie już?
– Nie – odpowiedział spokojnie. Spojrzał w jej ogromne, ciemne oczy. Udawany smutek w nich błyskawicznie zniknął. Zamiast niego jednak pojawiła się złość. Mimo wszystko, chciał chociaż raz być z nią szczery. Miła odmiana po tak długim okresie kłamstw. – Nie kocham, nie kochałem i na pewno nigdy nie pokocham – dodał dobitnie. – Właśnie dlatego nie powinniśmy być razem – to nie ma sensu.
– Ty zakłamana, parszywa mendo! – wrzasnęła i uderzyła pięścią w stół. Tym razem o ich obecności dowiedział się każdy klient pubu.
– Uspokój się… – powiedział chłopak cicho, lecz dosadnie. Marzył, by to wszystko wreszcie się skończyło. Sara rozejrzała się wokół. Wpatrzone w nich dziesiątki par oczu niespodziewanie zaczęły krępować również ją.
– Powiedz mi tylko jedno: dlaczego w takim razie ze mną byłeś? – spytała cicho.
Oliwier odsunął się od stolika i oparł na krześle.
– Szczerze? To było dla mnie po prostu wygodne. Rozumiesz chyba, co mam na myśli, nie? Dobrze wiesz, jaki byłem – jak żyłem i czego potrzebowałem do szczęścia. To wszystko – powiedział, wzruszając ramionami. Jego głos był beznamiętny, wręcz znudzony, jednakże w środku karcił się za te okrutne słowa. Nie chciał nikogo ranić, jednak wiedział, że inaczej nie da się skończyć tej znajomości. Znał dziewczyny pokroju Sary – żadna nie potrafiła zrozumieć, że „koniec” oznacza rozstanie, a nie negocjacje. Poza tym, nie chciał jej znowu oszukiwać. Wiedział, że musi powiedzieć prawdę – po tym wszystkim, był jej chociaż tyle winien.
Sara nie wytrzymała. Sama jednak nie była pewna, co bardziej ją zdenerwowało – rozstanie z chłopakiem czy sposób, w jaki ją potraktował. Niestety, chyba jednak to pierwsze. Nikt nie miał prawa odbierać jej tego, co ją uszczęśliwiało. Właśnie w tym momencie poprzysięgła sobie w duszy zemstę. Już niedługo chłopak dowie się, na co ją stać. Szybko wstała od stolika, niemal przewracając krzesło.
– Skurwiel!!! – wrzasnęła, jak najgłośniej mogła i szybkim, płynnym ruchem wylała na chłopaka zawartość swojej szklanki, po czym  wybiegła z pubu, ostentacyjnie trzaskając drzwiami.
Sportowiec nie był tym zaskoczony – przygotował się na taką reakcję. To nie pierwszy raz, gdy zawiedziona dziewczyna potraktowała go tak bezwzględnie. Kiedy do jego umysłu dotarła wiadomość o rozstaniu, nareszcie poczuł się wolny. Z jego serca spadł jakiś ogromny ciężar, który do tej pory  bezustannie go przytłaczał. Oliwier uśmiechnął się sam do siebie.
Po chwili rozejrzał się wokół. Dostrzegł na sobie wiele spojrzeń. Żadne z nich nie wyrażało jednak sympatii. Dla wszystkich świadków tego wydarzenia był skończonym egoistą i człowiekiem bez zasad. Żużlowiec poruszył się na krześle niespokojnie pod naporem ich wrogich spojrzeń.
„Chyba dziś wrócę do domu na piechotę…” – pomyślał, wstając z krzesła. Po chwili jednak rozmyślił się i usiadł na nim z powrotem. – „To może jednak chwilę zaczekać.”
Zamówił kolejnego drinka, żeby świętować wywalczoną przed chwilą wolność i niezależność. Na jego twarzy ponownie wykwitł uśmiech satysfakcji.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiaj troszkę inaczej. Dałyśmy Zuzie odpocząć, a zajęłyśmy się Waszym ukochanym Oliwierem :)
Z góry przepraszamy za najbliższe trzy rozdziały. Jesteśmy świadome ich beznadziejności względem poprzednich, jednakże ich treść ma znaczący wpływ na dalszy rozwój akcji. Z góry obiecujemy poprawę :) Wytrzymajcie do rozdziału jedenastego.
Dziękujemy Wam za wszystkie miłe komentarze, lecz nie bójcie się wyrażać szczerych opinii o naszym opowiadaniu. Chętnie przyjmujemy krytykę, gdyż nasz blog został stworzony po to, by wzbudzać skrajne emocje. Nie zamierzamy usuwać absolutnie żadnego komentarza – bez względu na jego treść. A propos – serdeczne pozdrowienia dla Maggic :)

11 komentarzy:

  1. Fajne opowiadanie ^^
    Zapraszam także do siebie ^^
    misa-axel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmowa z Dolnym mnie rozwaliła, sama miałam ochotę go walnąć, co za brak zrozumienia!
    Fajnie, że zakończył ten chory układ, bo ciężko nazwać to związkiem. Czuję, że to nie koniec. Sara jeszcze pokaże "pazurki" i obawiam się, że najboleśniej odczuje to Zuza.
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha dobre ;)
    Już nie mogę się doczekać nexta !
    Pisz szybko !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Patryk rozwalił system...nie wiem czy na miejscu Oliwera powstrzymałabym się od przemocy ;) Dobrze, że chłopak zakończył ten chory związek... Mam tylko nadzieję, że ta cała Sara nie będzie aż tak groźna i jej zemsta nie będzie okrutna... Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  5. http://rytm-jego-slow.blogspot.com - zapraszam na nowy rozdział :)

    PS. Przepraszam, że właściwie olałam komentarz u mnie, ale jestem strasznie ostatnio zakręcona. Co prawda nie przepadam za tematyką żużlową i w ogóle za tym sportem, to postaram się przeczytać zamieszczone dotąd rozdziały i wyrazić swoją opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i proszę, półtorej godziny i przeczytałam wszystkie zamieszczone dotąd rozdziały :) Przyznam bez bicia, że do czytania przystąpiłam niechętnie ze względu na tematykę żużlową, ale ten wątek tak fajnie wplótł się pomiędzy inne, że zupełnie mi to nie przeszkadzało, a wprost przeciwnie - polubiłam ten motyw. Niemniej strasznie mnie denerwuje główna bohaterka. Nie zrozumcie mnie źle, Zuza sama w sobie jest wykreowana bardzo dokładnie i realistycznie, ale irytują mnie jej ciągłe zmiany nastroju, wybuchy złości bez powodu czy kapryśna postawa, którą od czasu do czasu ujawnia. Ale tłumaczę to sobie tym, że dziewczyna ma trudną sytuację w domu, w końcu jej siostrunia to, jak widzę, typowa gimbusiara, zaś matka zupełnie nie interesuje się potrzebami własnej córki. Chyba każdy sfiksowałby w takiej rodzinie.
    Jeśli zaś chodzi o Oliwiera, to jest naprawdę uroczy. Zabawny, kochany, ciepły... Taki ideał faceta, prawdę mówiąc, chciałabym kiedyś poznać kogoś takiego. Chociaż Zuza na początku tak oschle się do niego odnosiła, dobrze, że nie dał za wygraną, tylko uparcie nalegał na spotkania. Teraz, a tak przynajmniej mi się wydaje, spotkania z Oliwierem są dla bohaterki jednym z nielicznych powodów, dla których chce jej się żyć. A i on zaczyna coraz bardziej się do niej przywiązywać.
    Na początku byłam dosyć rozczarowana kiedy się okazało, że Oliwier ma dziewczynę i nawet było mi jej żal, ponieważ gołym okiem widać, co kroi się między nim a Zuzką, ale po bliższym poznaniu Sary przestałam jej współczuć. To zwykła, pusta idiotka, dziwię się, że Oliwier w ogóle zaczął być z kimś takim. Dobrze, że wreszcie przejrzał na oczy.
    Tak czy siak opowiadanie bardzo mi się spodobało, zwłaszcza opisy przypadły mi do gustu :) Będę tutaj zaglądała, nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hey znowu. Nie komentowałam poprzednio, bo takie ciągłe chwalenie nie leży w mej naturze. Po prostu uważam to za zwykłe kadzenie. A jednak każdy rozdział jak na razie mi się podoba. I ten ma w sobie to coś.. znaczy ma fajny nastrój. Współczuję Oliwierowi przyjaciela i w sumie, ja chyba na miejscu bohatera użyłabym owej przemocy w stosunku do kumpla, a ten ładnie się pohamował. W końcu Patryk bez wątpienia zachował się egoistycznie i w ogóle go nie słuchał..No ale powstrzymanie i odejście w ładnym stylu.. Później to zerwanie - też idealnie opisane, tak naturalnie, bo w końcu facetom się tak zdarza, zwłaszcza gdy mają do czynienia z dziewczyną, która nie rozumie słów: "to koniec". I nie uważam w tej sytuacji Oliwiera za chama - w końcu wszelkie okoliczności i przyczyny tej sytuacji zostały pokazane ;3. Mam tylko nadzieję, że tej "lasce" nie uda się zemścić bardzo dobitnie, a raczej że zemsta obróci się przeciw niej.. To tyle.. Będę włazić i czekać na kolejny i pozdrawiam.. ~Aven

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam Cię na wstępie za to, że tak zaniedbałam Twojego bloga. Po prostu nie wyrabiam z czasem i, choć bardzo chciałabym wszystko przeczytać od razu, nie zdążam.
    Oliwier najwyraźniej zakochał się w Zuzie na dobre, choć nawet nie ma zamiaru się do tego przyznawać. Poświęca jej każdą wolną chwilę. I nic dziwnego, że woli ją od tej lalusi Sary. Całe szczęście dojrzał do tego, by to zrozumieć. Aż trudno mi uwierzyć, że kiedyś był tak głupi i zależało mu jedynie na fizycznym okazywaniu miłości.
    Ach ten Patryk xD Oliwier chciał mu się zwierzyć, a on tak po prostu przestał go słuchać. Na miejscu przyjaciela Zuzy również byłabym niesamowicie zirytowana. W końcu każdy, nawet facet, czasem musi się komuś wygadać.
    Zerwanie z Sarą było dość dziwne. Dziewczyna zareagowała naturalnie, jak na taką lalusię przystało. Całe szczęście Oliwier odpowiednio przygotował się na jej reakcję.
    Co do poprzedniego rozdziału...
    Relacja Zuzy i Oliwera jest urzekająca. Oboje droczą się ze sobą, śmieją, rozmawiają. Są tacy beztroscy. Widać, że zarówno on, jak i ona mają na siebie duży wpływ, zmieniają się dzięki wspólnym spotkaniom.
    Czekam na kolejny rozdział! Te były naprawdę świetne. Liczę na to, że wkrótce wyswatasz dwójkę głównych bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny rozdział! Przepraszam, że mnie nie było, ale nie miałam zbyt wiele czasu. Po prostu KOCHAM <3 PATRYK, MÓJ MISTRZU! (dziś pokrótce xd)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zanim o samej treści rozdziału to o ty co jest napisane pod nim. Każdy rozdział jest lepszy od poprzedniego i nie wiem dlaczego uważacie, że kolejne trzy będą beznadziejne. Strasznie spodobała mi się ta perspektywa Oliwera i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się pojawi. :)
    Oliwer zachował się jak dorosły facet. Po co miał dalej oszukiwać Sarę, skoro nic do niej nie czół. Ma rację, że związek nie polega tylko na fizyczności, ale przede wszystkim na miłości i bliskości emocjonalnej. Tutaj niestety tego zabrakło. Ona lansowała się będąc ze znanym sportowcem, a on miał kogoś i tyle. Nie rozumiem oburzenia Sary, bo chyba w gruncie rzeczy też nic do żużlowca nie czuła. No ale mocno zabolało, to, że właśnie kończy się wygodne życie, na koszt chłopaka. I boję się, że jeszcze panna się zemści na Oliwerze, bo zabrał coś co było dla niej ważne.
    A już totalnie rozbroił mnie Patryk. Kompletnie nie odnalazł się w problemach przyjaciela. Rozumiem, że zawody do ważna sprawa, ale kilka minut poświęcone kumplowi można wygospodarować. Zawsze może to wyjść z korzyścią dla drużyny. No ale pewnie będzie miał okazję do zrehabilitowania się. :)
    Teraz czekam na to jak swoje sprawy ogarnie Oliwer. Skoro pożegnał się z obecną dziewczyną, to może chce zrobić miejsce w sercu dla Zuzy? A może ona już je tam ma? :)
    Teraz zostaje mi czekać do kolejnego rozdziału. :) Przepraszam, ze dopiero teraz komentuję, ale jak to ja ogarniam z poślizgiem czasowym. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na serio, beznadziejne? Beznadziejne to są rozdziały, które ja umieszczam na swoim blogu (w ogóle dziwię się, że ktoś chce to czytać), ale mniejsza o to.
    Przeczytałam całe 7 rozdziałów i po prostu kopara mi opadła :D
    Czasami miałam wrażenie jakbyś pisała o mnie... Co prawda ja się nie podcinam żyletkami, ale nie raz myślałam o tym, żeby się zabić...To opowiadanie jest jak gdyby odzwierciedleniem mojej duszy...
    Dobrze, że Oliwier zerwał z tą dziewczyną. Boję się tylko, że jeśli Ona dowie się, że chłopak spędza tak dużo czasu z Zuzą, która jak widać nie jest Mu obojętna może się na Niej zemścić (czego oczywiście nie chcę; dziewczyna ma wystarczająco swoich problemów, nie potrzeba jej jeszcze zdesperowanej byłej dziewczyny Oliwiera).
    Co do Patryka, to mógł chociaż na chwilę zostawić swój motor mechanikom i poświęcić te kilka minut koledze. Zapewne Oliwierowi byłoby lepiej gdyby się komuś wygadał.
    No nic to wszystko... Czekam na kolejny rozdział. Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy Zuzy i Oliwiera. Na pewno będę czytać :)


    Zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
    http://fear-hope-life.blogspot.com/2013/11/rozdzia-vii.html

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Rowindale